People are strange, when you are a stranger…. Jim Morrison
Przeczytałam książkę…przeczytałam i jakby nic się nie stało. Bez emocji, bez zachwytu, ale i też bez rozczarowań. „Norwegian Wood” to pozycja po prostu dobra. Dobra i na tym koniec.
„Norwegian Wood” to książka, która opowiada historię Toru Watanabe. Chłopaka, który jak w piosence Beatlesów spotyka pewną dziewczynę Naoko i jego życie, od tego momentu, ulega radykalnej zmianie. Wkracza w niebezpieczną krainę dorosłości naznaczona przez samobójczą śmierć przyjaciela obojga bohaterów. Ale w życiu Toru jest jeszcze ktoś inny, oprócz depresyjnej i skłonnej do melancholii Naoko (OLA BOGA!) – fascynująca, pełna życia Midori. Życie Toru to nieustanne balansowanie na niebezpiecznej granicy dwóch zależności. Dwóch odmiennych świadomości…Pomiędzy jakże odmiennymi kobietami…uczuciami.
W książce Murakamiego szczególnie spodobała mi się, bardzo dobrze skonstruowana, postać Midori – kobieca, wyzwolona, interesująca. Fragmenty z tą bohaterką powalają na kolana, by wymienić tylko te najważniejsze: o masturbacji, o miłości, o niezrozumieniu Kapitału. Rewelacja! Rzecz, która mnie zafascynowała i urzekła to również opis Tokio, lat sześćdziesiątych. Barwne, muzyczne, świeże. Rzecz dla mnie nowa, świeża. Nie podobało mi się natomiast miłość i sceny z Naoko – przegadane, „przopisane”, przemielone, lecz stanowiące doskonały kontrast do świetnych scen z Midori.
Jeden z bohaterów Murakamiego mówi, że czyta książki autorów, którzy nie żyją już od 30 lat. W ten sposób ma pewność, że czyta tylko naprawdę dobre, uznane wydawnictwa. My w przypadku Murakamiego tej pewności niestety nie mamy!
Polecam jednakże!
Moja ocena: 4.5/6
***
Otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński przypinki – za co bardzo dziękuję. Przepiękne. Już od dwóch dni wyprowadzam je na spacer. Są dzielne i chętnie wychodzą mimo deszczu. A poza tym:
Rok szkolny 2010/2011 uważam za otwarty! YEAH!
Ach, jak ja lubię Cię czytać :]
Mnie ta książka wydała się niezmiernie smutna i pamiętam, że wprowadziła mnie w przygnębiający nastrój. To charakterystyczne dla książek Murakamiego, ta przejmująca samotność bohaterów. Pomimo tego też ją polecałam.
Kornwalio – a dziękuję!
Bursztynowo – masz rację samotność i smutek. Chociaż przeplatany świetnymi momentami radości – jak te z Midori. Muszę jednakże sięgnąć po kolejne jego książki, żeby mieć lepsze spektrum porównawcze 🙂
Ja też chcę przeczytać 🙂
Też chcę 🙂 Też 🙂
Czytałam kilka książek Murakamiego. I było podobnie – bez zachwytów, ale też bez rozczarowań. Chciałabym dorwać "Kronikę ptaka nakręcacza".
Tej książki akurat nie czytałam, ale zdaje się, że klimat w powieściach Murakamiego niewiele się zmienia. Czy nie jest tak, że budując go, autor niebezpiecznie ociera się o kicz (niekiedy nawet przekracza tę granicę)? Ja przynajmniej odniosłam takie wrażenie.
Tucho – a jakże! 😀
Ultramaryno – ja też jako kolejną rzecz Murakamiego również chciałabym przeczytać "Kronikę ptaka nakręcacza". Ciekawy jaki jest właśnie w tej książce. Myślę, że warto to ugryźć. 🙂
Mary – ale to jeszcze nie koniec znajomości pomiędzy Moniką a Murakami. Chciałabym jeszcze przeczytać "Kronikę ptaka nakręcacza". 🙂
Kasjuszu – coś jest na rzeczy. Dlatego z wielką ostrożnością piszę o jego książce. Chociaż jak już wspomniałam powyżej ma naprawdę dobre fragmenty 🙂
Puenta recenzji znakomita:) Ja czytałam "przygodę z owcą" i miałam podobne odczucia.
Ja tego autora mam jeszcze przed sobą. Zobaczymy, jak mi przypadnie do gustu.
W związku z rozpoczęciem roku życzę owocnej współpracy z uczniami 😉
Pozdrawiam Lena173
Zapraszam do siebie
Nutto – ieszę się, że uważamy podobnie. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że Murakami nie jest autorem takiej rangi jak oczekiwałam, ale daję mu jeszcze jedną szansę 🙂
Leno – dziękuję i już wpisuję Cię do blogów obserwowanych, pozdrawiam i życzę dobrego i owocnego pisania 🙂
Midori – zielona xD Ślicznie xD
Murakami jest kontrowersyjny – ja sama mam z nim niemały kłopot, ale jego proza wciąga, stanowi jakiś osobliwy pomost między literaturą japońską a amerykańską.
Nie przepadam za Murakamim. Z jednej strony czyta się gładko, z drugiej – zupełnie mnie nie wciąga. Chyba to po prostu nie moja bajka albo jego czas w moim czytaniu jeszcze nie nadszedł. A przecież nie jest to złe pisarstwo…
Owarinaiyume – świetne spostrzeżenie, faktycznie Murakami to swoisty pomost, mam nadzieję, że jednak nie kierujący bardziej swojego ciężar na stronę amerykańską. Pozdrawiam serdecznie, M.
Fabulitas – masz rację, coś z tym Murakamim jest nie do końca w porządku. Ja dam mu jednakże jeszcze jedną szansę. Pozdrawiam serdecznie , M.