Ze świecą szukać osoby, która nie kojarzy nazwiska Kukuczki. Nazwiska – człowieka legendy, który w przeciągu zaledwie ośmiu lat zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. Mówiono o Kukuczce: silny, uparty, prostolinijny, ale też bezwzględny. Zimowy wojownik, dla którego zdobycie kolejnego szczytu było nie tylko wyzwaniem, ale wręcz instynktownym imperatywem. Imperatywem, który to nieustannie domagał się kolejnego sprawdzianu siły i który, koniec końców, doprowadził do tragicznej śmierci himalaisty. I który też, co należy przyznać bezdyskusyjnie, leżał u zarania legendy Jerzego Kukuczki. Bo dla tego znakomitego wspinacza nie ważne były żadne „filozofie górskie”, żadne „romantyczne dyrdymały”. Dla niego liczył się cel, szczyt góry, próba siły (świetnie zresztą zostało to pokazane w książce w kontraście z postacią Wojciecha Kurtyki dla którego wspinaczka była rodzajem sztuki). Jak sam Kukuczka pisał:
Moje życie jest przygodą górską. (…) Pamiętaj, podstawą alpinizmu, himalaizmu jest wspinaczka, dążność do góry. Reszta to brednie, trele – morele, które usprawiedliwiają słabość.
Kukuczka już za życia uznawany był za boga, legendę. W siermiężnych czasach PRL-u znalazł własny sposób na to by „robić swoje”, realizować pasję. Choć łatwe to nie było i wymagało tzw. genu polskiego, czyli po trosze cwaniactwa a po trosze sprytu (dorabianie na kominach, handel towarami deficytowymi, wsparcie władzy i polityczne manewry etc). Kukuczka, mimo trudności, pędził dalej i szybciej (solą w oku były dla niego osiągnięcia Reinholda Messnera). Nie oglądając się na przeciwności, czy też niebezpieczeństwo (często też spotykał się z zarzutami o narażania partnerów. Podczas przygotowań do jednej z wypraw młody wówczas Hajzer miał powiedzieć: Logicznie rzecz biorąc, nie powinienem z Tobą jechać, bo wszyscy wokół ciebie giną). Góry były dla niego wszystkim. I podobnie jak inni, wspinając się, miał poczucie nieśmiertelności (za Krzysztofem Wielickim).
„Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście” Dariusza Kortko i Marcin Pietraszewskiego, to fascynująca opowieść o fascynującym człowieku. Okraszona sporym materiałem fotograficznym, jest publikacją, która przedstawia Jerzego Kukuczkę jako pełnokrwistego, nad wyraz ambitnego, ale też zdeterminowanego człowieka, który konsekwentnie realizował swoją pasję. Autorzy w sposób metodyczny starali się przedstawić Kukuczkę jako postać pełną zalet, ale też i wad. Eksplorując nie tylko pola zachwytu nad bohaterem publikacji, ale również grząskie grunty krytyki. Dlatego też „Kukuczka” to ciekawa i warta uwagi publikacja (choć zaznajomionych z literaturą górską może momentami nużyć), której lekturę polecam.
Czekałam na tę recenzję. Tak czułam, że to jest książka, którą chcę przeczytać. Uprzejmie dziękuję za to, że to potwierdziłaś. 😀
Bardzo proszę. Bardzo fajna rzecz 🙂
A ja właśnie czekam na tę książkę i szalenie się cieszę, że widzę już kolejną pozytywną recenzję. No, ale o takim człowieku chyba nie mogłaby powstać zła książka! 😉