Jaka miłość jest najtrwalsza? Z mojego (bagatela!) dwudziestoośmioletniego doświadczenia wynika, że miłość o charakterze trudnym. Im miłość bardziej skomplikowana, im bardziej targająca ciałem i duszą, tym proporcjonalnie mocniejsze i trwalsze jest uczucie. A rzeczona trudna miłość bardziej odporna na wszelką dobrą (i złą?!) radę dalszych lub bliższych krewnych, znajomych, przyjaciół, życzliwych i nieżyczliwych osób. Dostaniesz po twarzy od bezdomnego – wrócisz. Pogryzą cię psy – wrócisz. Oszuka cię taksówkarz – wrócisz. Oszuka cię także właściciel mieszkania u którego masz wynająć pokój – a jakże! – wrócisz. Duet Rejmer – Bukareszt to uczucie trudne, nieodwzajemnione, totalne. Specyficzna i symbiotyczna nić porozumienia, gdzie miłość (jak pisał dawno, dawno temu klasyk) jest trwalsza niż spiż. W grę nie wchodzi zatem żadne „ale” i jakakolwiek próba racjonalizacji ze strony rdzennych mieszkańców stolicy Rumunii. Jak odpowiedział jeden z bohaterów książki zapytano oto, co pięknego jest w Bukareszcie: „Bukareszt jest jak ciasto kupione w niedziele, niby czekoladowe i słodkie, ale z gorzką polewą. Nie znajdzie się tu łatwego piękna”. Rejmer świadoma, zdeterminowana, krytyczna i szaleńczo wierna, pokazuje czytelnikowi, w swym rewelacyjnym tekście, miasto wielu kontrastów, miasto okaleczone, chaotyczne i jednocześnie piękne w swym szaleństwie. Jednym słowem – miasto kurzu i krwi. Miasto które można z taką samą łatwością znienawidzić jak i pokochać.
Opisując Bukareszt Rejmer sięga głęboko w przeszłość miasta, która jest nad wyraz ciekawa a jednocześnie bolesna. Autorka nawiązuje aż do czasów cesarstwa rzymskiego i tureckiej dominacji, potem do okresu I i II Wojny Światowej, do czasów kiedy stolica państwa zyskała miano Małego Paryża, do czasów dominującego faszyzmu, potem komunizmu, aż w końcu do dyktatury Nicolae Ceaușescu, której to poświęciła najwięcej miejsca. Bo ten „Geniusz Karpat”, jak swojego czasu nazywano Ceaușescu, szewc z zawodu, uczynił ze swojego kraju prawdziwy poligon doświadczalny (chociażby wspomnieć sławetny Dekret 770. Polecam w tym kontekście film „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni” w reżyserii Cristiana Mungiu), którego pilnowała jedna z najbardziej bezwzględnych służby bezpieczeństwa Securitate. I tragiczny koniec rumuńskiego dyktatora – śmierć z rąk samych Rumunów podczas rewolucji w 1989 roku. Ojcobójstwo, które zniweczyło sukces przewrotu. Poczucie winy i nie przepracowane traumy.
Książka „Bukareszt…” to tekst w którym pierwiastki gatunkowe prozy, eseju przeplatają się z pierwiastkami reportażu. Rejmer operuje z taką precyzją (poetyckim) słowem i faktami, że udało jej się wyjść poza ramy jakiegokolwiek gatunku. Chociażby przytoczyć fragment:
„W Pitesti cierpienie odkleja się od ciała i od człowieczeństwa. Umierający ludzie wyją jak umierające zwierzęta. Ściany katowni są wytłumione, strażnicy ogłuchli od krzyków. Więźniów bije się tak, że przestają widzieć i słyszeć. Zostają po nich plamy moczu i krwi, ukruszone żeby, kępki włosów, krwista plwocina. W kałuży zostaje trochę człowieka. To, co się wywleka, ten przelewający się kształt, to też trochę człowieka.”
Rejmer pisze, że dusza Bukaresztu doskonale odzwierciedla się w architekturze miasta. Miszmasz socrealistycznych koszmarków, dawnej zabudowy i nowoczesnych budynków. Bukareszt oczami autorki to miasto, jak już zostało wspomniane wyżej, wielu kontrastów. Tylko tam na ławce, przed nowoczesnymi wieżowcami, można odnaleźć starsze kobiety w kwiecistych chustach obok, których pałęta się bezpański pies. Tylko tam liczba przekleństw dorównuje liczbie żółtych taksówek…
Zazdroszczę autorce talentu i poznawczej pasji. Bo jak zakochać się to tylko totalnie i bez pamięci. Reszta przyjdzie sama.
Po wywiadzie z autorką w "Wysokich obcasach" kupno tej książki chodzi po mojej głowie i chodzi. W końcu kiedyś do niej zajrzę, mam nadzieję;)
Domi – polecam gorąco, bo to zaprawdę bardzo dobry tekst. Również czytałam wywiad i jestem pod dużym wrażeniem jej talentu i determinacji 🙂
Bukareszt, miasto mi tylko znane z nazwy. Chętnie przeczytałabym książkę.
Urywek, który przytoczyłaś porażający. Wszędzie było tak samo. Idea wprowadzana na siłę.
Kaya znakomita w tym niezwykłym utworze.
Natanna – Bukareszt, zresztą sama Rumunia to dla mnie fascynujące miejsce. Co prawda, dopiero zaczynam "przygodę' z tym państwem, ale czyje, że to jest temat, który zdominuje teraz moje poszukiwania czytelnicze 🙂
A dzisiaj premiera albumu Kayah! Nie mogę się już doczekać 🙂
Książka czeka na imieniny moje brata, który spędził prawie dwa lata w Rumunii. Zobaczymy, jakie będą jego wrażenia 🙂
Myślę, że spodoba się bardzo, ale to bardzo. Świetna rzecz 🙂
dzisiaj książka ma do mnie dotrzeć, już nie mogę się doczekać! 🙂
Dobrych, czytelniczych wrażeń! 🙂
Świetna recenzja! A książka mnie również urzekła, język i forma, jaką przyjęła Rejmer jest rewelacyjna. To chyba jedna z lepszych książek tego roku.A na Papusze też wyczekuję. Zajawki do filmu są przepiękne.
Dziękuję Mag! 🙂 Rejmer świetnie piszę, zgadzam się bez dwóch zdań – cudna i bardzo sugestywna proza. A na film wybieram się 19 listopada – już nie mogę się doczekać 🙂
Spędziłam w Bukareszcie zaledwie jeden straszliwie upalny dzień trzy lata temu…starczyło, aby zakochać się w tym niesamowicie dziwnym mieście pełnym ruin, śladów przeszłości, ale równocześnie jakiegoś fascynującego klimatu. Bardzo chciałabym tam wrócić. Po książkę Rejmer sięgnę z ciekawością i ogromną przyejemnością. Dzięki za recenzję!
pozdrawiam Ola
Ola – bardzo, ale to bardzo zazdroszczę wizyty. Muszę koniecznie sama się wybrać. Bez dwóch zdań. A książkę polecam serdecznie bo to kawał przyzwoitej prozy.
Pozdrawiam 🙂