Januszowi Majewskiemu udało się stworzyć kryminał zgoła klasyczny, intrygujący i bezmiar wciągający. Napisał książkę zgodną z regułami gatunku, której akcje osadził w przerażającym, ale jakże arcyciekawym momencie historii. „Czarny mercedes”, to bowiem powieść, w której większość wydarzeń dzieje się w okupowanej Warszawie roku 1941, gdzie bestialstwo nazistowskiego okupanta nie zna granic. Lecz w tym szaleństwie przemocy, zdaje się, że ostatnim sprawiedliwym jest ten, który próbuje rozwikłać zagadkę śmierci pięknej i zamożnej pani mecenasowej Krystyny Holzer – niejaki Rafał Król. Lwowiak z pochodzenia, człowiek o niezłomnym charakterze i bystrym umyślę, który, podobnie jak jego wielcy poprzednicy: Sherlock Holmes, czy Erast Fandorin, nie odpuści dopóki nie dotrze do prawdy. Bo zagadka i jej rozwiązanie są dla śledczego maestrią, jak to trafnie ujął jeden z bohaterów powieści, Hrabia Leon Przewiedzki: (…) szuka pan rozwiązania tajemnicy (…) bardziej dla sztuki, dla bezinteresownej sztuki dochodzenia prawdy niż aby ująć sprawcę; nieprawdaż?
Mamy zatem wojenną Warszawę. Mamy tajemniczą śmierć osoby, która nie jest tą za kogo się podaje (Krystynę Holzer jest ukrywającą się Żydówką, która przyjęła tożsamość żony mecenasa Karola Holzera). Mamy nagłe zniknięcie służącej państwa Holzerów Cesi. Mamy zakochanego po uszy eleganckiego oficera SS. Mamy równie szaleńczo rozmiłowanego w „mecenasowej” podchorążego „Sępa”. Mamy w końcu, i prężnie działające struktury Podziemnego Państwa Polskiego, i getto, gdzie obok wszędobylskiej śmierci, w drogiej restauracji pełnej kawioru i szampana śpiewa Wiera Gran, a gra Władysław Szpilman (zresztą kontrast śmierć – desperackie pragnienie życia, witalizm są obecne w wielu miejscach powieści, jak i niszcząca namiętność). Jest zbrodni miliony i jest ta jedna, której tajemnice, z uporem godnym podziwu, próbuje rozwiązać Rafał Król, funkcjonariusz Policji tzw. Granatowej, współpracującej z Niemcami, ale także zaprzysiężony żołnierz polskiego podziemia, wykonujący jego rozkazy.
„Czarny mercedes” to świetny kryminał retro. Ujmuje językowym kunsztem, precyzyjnością opisu tła historycznego, fabularną akuratnością. Autor zdecydowanie wie co robi. A ja z niecierpliwością czekam na więcej.
Brzmi ciekawie, ale czy czasem wątek kryminalny nie blednie przy wojennym tle i tragizmie tych czasów?
zupełnie nie. Powiedziałabym, że raczej kontekst wojenny jest tylko kontekstem. Bardzo dobrze te dwie przestrzenie współgrają 🙂
Ja też czekam na więcej! Nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra.
Ja też! Super – ekstra 🙂 Przytupuję nóżką o więcej 😉
Jest świetny! 🙂 Mocno polecam 🙂
Zaciekawiło mnie osadzenie tego kryminału w okupowanej Warszawie …
Pozdrawiam i zapraszam na:
http://monikaolgaczyta.blogspot.com/