KK, czyli Kryminał Klasyczny. KK, czyli Kot i Kultura

„Śmiercionośny rękopis” Rex Stout
Lubię Chandler’a. Lubię Rex Stout. Tych dwóch klasyków literatury kryminalnej sprawia, że ze spokojem mogę śledzić akcje ich powieści, bowiem i tak mam pewność, że morderca nie wymknie się sprawiedliwości. Ktoś powie „nuda” – zgoda. Lecz czy w klasyce nie o to chodzi by rozkodować się słowem, tekstem, w tym konkretnym  przypadku również rozwiązaniem zagadki? Ja to kupuję. Dla mnie to kilka chwil czystej rozrywki. Ktoś spostrzegawczy może również dodać – „jeżeli klasyka to dlaczego nie Christie?” a to dlatego, że w świecie wykreowanym przez wyżej wymienionych panów nie ma miejsca dla dam i dżentelmenów. Zbyt wiele whisky, zbyt wiele cygar. Dajmy staruszkowi Poirot  i pannie Marple ze spokojem wypić filiżankę herbaty.
„Śmiercionośny rękopis” to kolejny tom przygód detektywa Nero Wolfe.  Jak w każdej tego typu powieści detektyw posiada pewne cechy charakterystyczne. W przypadku Nero Wolf to monstrualna otyłość i paranoiczna niechęć do opuszczenia własnego domu. Zewnętrzny świat go niepokoi, napawa lękiem a przede wszystkim nie interesuje. Oczywiście poza faktami dotyczącymi zbrodni. Dziwak – który tak samo jak kocha jedzenie, dobry alkohol, krzyżówki, z równą namiętnością nienawidzi kobiet. Jego przeciwieństwem jest Archie Goodwinem.  Młody przystojny, aktywny, asystent Wolfa, który ma słabość do pięknych dziewczyn i strojenia sobie żartów z pracodawcy. Temu niebagatelnemu duetowi ponownie ( „Śmiercionośny…” to 19 cześć przygód jegomości) przyszło się zmierzyć z wielce tajemniczym morderstwem. Leonard Dykes – pracownik kancelarii adwokackiej, ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Ciało człowieka, który nie miał żadnych wrogów, wielkich pieniędzy odnalezione zostaje na brzegu rzeki. Sześć tygodni później, w wypadku drogowym śmierć ponosi młoda redaktorka. Dwie zagadkowe zbrodnie, które łączy pewien rękopis, fałszywe nazwisko autora.  Machina rusza, akcja nabiera tempa. A to wszystko w niezwykłym, charyzmatycznym Nowym Jorku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, w klimacie noir. Aż chcę się rzec „To ty koleżko wiesz o prawdziwej zbrodni” lub „Pokaż  mi swoją spluwę a powiem ci kim jesteś”.  Zapraszam zatem do zabawy!
***
Moje życie obfitowało ostatnio w wiele zdarzeń kulturalnych:
Po pierwsze – spotkanie autorskie z Jackiem Dehnelem. Które zaowocowało m.in. autografem:
Po drugie – spotkanie z tłumaczką książki Marielli Mehr „Oskarżona” Katarzyną Leszczyńską. Dowód poniżej:
Polecam nie tylko samąo książkę, ale również artykuł „DF”  „Mariella Mehr. Raz, dwa, trzy, dzisiaj umrzesz ty” mówiący o dramatycznych losach szwajcarskiej pisarki, który pozwoli zrozumieć pełny kontekst powieści
Po trzecie – szalenie ważny artykuł – rozmowa Tochman – ks. Boniecki o roli kościoła podczas masakry w Rwandzie. ( „Tygodniku Powszechnym”, nr 21 (3228) ) „Kraj płacze, a ich nie ma”.
***
Kot. Kotka. Wielka nieobecna wielu postów. Powraca by sprawiedliwości stało się zadość a wina zostało odkupiona (właścicielka Antoniny, która cały czas drżała o to żeby Kot sam nie wyszedł na balkon – „bo przecież może coś się jej niedobrego stać” – zamknęła ją tam przez przypadek na całe półgodziny).

  
 
     
***
Gratka dla Czytelników przez duże „C”. Objawione mi przez Iwonkę, wyprodukowane przez Moleskine „Book Journal”. Widziane na własne oczy, polecane, konieczne do zakupienia.
***
DOROSŁOŚĆ! HA!


19 komentarzy

  1. Lubię detektywistyczne duety, a Wolfa i Goodwina szczególnie :).
    Mam nadzieję, że traumatyczna przygoda Antoniny, nie odbije się na jej zdrowiu, lub zdrowiu właścicielki – zaniepokojona pani kota Soni.
    Antosia śliczna :).

  2. jane doe –
    Prawda, że świetny?! Na szczęście Tośka szczęśliwa i chyba jej się spodobało na zewnątrz. Może czas pomyśleć o siatce na balkon? :)Chyba faktycznie, ja przeżyłam to bardziej, mocniej. Serdeczności i głaski dla Soni 🙂

    Mary –
    ja też uwielbiam klasykę kryminału, zawsze, ale to zawsze wiem, że przy tego typu literaturze mogę liczyć na dobrą zabawę. Wydawniczo – zgadzam się perełka 🙂 Dziękuję w imieniu swoim i Koty 🙂 Serdeczności.

  3. Ala –
    Myślę, że warto przygodę z tym gatunkiem lit. rozpocząć od Christie, Chandlera czy od "klasycznej klasyki" czyli od prozy Arthura Conan Doyle'a. Tego typu literatura jest doskonałym przerywnikiem pomiędzy książkami "cięższego kalibru" 🙂
    A co się tyczy kota – to współczuję, bo to tyle radości.
    Dziękuję za zaproszenie 🙂
    Serdeczności 🙂

    Pisanyinaczej –
    tłumaczono Stouta dość wybiórczo. Pierwszy tom, długo, długo nic i rzeczony dziewiętnasty. Zawsze można się pokusić o lekturę w oryginalniej wersji :)Pozdrawiam

  4. Widać, że to bardzo męski kryminał. Do tego miasto moloch niemal z innej epoki – to może być ciekawe czytelniczo.
    Rozmowa Bonieckiego z Tochmanem skłania do zastanowienia, że człowiek niewiele się uczy z błędów przeszłości. Także i tego, że łatwo jest wywoływać oburzenie u czytelnika siedzącego wygodnie w fotelu. Kim wobec tego jest reporter? Dobrym człowiekiem? Zebrałem, przekazałem, oceniłem (czasami) i…

  5. Nutto –
    nie tylko ciekawe czytelniczo, ale całkiem zacne, klasyczne czytadło 🙂
    Odnośnie rozmowy Tochman -Boniecki: mało tego, że człowiek nie uczy się na błędach, ponownie tworzy te same mechanizmy ludobójstwa i to w miejscu, gzie wojna już odcisnęła raz swoje piętno, myślę tu oczywiście o Bośni. Przerażające.
    Co do roli reportera to Włodimierz Nowak w świetny sposób odpowiedział na to pytanie (zresztą Kapuściński również, wcześniej tylko w trochę inny sposób). Rola reportera polega na tym, że zwraca uwagę na pewien problem, naświetla mało znane wydarzenie przez to ma ono szansę zaistnieć dla świata, dla szerszego grono odbiorców. A to już o krok od pomocy. Nie tylko Tochman przekazał, ale POKAZAŁ.W ten sposób odbieram role reportera.
    Serdeczności 🙂

  6. W moim przypadku jest inaczej: wolę herbatę niż whisky i cygara, co stwierdzam szczerze i bez kokieterii. 🙂 Próbowałam czytać Chandlera, ale mnie nie zachwycił. Christie natomiast jeszcze mnie nie rozczarowała.
    Bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń ze spotkania z Dehnelem! Mam nadzieję, że było równie ciekawie, jak w Lublinie. 🙂

  7. Lirael – to ja jednak jestem bardziej chandlerowa 😉
    Wrażenie ze spotkania – jak najbardziej pozytywne. Rewelacyjny, otwarty człowiek, który był bardzo przychylny publiczności, rzucał anegdotami, zaskakiwał erudycją 🙂
    Jak najbardziej polecam spotkania z Dehnelem 🙂 Wiele dobrych wrażeń, pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *