Podsumowanie 2016

Ponieważ mam urlop i nadmiar wolnego czasu (szok miesza się z niedowierzaniem, dlatego: splunąć, splunąć przez prawe/lewe ramię, okadzić szałwią, odpukać w niemalowane) postanowiłam, wbrew corocznej tradycji (podsumowanie było zawsze 30.12 z wpisem urodzinowym), że dziś przedstawię zestawienie najlepszych książek 2016 roku. Lista, jak to list wiele, wybitnie subiektywna, ale być może kogoś zainspiruje.

A jutro proszę wypatrywać konkursu, gdyż będzie szansa zgarnąć aż 7 książek na (już!) 7. urodziny bloga! 🙂

***

Podsumowanie  roku 2016 (kolejność nieprzypadkowa), czyli 3 do 2 dla non-fiction.

  1. „Małe życie” Hanaya Yanagihara

Pierwsze miejsce bezkonkurencyjne (a jednak fikcja!). Wyimek z recenzji: Lektura „Małego życia”, trawestując słowa Hrabala, jest jak uderzenie w pysk. Trudno pozbierać się po takim nokaucie. Jedno jest pewne – dawno żadna książka mnie tak nie rozłożyła na łopatki. Dawno żadna.

(…) bo nareszcie, nareszcie, otrzymał zdolność wiary w rodzicielską opiekę, wiary w to, że dla kogoś jest wyjątkowy pomimo swoich błędów i wad, z powodu swoich błędów i wad.

  1. „Depesze” Michael Herr

Arcydzieło reportażu. Czyste, faktograficzne mięso bez literackich niuansów i upiększeń. Wyjątkowa, mocna rzecz. Lektura obowiązkowa (a do tego pięknie wydana).

Dopiero wojna mnie tego nauczyła – że jesteś tak samo odpowiedzialny za to, na co patrzysz, jak za to co robisz.

  1. „Jeden z nas. Opowieść z Norwegii” Åsne Seierstad

Książka wydana w 2015, ale ja dopiero w tym roku po nią sięgnęłam. Przez „Jednego z nas” zarwałam dwie noce. To jest genialna książka i każdy, ale to każdy powinien ją przeczytać – szczególnie w dobie coraz bardziej popularnych idei nacjonalistycznych. A fragment, który zapamiętam chyba na zawsze to ten, kiedy ojciec zamordowanego chłopca mówi, że poniósł porażkę wychowawczą, gdyż uczył syna, że zawsze trzeba pomagać słabszym – chłopak zginął, gdyż zamiast uciekać przed mordercą, pomagał schronić się młodszym uczestnikom obozu…

Przeczytajcie. Bo trzeba. Bo arcydzielne.

  1. 4.„Ganbare! Warsztaty umierania” Katarzyna Boni

Reportaż Katarzyny Boni to tekst kompletny. Wyważona formuła, opowieść skrojona na miarę, językowe mistrzostwo minimalizmu i precyzji. Jest wypadkową najlepszej tradycji polskiego reportażu. Jeśli więc, ten tytuł nie zostanie (przynajmniej!) nominowany do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, to niech mnie kule biją! Bo to rzecz, którą należy znać, a nazwisko autorki skrzętnie zanotować w kajecie.

Czas wcale nie leczy ran. Sam w sobie nie ma właściwości uzdrawiających. Jedyne, co potrafi, to mijać. To od nas zależy, jak go wykorzystamy.

  1. „Syn” Philipp Meyer

Książka, która ukazała się pod moją opieką redakcyjną, więc pal licho! z moim obiektywizmem, ale rzecz świetna. Wielka, epicka amerykańska powieść, która pobudza do dalszych eksploracji literackich. Np. do lektury książki „Krew i burza. Historia z Dzikiego Zachodu”.

***

Reasumując. To był pomyślny rok dla literatury! Mam nadzieję, że 2017 będzie równie udany. Choć dla mnie będzie to zdecydowanie rok reportażu i literatury faktu, bo od lutego zaczynam Polską Szkołę Reportażu. 🙂 – też nowość! 😉

35 komentarzy

    1. Przyłapana! Nie tak go znów wiele skoro dopiero teraz zabrałam się za moderacje komentarzy 😉 Czekam na twoją opinię w kontekście "Syna". Ja, jak pisałam zresztą w poście, nie jestem obiektywna i ciutek lecę na euforii 😉

  1. Z tych książek czytałam tylko Warsztaty umierania i też znajdą się w moim podsumowaniu o ile znajdę czas, aby go stworzyć 😀 Małe życie, Jeden z nas mam i zamierzam przeczytać, o Depeszach słyszałam dobre opinie a o Synu mieszane, ale być może się skusze 😉

  2. Z podanych przez Ciebie tytułów w tym roku przeczytałam "Syna" i zgodzę się, że to rzecz świetna, jedna z trzech najlepszych książek jakie miałam w rękach w 2016 roku. Kolejna to "Depesze" czyli pozycja która absolutnie wbiła mnie w fotel, aż dziw że polski czytelnik musiał czekać na nią 40 lat, nie mniej jestem zaszczycona tym, że to własnie ja i moje pokolenie może po nią sięgnąć jako pierwsze 🙂 W tej chwili czytam "Krew i burzę. Historię Dzikiego Zachodu" i jestem zachwycona.

  3. Z "Synem" oprócz krwi i burzy" mocno zazębia się też jeszcze ciekawsza pozycja z Serii Amerykańskiej – "Imperium księżyca w pełni. Wzlot i upadek Komanczów". "Depesze" przeczytam na 100% w 2017, wiele osób pisze o nich z najwyższym uznaniem. W sumie był to dobry rok dla Dzikiego Zachodu, oby tak dalej 🙂

  4. Bardzo miło widzieć "Gambare!" na liście. Rzecz mocna, świetnie napisana, u mnie pewnie też będzie wysoko i liczę na nominację, jak Ty:) Co do "Małego życia" – chodzi za mną i chodzi, co trochę ktoś mi przypomina, że chcę przeczytać, ze dwa razy już ręka mi się wyciągała w księgarni, żeby kupić… za trzecim razem się przełamię:)

  5. Ale niespodzianka! Będziesz poznawać reportaż od środka! Liczę na… No nie wiem na co. Bo przecież zajęć streszczać nie będziesz. Ale im więcej weźmiesz, tym więcej się przełoży na życie. Więc i na bloga.

    Gratulacje w temacie "Syn" Ph. Meyera. Co prawda nie znam, ale głośno o nim i pochwalnie.
    Ja podsumowań nie robię, ale uważnie się przyglądam i typuję, które przeoczenia są do nadrobienia. Od Ciebie biorę "Ganbare…", mijam się i mijam, może siedemnastka będzie rozsądniejsza.

    1. Na blogu na pewno będzie więcej reportażu, ale nie wiem, czy to jeszcze możliwe, żeby było go więcej 😉
      "Syna" polecam z pełną odpowiedzialnością, podobnie jak "Ganbare". Powinna być to satysfakcjonująnująca lektura. Dziękuję.

  6. To ja już dzisiaj składam życzenia z okazji urodzin bloga :-). Jaka piękna rocznica! No i trzymam kciuki za Szkołę, żeby była fajnym doświadczeniem. O Twojej pierwszej piątce się nie wypowiem, bo nowości mnie ominęły, ale kilka z nich mam upatrzonych do podczytania, jak wpadną w ręce ;-).

  7. Kilka tytułów z podanych przeczytałam, ale najbardziej to zazdroszczę (w pozytywnym sensie) lektury "Syna" – zbiera sporo pozytywnych opinii, a miło wiedzieć, kto przyłożył rękę do jego sukcesu.
    "Małe życie" trzyma za gardło podczas lektury, natomiast "Jeden z nas" czyta się jak kryminał (szkoda tylko, że oparty na faktach, bo chciałoby się, żeby była to czysta fikcja literacka).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *