Każda książka ma taką recenzję na jaką zasłużyła (już kiedyś zapewne o tym pisałam). Dlatego wybaczcie, ale dziś mało ambitnie (choć dziarsko!) o kiepskiej książce.
Czasami bywa tak, że nadzieje się nie spełniają. Bez względu na to, co planujemy i jak bardzo sobie tego życzymy. A no właśnie! Zabierając się za lekturę „Jeźdźca Miedzianego” Paulliny Simons liczyłam na dobrą, może nie wybitną, ale dobrą literaturę (taki miły zapychacz czasu), a trafił mi się okropny gniot. Bo takich zdań, jak to zacytowane na początku, w stylu Paulo Coelho, które w zasadzie mówi o wszystkim i o niczym, jest w tekście Amerykanki naprawdę dużo. Mało tego, trudno mi odnaleźć w odmętach mej jednak zawodnej pamięci, jakiegokolwiek dobry punkt tej książki. Ale po kolei.
Akcja powieści dzieje się głównie w Leningradzie. Jest rok 1941 – tuż przed wkroczeniem niemieckiego wojska. Trwa wojna. Niespełna siedemnastoletnia Tatiana zakochuje się w oficerze radzieckiej armii Aleksandrze. Na nieszczęście, w Aleksandrze zakochana jest także jej starsza siostra Daria. A sam zainteresowany to naprawdę zuch chłopak. Przystojny, mądry, z kilkoma nic nieznaczącymi miłostkami na koncie, odważny i sprawiedliwy (kalokagatia!) a to dlatego taki z niego chodzący ideał (jak można wywnioskować z tekstu Simons), gdyż nie jest on człowiekiem radzieckim (w książce żołnierze armii Stalina to gburowate typki o zalanej twarzy, skorzy do przygodnego seksu i wódki), lecz czystej krwi Amerykaninem! Takie to cudeńko trafiło się naszej naiwnej i dobrej Tatianie! A i ona sama przecież niezgorsza. Cud dziewczyna! Harda, odważna, piękna a do tego dziewica, która swój wianuszek trzyma tylko dla tego jedynego (podczas pierwszej miłosnej sceny Aleksander spyta się o jego aktualny status). Takie całkiem nierosyjskie dziewczę (trzymając się założeń autorki), które nawet podczas wielodniowego głodu w trakcie oblężenia miasta, jako jedyna!, potrafi odmówić sobie jedzenia na rzecz bliskich. Tragicznie jednowymiarowi bohaterowie. A i tło wszystkich wydarzeń mało przekonujące i realne – nieistniejące czołgi, brak cenzury i pomyłki fabularne (gdzie był redaktor książki!). I chyba najdłuższa (i najbardziej banalna!) scena erotyczna jaką w życiu czytałam – 140stron! Zgroza i apokalipsa.
I tyle. Koniec, rzecz jasna, przewidywalny do bólu. Zatem reasumując: to jest zła książka. A jeśli się jest takim jak ja czytelniczym typem tj. każdą rozpoczętą książkę muszę skończyć – to już zdecydowanie należy dać sobie spokój.
PS Aktualnie czytam „100/xx. Antologia polskiego reportażu XX wieku” pod. red. Szczygła i jestem zachwycona! A czy wiecie, że pierwszy rasowy polski reportaż to „Pielgrzymka do Jasnej Góry” a napisał go Władysław Stanisław Reymont w 1895 roku?! Ja do dziś nie miałam pojęcia.
Scena erotyczna, która ciągnie się przez 140 stron nie może być banalna 🙂 to dopiero musi być miłość 🙂
to samo sobie pomyślałam, rzeczywiście zuch chłopak 🙂
I dziewczę to przeżyło? O matko kochana… 😉
Bo to była kobieta radziecka 🙂
Dokładnie – tylko taki typ kobiety może to przetrzymać 😉 Miłość miłością no ale ile można! są granice przyzwoitości (wytrzymałości!) 🙂
Cieszę się, że nie jestem odosobniona w kwestii oceny tej kosmicznej pulpy 😉
🙂 A ja już myślałam, że ze mną jest coś nie tak 😉
O Reymoncie wiemy, to świetna rzecz jest 🙂
Bardzo dobra! W Antologii jest wiele takich perełek. Chociaż jest też jedna niepokojąca rzecz – kilka błędów redaktorskich.
O, to fatalnie, ale przy takim dziele raczej nieuchronne.
No, a już myślałam, że ze mną jest coś nie tak, bo nie doczytałam tego 'dzieła' nad którym wielu pieje z zachwytu.
A mi się podobało, gorsze są kolejne tomy. No i znam dużo bardziej przewidywalne romanse 😉
Oj, ja pewnie na kolejne nawet nie sięgnę. Ale czy może by jeszcze gorzej?!
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Sama prawda 🙂
Serdecznie pozdrawiam 🙂
Czytałam "Dziewczynę na Times Square" tejże autorki – historia była niedorzeczna do potęgi n-tej, dialogi nienaturalne, całość po prostu głupia. Tamten gniot plus Twoja recenzja – nie sięgnę po Simons nigdy więcej.
Nie polecam, faktycznie szkoda naszego cennego, czytelniczego czasu.
Pozdrawiam, Monika
Oj tam, Jeździec Miedziany! (nie wiem, czy to jakieś przeznaczenie, ale ja widziałam jedynie niepochlebne opinie na temat tej książki, więc trzymam się z daleka ;)) – Ty masz 100/xx! Ty już ją czytasz! O Reymoncie nie wiedziałam. Ale niedługo to się zmieni (mam nadzieję).
Mery – kończę pierwszy tom Antologii. Dostałam PDF. Ale oczywiście materialną wersję także będę miała. Doskonała rzecz, chociaż faktycznie jest kilka błędów redakcyjnych.Ale co tam – wyśmienita czytelnicza uczta 🙂
Serdeczności 🙂
Aj aj, a mnie sie podobala ksiazka, tomisko 🙂 Zapychacz czasu…. Koncowka mnie zdumiala, ze bez happy endu 🙂 Zabijacz czasu…..
Maggy rdest – dokładnie, zapychacz czasu. Ale ja już chyba tak mam, że się zawsze do czegoś doczepie 😉
Pozdrawiam, Monika
Mam głęboką nadzieję, że tymi paroma płytniki zdaniami nie przyczynisz się do tego, że ktoś zrezygnuje z przeczytania tej trylogii.
a ja mam nadzieję, że właśnie tak się stanie. Jest tyle naprawdę dobrej literatury, że szkoda czasu na głupoty 😉
Trylogia jest po prostu wspaniała. Jest kwintesencją miłości, a nejlepsze jest to, że takich historii było tak wiele w tamtych czasach;) Ale tak to jest, jak za szczyt literackiego dzieła uważa się np. harrego pottera..
Dostałam na raz 3 tomiska, bo tak mi zachwalano, przeczytałam 20 stron i myślę straaasznie infantylna. Nawet pomyślałam, że może traci na tłumaczeniu….. Ale już wiem, że mimo łykania książek tej nie zdzierżę, tylko jak teraz oddać te książki nieprzeczytane osobie, która się nimi zachwycała….. hmmmmm nie moja bajka…..
Zawsze znajdzie się cos lepszego od tego co sami uwazamy za najlepsze,nie kademu musi sie podobac 🙂 jak poprzedniczka równiez mam nadzieje ze twoja recenzja nie zniechęci innych do przeczytania ksiazki. Pomimo może niezbyt dokładnego przygotowania autorki do tak potężnego tematu uważam ze obraz miłosci jest przepiękny NAPRAWDĘ
Ja nie mogłam się oderwać od czytania, zwłaszcza I tomu. Jestem w stanie uwierzyć, że w życiu zdarza się idealny Aleksander i niezłomna, drobna ciałem – wielka duchem Tania. Ich losy i ich miłość bardzo mnie wciągnęły, choć oczywiście wiele wydarzeń było mocno przesadzonych. Ale książka mocno zapadła w moją pamięć, pozostałe części również, choć "Letni ogród" jest najsłabszy. Poczytajcie w innych miejscach, jakie pochlebne opinie ma trylogia i jak wielkie wywarła wrażenie na wielu czytelniczkach 🙂
A czytał ktoś z Was Greya i jego 50 twarzy? Ja tak. To dopiero gniot. Tak płytkiej powiesci nie spotkałam nigdy wczesniej. A znam takie osoby, którym się podobała ta książka. Ja po następne części nie sięgnę, bo szkoda czasu na takie bzdury. A na Miedzianego jeźdźca nie mam szczęścia trafić w bibliotece, bo ciągle ma branie. Mimo negatywnej recenzji muszę osobiście ocenić, bo znam też te pozytywne opinie. Czytałam P.Simon Drogę do raju – okropnie nudna oraz Dziewczynę z Time Squer – dużo czytania a mało treści czyli szkoda czasu.
Według mnie ta książka wcale nie jest taka zła. Okej, są fragmenty rodem z harlequina, które ciężko zdzierżyć na trzeźwo, ale suma sumarum "Jeździec…" mi się podobał 🙂
a ja sięgam po nią już po raz trzeci…;-)pamiętajcie że są różne gusta…a w każdej książce znajdzie się fragment który nam nie odpowiada…pozdrawiam
witm, ja polecam przeczytanie wszystkich czesci, pierwsza moze faktycznie nie byla rewelacyjna, natomiast jako calosc ……..interesujca, mnie urzekla……., kazdy lubi cos innego…..
Właśnie skończyłam czytać. Do momentu wspomnianej sceny erotycznej muszę przyznać, że książka mnie wciągnęła, później czar prysł. Całość oceniam jednak jako do przeczytania, mimo beznadziejnych i przedłużających się wątków erotycznych, błędów autorki, czy słabo zbudowanych głównych postaci. Na okładce wydawca odwołuje się do Doktora Żiwago – uważam, że Żiwago tysiąc razy lepszy, ale ta książka też ma swoje plusy: tragizm osób młodych, którym przyszło żyć w czasie wojny, w komunistycznym państwie, rozterki moralne głównej postaci, apatia, trauma, rezygnacja. Książka wywołała we mnie pewne emocje więc tylko w połowie żałuję czasu, który poświęciłam na jej przeczytanie:)
Porozmawiajcie damy teraźniejszego czasu z kimś kto przeżył II wojnę światową… Jeśli macie szczęście kogoś takiego znać… Szkoda że widzicie tylko romanse w książkach i skupianie się na scenach erotycznych… Żal… Przeczytałam, nie ma co skreślać książki, tylko dlatego , że myśli się krótko i przyziemie. Ja książkę polecam!
Dokladnie tak. Jezeli po calej książce, ktora liczy 500 stron, umiecie skupić sie tylko na wątku miłosnym, to nie jest to obiektywna opinia.
a ja się nie moglam oderwać od jeźdżca:) cudowna powieść, polecam.
Przeczytałam trylogię, piękna książka. Ukazuje ona nam nie tylko parę kochanków, lecz potworne oblicze wojny głód, ból, miłość do rodziny. Cierpienie zwykłych prostych ludzi. Książka zmusza do refleksji. Polecam z całego serca
Wszystko, co miałam, oddałam Tobie. Jeśli wyjedziesz, nic mi nie zostanie.
Paullina Simons – Jeździec Miedziany
mnie się także książka podobała, polecam:)
Polecam tę książkę:) podobała mi się…
Polecam! Trylogia pomimo domysłów czytającego i pewnych przedłużających się scen "wciąga". Pokolenie, którego jestem owocem było uczone innej historii…A tutaj autorka przedstawia nam pewne fakty (zapewne znawcy tj. jak panie wcześniej wymieniające opinie) mogą mieć uwagi…
Mnie się podoba , polecam i już sięgam po tom trzeci.
Polecam mimo pewnych przeciągających się scen i opisów. Jestem z tego pokolenia , które nie poznało niestety prawdziwych faktów z historii II W.Św. A tu – bardzo proszę w historię miłosną wplecione są rzeczy o których czytając włos jeży się na głowie, są tutaj przedstawione zdarzenia o których obawiali się mówić moi dziadkowie i rodzice…
Czytajcie!!! Nic Wam nie ubędzie .Wręcz przeciwnie.
czytam po raz drugi, nie dla wątku miłosnego,po prostu można dowiedzieć się coś o tym jak żyli ludzie w czasie wojny,bez patosu, wyolbrzymiania i gloryfikowania.A sceny miłosne nareszcie ktoś potrafił pokazać w sposób delikatny i kulturalny.Mam już 65 lat i trochę przeczytałam, ale jeżeli jest w książce sex musi być też wulgarność, a dlaczego? tutaj jej nie ma i dla tych dwóch powodów polecam tę lekturę.
Piękna książka , wciąga już po pierwszej stronie . Jeździec miedziany nie jest oparty jedynie na wątku romansu lecz ukazuje czasy II wojny światowej i ludzi którzy radzili sobie z nią , co bardzo mi się podobało .Polecam warta przeczytania .
a ja przeczytałam i jestem zadowolona i też przeczytałam jeszcze raz , i nawet poleciłam koleżankom
jest super i też przeczytałam jeszcze raz i nawet poleciłam koleżankom
Piękna historia miłosna, straszne czasy ale wszystko czyta sie z zapartym tchem. Polecam….
Trzeba czytać mocno nieuważnie, albo tylko wertować strony, żeby nie zapamiętać imienia jednej z głównych postaci. Siostra Tatiany miała na imię Dasza, nie Daria. 🙂
Może stąd ta niska ocena? 😉
A tak na serio – na większości portali czytelniczych książka ta ma ocenę powyżej 8 na 10. 🙂
Przy sporej ilości głosujących – tysiące oddanych głosów.
Na tyle aż nie zasłużyła wg mnie, ale nie jest to książka zła. Niedopracowana na pewno. Z błędami na pewno. Romansowa owszem. Za dużo erotyki, gdy bohaterowie już się spotykają z dala od Leningradu, fakt.
Ale żeby od razu taka zła, to nie powiem.
Ja bym jej dała mocną tróję.
Do połowy książki celowałam wyżej, ale bzykanko trwające 3 tygodnie przepustki trochę mnie znudziło.
Na pewno dobra książka, żeby oderwać się od rzeczywistości. Taki weekendowe czytadło.
Oj wypominać cos komuś gdy samemu sie nie doczytalo… Daria i Dasza to to samo, Dasza to zdrobnienie jak Misza. Obie wersje padły w książce.
Dokładnie, w książce używano obu imion – jej imię to Daria, a skrót to Dasza. Tak jak jej brat Paweł nazywany był Pasza a sama Tatiana, Tatia.
No nieważne.
Główna bohaterka moim zdaniem kompletnie infantylna, denerwowała mnie od samego początku. W 2 tomie to już do przesady, miałam jej dosyć. Niemniej jednak książka zapadła mi w pamięć. Historia i bohaterowie faktycznie wyidealizowani, chwilami aż zalatuje tanim romansem.
To były minusy. …
Ale zaraz, zaraz. Każdy ma swój gust, a gustów się nie ocenia.
Na koniec opiszę plusy.
Mimo swej infantylnosci, książka pozostawiła we mnie ślad. Zapamiętam ją do końca życia.
Miłość, sex, namiętność i przeplatające sie tragedie 2 wojny światowej.
Moim zdaniem warto przeczytać. Książka moim zdaniem bardzo działa na emocje. Miłość i erotyka akurat mi pasowały.
Niestety Tom 2 mi się nie podobał.
Jednak Jezdziec Miedziany bardzo mnie poruszył mimo błędów, prostoty i naiwności.
Ja polecam.
Polecam jeszcze z podobnych książek "pewnej zimowej nocy" Simon siebag montefiore. Rosja, czasy Stalina, również miłość Rosjanki i Amerykanina ale książka nie infantylna (czyli to co mnie razilo w Jezdzcu Miedzianym), poruszająca. i
I jeszcze jedna pozycja a mianowicie Ken Follet 3 tomy Stulecie
1. Upadek gigantów (tłem jest 1 wojna światowa, wiele wątków, postaci)
2. Zima świata (tłem jest 2 wojna światowa i dalsze losy potomków z 1 tomu)
3. Krawędź wieczności (zimna wojna i potomkowie z poprzednich części )
Jestem pewna, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Książka i dla facetów i dla kobiet.
Polecam 🙂