Maurice Druon „Królowie przeklęci. Król z żelaza”
Czy zdarzyło się wam ocenić książkę po okładce? Bo mnie i owszem! I to nie jeden raz! Oj, czasami ze mnie jakże naiwny czytelnik, żyjący w przekonaniu, że ten kto projektuje okładkę czytał tekst, do którego rzeczona ma powstać, tudzież nie rozumie (nie jest świadomy?) do jakich osób dany tekst jest przeznaczony. Kiepska szata graficzna może wszystko popsuć, może sprawić, że potencjalny czytelnik, nigdy, ale to nigdy nie pozna swojego potencjalnego doskonałego tekstu! Tak też się niestety może zdarzyć. Lecz przejdźmy zatem do meritum sprawy: Przeczytałam cholernie dobrą książkę z cholernie kiepską okładką!
Cykl Maurice Druona „Królowie przeklęci” to wspaniała rzecz dla (prawie) każdego czytelnika. Młodszego i starszego. Wymagającego i troszkę mniej ambitnego. Dla wielbiciela sensacji, dla wielbiciela historii… A przy tym bardzo dobrze napisana, z wielkim kunsztem i precyzją. Bez dwóch zdań.
Pierwsza część cyklu, którą dane było mi przeczytać, nosi tytuł „Król z żelaza” i przedstawia ostatni rok panowania Filipa Pięknego, króla Francji (wszystkie tomy to zapis historii Francji – od rządów w/w do panowania Jana II Dobrego). Lecz w jaki sposób przedstawia! Ola Boga! Na dworze bowiem moją miejsce nie tylko rozgrywki polityczne, walka o władzę, sukcesję, ale również miłość, namiętność zdrady. Niewierna Blanka, wyuzdana Małgorzata, nieczuła i oziębła Izabela. Galeria postać, która swoje rozgrywki toczy za kulisami oficjalnego przedstawiania dla podanych. Świetna rzecz, zaprawdę, świetna i godna polecania z rzetelnym opracowaniem postaci historycznych, drzewem genealogicznym etc. (aneks).
A okładka no cóż…bardziej przypomina tanią serię załączoną z „Faktem” niż naprawdę dobry tekst. Lecz na szczęście okładki nie widać, gdy przewraca się kolejne stronnice powieści. Na szczęście!
Moja ocena: 5/6
P.S. Potencjalnemu czytelnikowi tej recenzji może nasunąć się jedna zasadnicza myśl: Dlaczego, więc przeczytałam powieść o tak „nieprzeciętnej” okładce. Mianowicie dlatego, że moja koleżanka z pracy pamiętała, pierwsze wydanie tej powieści i rzekła; „Monia to jest dobra rzecz”. To wystarczyło.
Okładka faktycznie kiepska, ale i tak spodobało mi się wydanie tej książki. Mała, zgrabna i poręczna. Wyjątkowo dobrze leży w ręce. A książka jak dla mnie po prostu dobra.
Ultramaryno – co do formatu zgoda 🙂 Ale okładka, aż zęby bolą. Dla mnie fantastyczna, gdyż uwielbiam taki typ literatury 🙂 pozdrawiam 🙂
A ja ciągle jestem przed lekturą tej książki. Cierpliwie czekam aż Poczta Polska dostarczy mi w końcu pierwszy tom powieści. Miejmy nadzieję, że nastąpi to w krótkim czasie.
Alino – książkę polecam gorąco. A co do okładki to mimo wszystko mnie nie przekonuję, ale zgadzam się z Tobą, że gorsze i owszem istnieją 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂
Leno – książka na pewno sprawi Ci dużo radości. Trzymam kciuki za szybką dostawę 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
No z tym kunsztem to można się momentami kłócić, czytając odniosłam wrażenie, że autor momentami przecholował z porównaniami i wychodziło mu jakoweś pokraczne zastawienie zamiast natchnionej romantyczności. Ja czytałam pierwsze tomy tej serii w starym wydaniu Muzy – twarde i całkiem ładne okładki 😉
To prawda, okładki tego wydania są tragiczne. Ja czytałam te stare i bardzo lubię ten cykl. A podobno jeszcze nowe tłumaczenie jest bardziej nowoczesne i dostępne dla dzisiejszego czytelnika. Jestem ciekawa czy rzeczywiście jest różnica, bo to stare wydanie nie było łatwą lekturą, ale ja byłam zachwycona
Bśmietanko – po krótkim namyślę, jednak stwierdzam, że z tym kunsztem to może troszkę, przesadziłam 🙂 aczkolwiek tłumaczy mnie fakt, że kontrast pomiędzy okładką a tekstem był tak ogromny, że mogłam nadużyć niektórych pojęć 🙂 Co do wydania Muzy: SZCZĘŚĆIARA! 🙂 pozdrawiam ciepło 🙂
Marto – jak ja się cieszę, że mam poplecznika w walce o teksty Druona! 🙂 Serdecznie pozdrawiam 🙂
Moim zdaniem okładka jest nie najgorsza, zdarzało mi się czytać książki w dużo, dużo gorszym wydaniu. "Króla z żelaza" mam za sobą i podzielam Twoją opinię – powieść bardzo dobra, może zainteresować nie tylko wielbicieli historii.
Zapraszam do siebie i pozdrawiam! 🙂
Liliowo – dziękuję za zaproszenie 🙂