Niewolnicza praca w głębi Amazonii. Nagminne morderstwa ekologów. Śmierć autochtonów. Nie, to wcale nie są wyimki z podręcznika historii. Te rzeczy dzieją się teraz. W Peru, Brazylii, Ekwadorze, gdzie potężne koncerny, wykorzystując słabość miejscowej administracji, urządziły sobie surowcowe eldorado. Domosławski, ze skrupulatnością godną podziwu i odnotowania, odsłania kulisy działania całego (nie bójmy się tego słowa!) zbrodniczego systemu. Sytemu, którego przedstawiciele z taką butą i bezczelnością wykorzystują najsłabszych i najuboższych, po to chociażby, żebyśmy my Europejczycy, mogli kupić nowy sprzęt gospodarstwa domowego, tankować paliwo, czy najeść się do syta. Bo jak pisze Domosławski: Splunąć na forsę – największy heroizm naszych czasów. I doprawdy – nie ma w tych słowach ani krzty przesady.
„Śmierć w Amazonii” to opowieść o tych, którzy postanowili stanąć do walki z nierównym przeciwnikiem. To przez ich historie autor nakreśla pełen obraz problemu. Mamy więc brazylijskich ekologów, którzy zginęli ponieważ bronili prawa rdzennej ludności do życia w dżungli i sprzeciwiali się wycince drzew. Jest i ks. Marco, który zastraszany i bity walczy o prawa Peruwiańczyków do użytkowania własnych terenów i źródeł wody. W końcu jest i historia Ekwadorczyka Pabla Fajarda, który wygrał proces z amerykańskim gigantem paliwowym (wcześniej Texaco i ChevronTexaco, potem Chevron), udowadniając m.in. winę firmy w dewastacji środowiska naturalnego regionu. Ta ostatnia opowieść, to zdaje się jedyny jasny punkt tego reportażu. Choć droga do zwycięstwa trwała wiele lat i wymagała sporego uporu, odwagi i determinacji.
Książka Domosławskiego zdaje się hołdować tezie, że to bohaterowie i opisywanie zdarzenia są najważniejsze a nie zaś formalna i stylistyczna ekwilibrystyka. Że najważniejsza jest klarowność opowieści (patrz: Polska Szkoła Reportażu oraz „kłamstwo formy”). I ten prosty, aczkolwiek mocny przekaz boli i mierzi najbardziej. Bo „Śmierć w Amazonii” wytrąca z poczucia bezpieczeństwa i zmusza do głębszej refleksji nad współczesnym światem. I dobrze. Bo taka przede wszystkim (obok poznawczej) jest rola reportażu.