ŚWIĄTECZNE LEKTURY PISARZY

Najnowszy dodatek do „Tygodnika Powszechnego” „Magazyn Literacki” w całości poświęcony został książką świątecznym, czyli takim, które  idealnie wpasują się w okres Bożego Narodzenia. Z pośród wielu artykułów mówiących o konkretnych tytułach, m.in. o najnowszym tekście Tochmana (na którego mam zresztą chrapkę), Rushidie, Tuszyńskiej, biografii  Camusa (uh, uh… jak ja bym tę książkę chciała dostać w swoje łapki…), Daviesa, znalazł się również artykuł poświęcony lekturą świątecznym wybitnych pisarzy. I tak  badacze biografii/twórczości danych osobistości literackich mieli szansę na łamach tygodnika ”pogdybać” na temat świątecznych- literackich upodobań swoich mistrzów/mentorów czy po prostu obiektów badań. I tak według Jerzego Fronczaka Gombrowicz miedzy opłatkiem a karpiem prawdopodobnie czytałby pisma Sartre, V. Woolf  byłoby to naprawdę bez różnicy co czyta, ważne że obcuje z książką, James Joyce pewnie przeczytałby pamiętniki swojego sekretarza Samuela Becketta, Kafka natomiast jedno z opowiadań Roberta Walsera …. .Jednym słowem fascynujący tekst. Do którego przeczytania serdecznie namawiam (nie, nie „TP” nie płaci mi za reklamę J).
Zresztą pozostała części artykułu również są bardzo (arcy)ciekawe. Znaleźć tam można refleksje o wyjątkowej lekturze, jaką jest właśnie lektura w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Kilka wyjątków z rzeczonego:
„Czytelnicy dzielą się na tych, co świętują, bo wierzą; na tych, co świętują, bo w konsumowaniu święta znajdują upodobanie; na tych, co nie świętują, bo uważają, że tylko ascetycznie przeżywana wiara prowadzi ich do zbawienia; na tych, co nie świętują; bo nie wierzą; a także na tych, co świętują inaczej. Łączy ich jedno: w święta wszyscy bez wyjątku czytają.”
„Prawdziwy czytelnik nie oddaje się lekturze od wielkiego dzwonu, lecz czyta każdego dnia, w różnych sytuacjach, z rozmaitych powodów, z różnorakim skutkiem. Jeśli taki czytelnik sięga po książkę na święta, to nie dlatego, że chce z jej pomocą zabić dłużący się czas, lecz właśnie po to, by świętować, czyli owym wolnym czasem w pełni się rozkoszować.”
I mój ulubiony fragment:
„Aby urządzić sobie prawdziwe święto czytania, trzeba zatem lekturę wyłączyć z obiegu obowiązujących wartości i stawek, z utylitarnej cyrkulacji działań.”
A moja lektura świąteczna, rzecz jasna według powyższych wskazówek, ”Zły” Tyrmanda.
Wszystkie fragmenty pochodzą z „Tygodnika Powszechnego”, nr 51/2010, dodatek „Magazyn Literacki”, nr 12/2010, który nosi przewrotny tytuł „ Świąteczny kanon, czyli najlepsze (są) lektury pod choinką”. Do środy możliwość zakupienia jeszcze w wersji papierowej. POLECAM!
P.S. Zapomniałam też dodać, że w dużej mierze tekst został poświęcony Borgesowi, jego celebrowaniu lektury. Mistrzu wybacz 🙂
2 P.S. Dobór zdjęć do posta nie był podyktowany logiką, lecz nastrojem (szczególnie pierwsze) 🙂

7 komentarzy

  1. :)) A ja już mam ten dodatek…hmmm na razie tylko przewertowany…
    I aż radośnieje dusza, że przecież-choć święta wypełniają się rodzinną celebrą – to jednak sporo dodatkowych chwil na lekturę przypadnie.
    Niech żyją święta! Niech żyjąąąąą!
    Pa
    ren

  2. Ren – nie pozostaję mi nic innego jak tylko wykrzyknąć wraz z Tobą: niech żyją, niech żyj, Święta! 🙂
    Pozdrawiam serdecznie, tak pomiędzy pakowaniem prezentów a pieczeniem:) a i Kota – Antonina też pozdrawia,choć zamotana wstążeczką 🙂

  3. Futbolowo – oj niedobrze, niedobrze 🙂 Ja za to uwielbiam, szczególnie świąteczne czytanie książek :)Pozdrawiam :0

    Owarinaiyume – dziękuję za dobre słowo 🙂
    I z niecierpliwością czekam na lekturę "Złego" :)Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *