Wyraźnie zanosiło się na nie wiadomo co.
Trzynaście niezwykłych, pełnych pasji, humoru i nieokiełznanego realizmu opowiadań, jakie złożyły się na tom autorstwa Mariana Pilota, stanowią ewenement na polskim rynku księgarskim. W ponownie wydanym zbiorze ubiegłorocznego laureata Literackiej Nagrody Nike, nakreślony został obraz wsi, którego ramy wyznaczył autor „Pióropusza” a spopularyzował Edward Redliński w „Konopielce”. Wsi niespokojnej i pełnej namiętności, której mieszkańcy żyją w fantastycznej rzeczywistości, gdzie koegzystencja ze zmorami, diabłami i innymi cudami-dziwami nie stanowi najmniejszego problemu. Niezwykłe teksty, okraszone sowizdrzalskim poczuciem dystansu i ironii, należące do nurtu literatury wiejskiej, przypomniane po czterdziestu latach, dumnie wkraczają na salony współczesnej, ojczystej prozy.
Co począć, skoro wszystko począć można?
Wspólnym ogniwem łączącym trzynaście tekstów Pilota jest rodzina Dudów. Jej członkowie, których liczne perypetie i przygody opisane zostały w publikacji, egzystują na granicy dwóch światów – materialnego i duchowego. Przyroda i ekonomia, rok kalendarzowy i liturgiczny, katolicyzm i pogańskie wierzenia oraz zabobony stanowią nieodłączny element świata przedstawionego. Wyznaczniki kultury i życia, z pozoru wykluczające się, w tekście Pilota nabierają całkiem nowych kształtów. Bohaterowie, którym zdaje się, że są nieśmiertelni i wyjątkowi, próbują przekonać się na własnej skórze, czy faktycznie istnieje śmierć, czy są to tylko czcze plotki. Historia miłosna, gdzie uczucia wyrażone zostają poprzez codzienne bójki, aż do utraty tchu i sporej ilości krwi. Szalony budowniczy, który ani myśli podzielić się swym majątkiem z dziećmi, które ośmieliły się opuścić ojcowiznę. I w końcu człowiek, który próbował wyręczać diabła w robocie. Muzeum osobliwości osadzone na granicy jawy i snu. Realizm magiczny najwyższej próby, gdzie zaprawdę wszystko jest możliwe. Polskie Macondo, którego trudno szukać na mapie.
Uwierzyć, nie wierzę, żem jest śmiertelny!
Marian Pilot stanowi niebagatelny literacki przypadek. Autor operujący z niezwykłą precyzyjnością słowem, które w równej mierze poddaje słowotwórczej obróbce, jak i wpływom gwary wiejskiej, nie boi się sięgnąć po tematykę mało popularną, daleką od prozatorskiego mainstreamu. I choć wielu dopatruje się w jego twórczości wpływów gombrowiczowskiego odkształcenia i deformacji w przedstawieniu polskiej wsi (od czego Pilot zdecydowanie się odżegnuje) to autorowi „Pantałyku” udało się stworzyć całkiem nową, niezwykle atrakcyjną pisarską jakość. A to dlatego, że w przeciwieństwie do autora „Pornografii”, który znał środowisko mieszkając „we dworze”, Pilot mieszkał i wychował się poza jego granicami. Dlatego warto poczytać przypominany przez Wydawnictwo Literackie „Pantałyk”, bo to kawał dobrej prozatorskiej roboty.
Wszystkie śródtytuły za: „Pantałyk” Marian Pilot, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012.
***
Recenzja opublikowana na portalu „Lubimy Czytać”
Słyszałem niedawno rozmowę z panem Pilotem, nabrałem ochoty na lekturę, bo do tej pory nie miałem okazji. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zachęciła.
pozdrawiam
Desperate Househusband –
byłam na spotkaniu z Marianem Pilotem i zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Gawędzisz w jak najlepszym tego słowa znaczeniu a przy tym wielki erudyta. A sama książka – klasa sama w sobie 🙂
Serdecznie polecam i pozdrawiam 🙂
Opowiadania = muszę się zastanowić.:)
Ichigol –
koniecznie 😉
Serdeczności wielkie 🙂
Po przeczytaniu rewelacyjnego "Pióropusza" mam chrapkę na te opowiadania. Zwłaszcza po posmakowaniu Twojej recenzji:)
Papryczka –
Ja również koniecznie chcę przeczytać "Pióropusz":)
A że posiadam egzemplarz z autografem to motywacja jest tym większa… 😛
Dziękuję 🙂
Serdeczności wielkie 🙂
o tej książce mówił Nogaś w Trójce i już mnie zaciekawił. I jak mnie nie bardzo ciągnie do Pióropusza, to Pantałyk chyba mi się spodoba, skoro piszesz,że trochę to gombrowiczowskie. Poczytamy, zobaczymy 🙂
Mag –
niestety nie słyszałam audycji Nogasia, ale miałam przyjemność być na wieczorze autorskim Pilota. Wspaniały człowiek! Chociaż z tym rysem gombrowiczowskim jest tak, że właśnie mimo chęci krytyków, aby takowy dostrzec w jego prozie tam go właśnie nie ma. Zresztą Pilot wielokrotnie to podkreślał 😉
Ja się jednak skuszę na "Pióropusz" 🙂
Serdeczności wielkie 🙂
Brzmi frapujaco, nie slyszalam jeszcze o tym autorze, dodaje do ksiazek do przeczytania :-).
Czas-odnaleziony –
świetna rzecz 🙂
Godna uwagi, zaprawdę 😛
Serdeczności wielkie 🙂
Się przymierzam do Pilota. Na razie nie stać mnie na nic konstruktywnego w tym temacie ; ) Ale nadrobię zaległości xD'
Pozdrawiam ciepło!
Owarinaiyume –
🙂 🙂 🙂
Polecam szczerze 😛
Serdeczności na ten wspaniały, słoneczny weekend 🙂
Hm… Przyznam, że jestem w kropce. Do "Pióropusza" podchodziłam już 2 razy i nie dałam rady przebrnąć ;/ Może opowiadania bardziej by mi odpowiadały, ale nie lubię tej formy literackiej:)Więc chyba do 3 razy sztuka i zerknę jeszcze do Pióropusza, zanim powędruje do biblioteki…
Pozdrawiam
nenneke
P.S. Mam prośbę o zmianę adresu mojego bloga na rzeczoksiazkach.pl Też się przenosiłaś z bloxa, więc na pewno wiesz jakie to kłopotliwe być u wszytskich w zakładkach ze starym adresem…;)
Nenneke –
adres już zmieniam adrs:)
A wracając do Pilota – "specyficzna" proza, która wymagala ode mnie przełamania pewnych obaw. Ale potem było juz tylko dobrze…
A za "Piórpousz" rownież muszę się zabrać 🙂
Serdeczności 🙂
"Pantałyku" nie czytałam, ale po przeczytaniu Twojej recenzji muszę dodać go do swojej listy. "Pióropusz" świetny. Polecam i pozdrawiam