Raj i jego nieszczęścia

Maciej Wasielewski z każdą kolejną książką jest coraz bliżej tytułu – reporter, specjalista od miejsc trudno dostępnych. Najpierw stworzył świetny reportaż z duńskich Wysp Owczych „81:1. Opowieści z Wysp Owczych” – pełen ciekawostek, humoru i historii z życia szczęśliwych (lub prawie szczęśliwych) mieszkańców wyspy (oczywiście, że istnieją smugi cienia w tej radości egzystencjalnej chociażby okruszki nacjonalizmu i konserwatyzm mieszkańców),  by następnie oddać w ręce czytelnika zupełnie inną, ale równie dobrą książkę „Jutro przypłynie królowa”. Reportaż, który stanowi pokłosie pobytu Wasielewskiego na wyspie Pitcairn – najdalej położonym terytorium zamorskim Wielkiej Brytanii. I gdy to pierwsze miejsce stanowi rodzaj wymarzonej krainy, samotni dla każdego skołatanego korporacyjnego serca to, to drugie jest jego zupełnym przeciwieństwem. Pierwsze – Wasielewski odwiedził zarobkowo-turystycznie, drugie incognito – nie jako dziennikarz, ale jako antropolog (bowiem media nie są mile widziani na tej wyspie zagubionej wśród wód Oceanu Spokojnego).

Lecz nie tylko atmosferą, i co oczywiste, tematyką różnią się te dwa wydawnictwa, ale także, albo przede wszystkim bohaterem. „81:1. Opowieści z Wysp Owczych” to opowieść o miejscu. Miejscu, niezwykłym, granicznym usytuowanym między Wielką Brytanią, Islandią a Norwegią. W reportażu „Jutro przypłynie królowa” na pierwszy plan wysuwają się mieszkańcy Pitcairn – jakoby wbrew wspaniałej wizualnej stronie regionu. I to oni stanowią główną oś opowieści.

Pitcairn to w sumie grupa 4 wyspy leżących na Oceanie Spokojnym między Australią a Ameryką Południową. Obecnie mieszka tam około 50 mieszkańców, którzy są potomkami buntowników z angielskiego okrętu Baunty i tahitańskich kobiet. W roku 2004 roku siedmiu dorosłych mężczyzn (także burmistrz) zostało oskarżonych o molestowanie nieletnich. Wyspa, która miała stać się rajem na ziemi, enklawą wolności, okazała się scena okrutnych praktyk, gdzie, parafrazując Wasielewskiego, dorośli brali młode dziewczyny jak owoce – po prostu wyciągali rękę. Z dala od jurysdykcji brytyjskiej na Pitcairn doszły do głosu najbardziej animalistyczne zachowania poparte nieustępliwą zmową milczenia.

Wasielewski z godnym uwagi uporem i odwaga próbuje zrozumieć i opisać sytuacje zastaną na Pitcairn. Pyta, śledzi, drąży. Zadaje pytanie, ale i on także jest odpytywany. Mieszkańcy czują zagrożenie, które upatrują w każdej nowo przybyłej osobie. Wyspa to przecież ich dziedzictwo, ich tożsamość. Wasielewski znajduje więc niewielu popleczników, osób chętnych do rozmowy.  Każdej informacji musi się dokładnie przyjrzeć, każda jest na wagę złota, jak w końcu sam przyznaje w którymś z wywiadów, nie każda nadaje się do publikacji. Oszczędność tekstu – daje pole do popisu czytelnikowi. Wyprawia go w podróż na poszukiwanie odpowiedzi na pytanie dlaczego w tej zamkniętej społeczności doszło do takiej tragedii (brak „cywilizacji” i odległość od sądów?! Przecież wiemy, że nawet w imię szeroko pojętej kultury dochodziło do wypaczeń, choćby wspomnieć nazizm i Kongo pod panowaniem Leopolda), jakie elementy są elementami patogennymi. Izolacja, bezkarność, strach?

Autor zdekonspirowany musiał opuścić wyspę. Na szczęście zebranych materiałów starczyło na napisanie fascynującego a zarazem przerażającego reportażu (chociaż w czytelniku może pozostać pewien niedosyt – tydzień, dwa więcej rezydentury reportera na wyspie na pewno wzbogaciłoby tekst).  Chapeau bas za odwagę. I tylko pozostaje czekać na kolejna relacje z… Jakucka, Przylądka Dobrej Nadziei,  Barbados…

9 komentarzy

    1. Miętowe Listki – mam nadzieję, że książka spełni twoje czytelnicze oczekiwania, bo dla mnie była bardzo wartościową pozycją :)Zresztą ciekawie wprowadza w problem utopi i myśleniu o człowieku w kategoriach norm i zasad społecznych.

  1. Fascynująca i porażająca zarazem książka! Zanim po nią siegnąłem, wyobrażałem sobie takie wyspy jak Pitcairn jako miejsca szczęśliwe, gdzie życie ludzkie jest sielanką. Autor uświadomił mi, jak bardzo się myliłem…

    1. Pietia – dokładnie. Jak się okazuje istota ludzka zawsze znajdzie sposób, aby nawet rajską krainę zamienić w piekło. Coś jednak musi być w człowieku złego, nieokreślony pierwiastek – a prawo, czy nam to się podoba czy też nie trzyma nas w ryzach. Przynajmniej stara się trzymać. zdecydowanie ważna lektura.

  2. Długo się zastanawiałam czy zamówić egzemplarz tej książki, ale po audycji Pan Michała Nogasia stwierdziłam ,że jednak to będzie zbyt mocne jak na moje nerwy. Może kiedyś się odważę i sięgnę po ten reportaż, ale wiem, ile muszę się leczyć po Tochmanie, więc lepiej będzie na razie sobie odpuścić.

    1. Mag – czytelnik powinien z książka w zestawie otrzymać także kupon na terapię – zdecydowanie. Ja ostatnio nie potrafię otrząsnąć się po lekturze "Ducha króla Leopolda" – przerażająca rzecz. I jeśli o mnie chodzi to zdecydowanie bardziej wpływa na mnie książka niż na przykład film dotyczący tej samej problematyki. Długo odchorowuje reportaże Tochmana, Ostałowskiej, szczególnie zaś Aleksijewicz…

  3. Ja czekam na przypływ gotówki i znalezienie odrobiny czasu na lekturę (za dużo książek już się ustawiło w kolejce). Wasielewskiego znam z "81:1. Opowieści z Wysp Owczych", bardzo dobra książka. Przypuszczam że kolejna w jego dorobku gorsza nie będzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *