[źródło] |
„Londyńczycy” Ewa Winnicka
Zbiór reportaży Ewy Winnickiej nie jest pracą stricte historyczną (zresztą autorka sama zaznacza to we wstępie książki). To raczej literacki impresjonizm, klika reporterskich pociągnięć pędzla, które składają się na niepełny, aczkolwiek niezwykły obraz Polaków osiadłych na Wyspach Brytyjskich w latach 1939 -1947. „Londyńczycy” to tekst o losach Polaków, który zdecydowali się po wojnie nie wracać to kraju nad Wisłą (a mowa tu o około 200 tys. osób!), to książka o trudzie zaadoptowania się w nowym, całkowicie nieznanym środowisku i kulturze, ale też o wojennej traumie, którą każdy z jej uczestników nosił i nosi w sobie.
Każdy z reportaży Winnickiej jest fascynującą i zdawać by się mogło nieprawdopodobną relacją z kraju, który tak wielu naszych rodaków upatrzyło sobie w okresie wojennym i powojennym jako nową ojczyznę. Niebagatelną rolę w tych poszczególnych opowieściach odgrywa również tragedia. Tragedia miłości, rozstania, gniewu i chyba najczęściej spotykana – rozczarowania. I to zarówno ze strony emigrantów jak i Anglików. „Historia miłości w dziesięciu etapach” to reportaż o wzajemnych, jakże skomplikowanych, relacjach. Od chwały i podziwu Brytyjczyków dla bohaterskiej walki polskich żołnierzy, po zapomnienie i liczne konflikty na tle kulturowym. „Angielski król Polski” to nieudolne próby polskiej emigracji koronowania księcia Edwarda, diuka Kentu na króla Polski. W „Zastąpionej” poznajemy losy i niełatwe relacje rodzinne legendarnego generała Andersa, który do końca życia pozostał na emigracji (pozbawiony zresztą obywatelstwa polskiego przez komunistyczne władze rezydujące w kraju). To w końcu najbardziej przejmujący reportaż pt.: „Tato” poświęcony Ryszardowi Dębińskiemu, żołnierzowi armii Andersa, doświadczonego straszliwą wojenną i rodziną tragedią. To historia człowieka, który sam przeżywszy piekło, zgotował również piekło swojej nowej irlandzkiej rodzinie. To opowieść o mężczyźnie, którego wojna zniszczyła (naznaczyła!) totalnie – jego przeszłość i przyszłość. Historia dramatyczna, którą poznajemy oczami bitej i maltretowanej już dorosłej córki. Trudno nie odnieść wrażenia, że to jeden z najlepszych tekstów reporterskich jaki powstał w ostatnich latach w Polsce.
„Londyńczycy” to praca, która dotyka spraw niełatwych. Nadzieja i rozczarowanie. Przymusowa emigracja, niezrozumienie oraz wzajemna niechęć Polaków i Brytyjczyków. Reportaż Winnickiej to świetne studium polskości skonfrontowanej z nieznaną i obcą rzeczywistością, dlatego tym wyraźniejszą i bardziej precyzyjną. Warto.
***
Recenzja opublikowana na portalu „Lubimy Czytać”
Chyba na dzień dzisiaj dzisiejszy nie zdecydowałbym się na tę książkę. Jesień mnie przytłacza.
Super, cieszę się, że wystawiłaś tej książce pozytywną recenzję, bo mam ją na oku:) Pozdrawiam!
Ludzkie losy nie zawsze są laurką ku chwale narodu, a bohaterowie mogą stać się małymi, niedostosowanymi do nowego życia ludźmi.
W ostatnim akapicie, to nawet dramatem zapachniało 🙂 Słyszałem, że historie tych ludzi są fascynujące. Chętnie przeczytam, jak wpadnie mi w ręce.
Zapowiada się ciekawie 🙂 Nigdy jeszcze z takiej perspektywy naszej polskości nie podpatrywałam. Masz rację – warto!
Z pewnością są tam wzruszające ale i tragiczne wspomnienia. Jak na razie nie mam nastroju do czytania takiej lekturki, ale w przyszłości może zajrzę. Pozdrawiam!
O próbach wrastania w nowy kraj jest po części "Ostatni mazur" Tarnowskiego, o dziennikach Lechonia nie wspominając:)
Pisanyinaczej.blogspot.com –
A jednak książka ciekawa i ważna. Pozdrawiam
Book-erka –
Polecam serdecznie. Bardzo dobry, nietuzinkowy tekst.
Serdeczności 🙂
Nutta
Zgadzam się. Ta książka właśnie o tym niestety mówi. O bohaterach w okresie już powojennym, nie dających sobie rady z szarą i zwykłą codziennością. Polecam serdecznie lekturę. Bardzo dobry tekst.
Serdeczności 🙂
Tomek –
Książkę serdecznie polecam – ważny i dobrze napisany reportaż. A sama książka dramatyczna faktycznie, momentami powiedziałabym tragiczna. Warto, warto.
Serdeczności 🙂
Ines
Szalenie ciekawe. Myślę, że będziesz w pełni usatysfakcjonowana czytelniczo 🙂
Naprawdę bardzo dobry reportaż 🙂
Serdeczności 🙂
A wiola –
Koniecznie 🙂 dobry i krótki tekst. Warto po stokroć 🙂
Serdeczności 🙂
Zacofany.w.lekturze pisze…
Dziękuję za podpowiedź 🙂
Oczywiście też Bobkowski jeszcze i nawet „Tworzywo” Wańkowicza a nawet u Lema, Gombrowicza – wiele, wiele tekstów 🙂
Serdeczności 🙂
W Tworzywie to akurat byli całkiem nieźle zaaklimatyzowania:D
Zacofany.w.lekturze –
chociaż początki nie były łatwe…:)
Ale zwróć uwagę, że dali radę, w przeciwieństwie do tej wojennej emigracji:) Ośmielę się stwierdzić, że praca fizyczna dobrze robiła na tęsknotę za krajem:)
Zacofany.w.lekturze –
jasne, jasne 🙂
Oż ty propagandę robotniczo-chłopska siejesz 😀
Serdeczności 🙂
Coś w tym rodzaju:))W każdym razie Londyńczyków mam od jakiegoś czasu na celowniku, właśnie po to, żeby poznać wersję drugiej strony, tej mniej robotniczo-chłopskiej:D
Zacofany.w.lekturze –
zatem nie pozostaje mi nic innego jak serdecznie polecić lekturze. Tak dla kontrastu 🙂
Pozdrawiam 🙂
Nie wiem, czy Mikołaj jeszcze da radę tym roku:D
Zacofany.w.lekturze –
jak się było grzecznym to nie ma sprawy 😉
Nie wiem, czy tej mojej grzeczności starczy na wszystko, co bym chciał:P Sama Kirchner większość pochłonie:D
Zacofany.w.lekturze –
A może Gwiazdor (ta wielkopolska wersja) pomoże? :)Trzymam kciuki 🙂
u nas na Mazowszu Mikołaj gwiazdkowy jest i biedak nie wydoli na jeden raz:)
Zacofany.w.lekturze –
to my tu jednak w Poznaniu szczęściarze 😉
Pozdrawiam 🙂
Fakt, Mikołaj, Gwiazdor, rogale i jeszcze się na ulicy o Borejków możecie potknąć:D
Właśnie wczoraj przeglądałam tą książkę w księgarni i zastanawiałam się czy warto kupić. Bardzo mnie zachęciłaś:)
Zacofany.w.lekturze –
ależ potknięcie nam nie grozi bowiem stąpamy ostrożnie i z dużą oszczędnością wymierzamy kroki 🙂
Ania –
serdecznie polecam. Ręczę głową 🙂
Dobrej lektury! 🙂
Serdeczności 🙂
@The_book: mając w perspektywie potknięcie się o Borejków specjalnie bym biegał na oślep:D
Zacofany.w.lekturze –
oż ty – widać, że nie z Poznania 😉
Rozrzutność i chaos zdecydowanie nie w naszym guście 🙂
A już myślałem, że to tylko stereotypy szerzone przez wrogi element:)
Zacofany.w.lekturze –
zatem przepraszam Towarzyszu. Wszyscy żeśmy równi 🙂
Zatem do pracy rodacy bo kiepsko widzę ten dzisiejszy dzień 😉
pozdr.
Mów za siebie, ja tam odpracowałem swoją normę:)
pozdrawiam z deszczowego Mazowsza:)
Zacofany.w.lekturze –
🙂 🙂 🙂