Wszechświat kontra ja (i Alex Woods)

„Jeden taki na milion (trylion)!”

Parafrazując klasyka, najczęściej podobają nam się melodie, które już kiedyś słyszeliśmy. Jeśli więc z nostalgią wspominacie „Buszującego w zbożu”, a z Holdenem przybijaliście sobie mentalną piątkę, jeśli po nocach zaczytywaliście się w powieściach Johna Irvinga, z zapartym tchem śledziliście losy Harry’ego Pottera (dlaczego skubany nie ożenił się z Hermioną Granger – do dziś nie rozumiem!), i od czasu do czasu lubicie sięgnąć po książki Kurta Vonneguta (na przykład w przerwie na papierosa, w toalecie), to  „Wszechświat kontra Alex Woods” jest właśnie dla Was (i dla mnie również). Zgrabna, zwarta i interesująca fabularnie, ze szczyptą humoru i ironii.  Dobra, aczkolwiek nie wybitna rzecz.

Alex, główny bohater książki, to dorastający, niebanalny nastolatek, który w dzieciństwie został trafiony meteorytem w głowę. Przypadek pewnie jeden na milion albo trylion – rzadki i do granic możliwości nieprawdopodobny. A jednak. Nie muszę chyba wspominać, że to wydarzenie naznaczyło bohatera fizycznie (blizna, epilepsja), a w konsekwencji także psychicznie. Wyszydzany w szkole, pasjonat nauk ścisłych, który próbuje przetrwać (przeżyć) w piekle szkoły średniej. Na szczęście z pomocą przychodzi mu pan Peterson – libertyn, wielki miłośnik konopi i Kurta Vonneguta. I to właśnie w jego domy nastolatek znajduje azyl i tak potrzebne zrozumienie. A między tymi dwoma odludkami, mimo znaczącej różnicy wieku, zrodzi się silna wieź, dalej przyjaźń. Przyjaźń, której finał okaże się wielkim zaskoczeniem dla czytelnika – gwarantuję!

„Wszechświat kontra Alex Woods” to książka przeznaczona głownie dla młodego czytelnika (choć i dorosły także będzie nią usatysfakcjonowany). Porusza wiele ważnych i niebanalnych problemów. Myślę, że gdzieś na początku czytelniczej eksploracji – lektura obowiązkowa!

10 komentarzy

  1. No wiesz, chciałaś, by Harry ożenił się z Hermioną? Ja, jeśli nie z Ginny, którą swoją drogą uwielbiam, widziałabym go z Luną. 😉 Ciekawie to ujęłaś w pierwszym akapicie, ale co mam zrobić, jak "Buszujący…" mnie nie urzekł, ale Irvingiem w pewnym momencie się zaczytywałam? Jak zwykle w rozkroku. 😉
    A wspomniana epilepsja odgrywa dużą rolę? Lubię od czasu do czasu poczytać o bohater(k)ach cierpiących na tę samą chorobę, co ja.
    I jaki ładny ekslibris! Mój z kolei przypomina statek. 🙂
    "Harrego" – Harry'ego 😉
    Pozdrawiam serdecznie!

  2. Przeczytałam tą książkę, jestem nią absolutnie zachwycona 🙂 Jak dla mnie wybitna, myślę, że się obroni i wpisze w klasykę literatury. Czy przede wszystkim dla młodego czytelnika? Hm, nie sądzę, dopiero dorosła osoba ma szansę czerpać z tej książki na sto procent, bo do tego potrzeba bagażu życiowych doświadczeń.
    Sztuczne fiołki uwielbiam, a lektury, którą zabierasz do walizki, zazdroszczę 🙂 Udanego urlopu!

    1. Dzięki – pogoda zapowiada się cudna! Mam tylko tydzień, więc muszę maksymalnie go wykorzystać 🙂 Ja będę upierać się jednak przy młodym czytelniku – starszy może poczuć, że "Alex" to już motyw troszkę wyeksploatowany. Tak mi się wydaję…Serdeczności 🙂

  3. Uwielbiam tę książkę ze względu na bohaterów i na ten cudnie wyrafinowany ironiczny ton i to ich nieprzystawanie do rzeczywistości. Mój klimacik!
    A ex libris piękny! Sama chcę sobie też sprawić jakiś, ale na razie nie mam pomysłu.
    Udanych wakacji życzę! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *