Najpierw był twardy, bezkompromisowy, samotny jak wilk stepowy, poczochrany wichrami życia i doznań dnia codziennego, glina Jakub Mortka. Potem nadszedł czas na konformistę, śledczego-amatora, antypatycznego Dawida Wolskiego („Wapmir”). W „Osiedlu marzeń” prym zaczyna wieść aspirantka „Sucha” Suchocka, która zdaje się (przynajmniej wnioskując po zakończeniu), że w kolejnych tomach powieści zupełnie już przejmie ster tego patriarchalnego okrętu. Uogólniając i niejako podsumowując literackie portfolio Wojciecha Chmielarza można śmiało wywnioskować, że autor doskonale orientuje się w „trendach” kryminalnego gatunku. Ba! można odważnie i zupełnie nie na wyrost też założyć, że twórczość autora ewoluuje w taką stronę i w taki sposób, że ukontentowani będą (zresztą już są!) zarówno czytelnicy, jak i krytycy. Zatem punktem wyjścia dla Chmielarza był twardy i surowy glina; potem pisarz wykreował postać, której za cholerę nie dało się polubić (wspomniany wcześniej główny bohater „Wampira”); teraz autor meandruje, śmiem zaryzykować, w stronę domestic noir – kreując silną, upartą jak tur, inteligentną postać Suchej, która z tomu na tom zyskuje na znaczeniu. I między innym dlatego „Osiedle marzeń”, to jeden z lepszych kryminałów jakie dane było mi przeczytać w tym roku. Bo Chmielarz to autor dużego talentu, który świetnie pożenił refleksję literacką z całkiem przyzwoitym (co cenię najbardziej!) poczuciem humoru i ironii.
Tym razem Jakub Mortka (oczywiście z wielką pomocą aspirantki Suchockiej) musi dojść do tego, kto zgwałcił i zabił, wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka, niewinną, idealistyczną studentkę dziennikarstwa. I jak zawsze w przypadku Chmielarza, coś co wydawało się prostą sprawą, w toku śledztwa przypiera rozmiary szeroko zakrojonej afery, gdzie kwestie i motywy finansowe zdają się być pierwszorzędne. Żadnego zbędnego psychologizowania, żadnych psychopatyczny gierek, zdradzonych nadziei i kochanków. Bo Chmielarz, jak to Chmielarz, bezwzględnie rozprawia się z ludzkimi słabościami i dość krytycznie spogląda na zamknięty świat strzeżonych osiedli, które zdaje się powstały tylko po to, żeby połechtać próżność nowobogackich właścicieli używanych SUV-ów.
„Osiedle marzeń” to świetny i dobrze skrojony kryminał, którego lektura jest bezmiar satysfakcjonująca. I choć jeden z moich ulubionych literackich bohaterów Jakub Mortka pomału odsuwa się w cień, znajdując uciechę i długo wyczekiwany spokój w ramionach kochanki, to i tak z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Zwłaszcza po takim nokautującym zakończeniu. Zwłaszcza po nim. Do boju Sucha!