Chmielarz robi to dobrze, czyli mikrorecenzja „Zombie”.

Po raz kolejny warto wspomnieć, że kryminał już dawno opuścił swój czysto rozrywkowy barłóg na rzecz głębszych, społecznych treści. Oczywiście, jak to w literaturze gatunkowej bywa, nie każdy autor ma aż tyle talentu by odpowiednio przenieść punkt ciężkości. Ba! Nie każdy ma też taką ambicję, żeby literacko sobie pofolgować. Zresztą, co tu dużo mówić, literatura kryminalna nie bez przyczyny jest najchętniej czytana właśnie w okresie wakacyjnym. Oswojona konwencja, przewidywalne zakończenie, klarowny podział na dobrych i złych itd. Wszystkie te elementy nie sprzyjają głębszym refleksjom. Cytując klasyka: podobają nam się melodie, które już raz słyszeliśmy. Niemniej są nazwiska, które kryminał wyniosły na znacznie wyższy poziom literacki, i tym samym udowodniły, że powieść kryminalna to nie tylko schematyczne ecie-pecie. Wymienić chociażby takich autorów jak: Raymond Chandler, Henning Mankell, czy Wojciech Chmielarz właśnie. Bo proszę Państwa, „Zombie” to jeden z lepszych polskich kryminałów jaki przeczytałam w tym roku.

Znam wszystkie książki Chmielarza, więc miałam przyjemność obserwować jak jego twórczość ewoluowała z dobrego poziomu na celujący. „Zombie” to książka zwarta i przemyślana. Podobnie jak u Kańtoch, nic tu nie dzieje się przez przypadek, a odkrycie tożsamości mordercy jest konsekwencją mozolnego i trzymającego się kupy śledztwa. Główni bohaterowie dalecy są od ideału. Dawid Wolski – prywatny detektyw, który wspiera prokuratora Adama Górnika w dochodzeniu – raz irytuje, czasami wzbudza litość, częściej wkurza. Jak wtedy, gdy odwraca się od swojej ciężarnej, byłej dziewczyny. Tak samo jak prokurator. Nie wiadomo czy mu współczuć, czy mu złorzeczyć. Bo przecież jest winny śmierci dziecka, nawet jeśli to dziecko było postrachem miejscowej podstawówki. Ponadto Górnik, pozwala sobie na liczne nadużycia w związku z pełnioną funkcją. Emocjonalny miszmasz nie pozwala czytelnikowi na łatwe oceny.

Sama zaś fabuła to kryminalny majstersztyk. Retrospekcje z lat 90. ukazują nam świat dziecięcych leków i okrucieństw, które głęboko zakorzenione z ogromną siłą rażenia odzywają się w dorosłym życiu. Chmielarz chętnie też nawiązuje do społecznej i kulturowej rzeczywistości Polski, chociażby wspomnieć o rządach PIS i czystkach w policji. Wszystkie te elementy składają się na bardzo dobry kryminał, który bez wątpienia wart jest uwagi.

Reasumując: jest i ciekawie i sprawnie. Warto książkę przeczytać pod krzakiem agrestu lub tradycyjnie w ulubionym fotelu lub w komunikacji miejskiej. Pora roku nie ma znaczenia, bo dobra literatura obroni się zawsze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *