Stasiuk i jego (moja) prowincja
Miało być dziś o Witkowskim i jego „Drwalu” („Czasami jednak myślałem, że aby być szczęśliwym, trzeba po prostu czytać wszystkie książki Zygmunta Baumana…”), potem o Tadeuszu Kotarbińskim (uzupełniam filozoficzne braki w wykształceniu), ale jak zwykle/niezwykle będzie o Stasiuku. Bo Stasiuk zdecydowanie lepiej wpasowuje się w moją wczesnozimową refleksję i melancholię niż prakseologia profesora …