„81:1. Opowieści z Wysp Owczych” Marcin Michalski, Maciej Wasielewski
Wiatr. Wiaterek. Wietrzyk. Podmuch. Zefir. Zefirek. Bryza. Powiew. W języku polskim istnieje niewiele słów opisujących to mało komfortowe zjawisko atmosferyczne. I dobrze. To bowiem oznacza, że mamy to szczęście, iż żyjemy w regionie mało wietrznym. Na Wyspach Owczych określeń tych jest około 350. Drugie zaszczytne miejsce zajmuje deszcz. Słów synonimicznych względem opadu jest szacunkowo 250. Autorzy książki Marcin Michalski i Maciej Wasielewski zapraszają nas zatem do krainy niezwykłej, nie tylko ze względu na pogodę (może trafniej niepogodę), do miejsca dziewiczego, nieskalanego komercyjną turystyką, gdzie wśród 50 000 mieszkańców wysp rankingi popularności wygrywa właśnie witryna stacji meteorologicznej. Miejsce niewątpliwie warte poznania! Zatem po peleryny i to biegiem, bowiem drodzy Czytelnicy jedziemy na „Owce”.
Reportaż „81:1. Opowieści z Wysp Owczych” to przede wszystkim opowieść o miejscu. Miejscu, niezwykłym, granicznym usytuowanym między Wielką Brytanią, Islandią a Norwegią. Mieszkańcy Wysp – Farerowie to ludzie wytrwali i odważni, ale też gościnni. Rezydenci magicznej krainy. Pracowici i konserwatywni poligloci. Definiujący siebie :
„-Być Farerem (…) to być dzielnym na morzu, nieźle kumatym na lądzie i spożywać mięso z grindwala. Trzy, cztery razy do roku.”
Odwiedzając „Wyspy Owcze” należy być przygotowanym na wszystko. Widoki zapierające dech w piersiach, dachy na których rośnie trawa, niezliczoną ilość owiec, potrawy z wielorybiego tłuszczu, ale też przenikająca do szpiku kości samotność i melancholia….
„W Fámjin nawet turysta ma co robić: Może nakarmić sucharem błąkającego się psa, pomachać do bawiących się na mostku dzieci, powąchać obdrapane drzwi szopy rybackiej, sfotografować w godzinę z hakiem rozrzucone po rozległej dolinie zabudowania, nazbierać do wiader trochę kamieni z plaży, a przede wszystkim iść do kościoła, by obejrzeć najcenniejsze płótno w kraju – oryginał flagi narodowej z 1919 roku.”
Lecz przeciętny podróżnik, przyzwyczajony do obecności drugiego człowieka, zgiełku i wrzawy wielkich miast, europejskiego stylu życia, może mieć problemy z aklimatyzacją w tym niestandardowym kraju, bowiem próżno szukać mu tam:
(…) twarogu, trolejbusów, reniferów, basenów geotermalnych (jak na sąsiedniej Islandii), hokeja na lodzie, sanktuariów, Dnia Dziecka, semaforów, barów mlecznych, sadów mandarynkowych, burdeli, fabryki samochodów, pelargonii, latryn, szamanów, meczetów, synagog, warsztatów plisowania spódnic, tartaków, zakładów kokos-chemicznych, klapek Kubota(…).
Za to znajdzie śladowych ilościach:
„(…) antykwariaty, flash moby, znicze na grobach, tatuatorzy, pety na ulicy, raperzy, ksywki, ogniska, slamy poetyckie, leżaki.”
„Wyspy Owcze” miejsce dla wybranych. Miejsce dla wytrwałych.
Reportaż Wasilewskiego i Michalskiego to fragmentaryczny obraz krainy rodem z książek Tolkiena. Pełna humoru i wyliczeń książką jest doskonałym kompendium wiedzy o tej niezwykłej, zamorskiej krainie.
Tekst warty uwagi.
Ja po tej książce mam wielką ochotę wybrać się na Owce. To musi być przepiękna kraina… 🙂
Podejrzewam, że nigdy na Wyspy Owcze nie trafię, ale w tę książkę już zdążyłam się zaopatrzyć, więc tak jak bym była :).
Chętnie bym ją przeczytała, a o tych domkach z obrośniętymi trawą dachami pisała też Urbankiewicz ("Z Miśkiem do Norwegii) i zachwycałam się nimi jak dziecko 🙂
Isabelle –
ja również. Teraz Wyspy Owcze kojarzą mi się jako cudowna, mityczna kraina, którą koniecznie muszę odwiedzić. Ale to zaraz po podróży do Moskwy i Rumunii 🙂 Pozdrawiam
Ala – serdecznie polecam, bo to dobry, świeży tekst, który czyta się jednym tchem 🙂 A przy tym można bliżej poznać naprawdę niezwykłe miejsce 🙂 Pozdrawiam
Jane doe –
nigdy nie mów nigdy 😉 A może się okaże, że za rok blog będziesz prowadzić właśnie z "Owiec" :)Serdeczności 🙂
Izusr –
oczywiście po lekturze książki nie mogłam nie poszukać domków. Rewelacja 🙂 no i te widoki…Ehhh 🙂 Pozdrawiam 🙂
Jestem bardzo ciekawa tej książki – miała do mnie przyjść do recenzowania na Gildii, ale coś nie przychodzi i poczekam trochę i może zrobię większe zakupy książek z wydawnictwa Czarne:D
Lubię czytać takie reportaże o miejscach niezwykły, rzadko wspominanych w literaturze;]
dr Kohoutek –
ja najbardziej 😀 Godna uwagi i pieniędzy. Serdeczności 🙂
Radosiewka –
ja również. Teksty o mało znanych lądach szalenie nie interesują. Polecam zakup, bo naprawdę warto ( "Czarne" powinno mi płacić za tę reklamę 🙂 ). Reportaż całkiem zacny 🙂 Serdeczności 🙂
Jakoś ciągle trafiam na recenzje tej książki. Chyba mi nic innego nie pozostaje, jak zakupić i delektować się czytaniem!
Visell –
to jest przeznaczenie 🙂 Koniecznie, nieodwołalnie musisz ja kupić 😀
Serdeczności na naowy tydzień prac i zajęć 🙂
Taka książka jest jak podróż, która odbywa się w świecie wyobraźni. Ile tracą ci, którzy nie czytają.
Pozdrawiam szczęśliwą czytelniczkę:)
Nutto –
ta niech żałują "Stwory co nie czytają", niech żałują. Dziękuję :)Serdeczności również dla Ciebie.