[źródło] |
Alex Kershaw „Misja Wallenberga. Pojedynek z Eichmannem o życie 100000 Żydów”
II Wojna Światowa to jedno z najgorszych doświadczeń w historii Europy i świata. To kres kultury zachodniej, jak mawiali niektórzy, to dowód na to, że kultura w żaden sposób nie chroni nas przed niczym (a czasem nawet pomaga w dokonywaniu i logicznym argumentowaniu zbrodni)*. Kto przeżył wojnę nie wyszedł z niej cało (czy to w sensie fizycznym, czy też psychicznym). Wybory, których musiał dokonywać wówczas człowiek doprowadzony do ostatecznego wyboru pomiędzy życiem i śmiercią sprawiły, że każdy objaw humanizmu był i jest traktowany jako niezwykły akt odwagi. Takim bohaterem, który nie bał się działać często wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew logice, wbrew wszystkiemu – jest Raolu Wallenberg – nieznany bohater II Wojny Światowej.
Książką „Misja Wallenberga” autorstwa Alexa Kershawy to opowieść o niezwykłym człowieku, który z tym samym zapałem, uporem, a co najważniejsze odwagą co Oskar Schindler w Polsce, ratował węgierskich Żydów z rąk nazistowskich oprawców. Dzięki najnowszej publikacji Kershawy odsłania się przed nami kolejna, ważna karta historii. Węgierskie piekło Zagłady, które rozpętało się wraz z przybyciem do Budapesztu w roku 1944 jednego z najskuteczniejszych urzędników III Rzeszy SS-Obersturmbannfuerera Adolfa Eichmanna, a które próbował powstrzymać potomek znakomitej europejskiej rodziny Wallenberg.
Książką „Misja Wallenberga” autorstwa Alexa Kershawy to opowieść o niezwykłym człowieku, który z tym samym zapałem, uporem, a co najważniejsze odwagą co Oskar Schindler w Polsce, ratował węgierskich Żydów z rąk nazistowskich oprawców. Dzięki najnowszej publikacji Kershawy odsłania się przed nami kolejna, ważna karta historii. Węgierskie piekło Zagłady, które rozpętało się wraz z przybyciem do Budapesztu w roku 1944 jednego z najskuteczniejszych urzędników III Rzeszy SS-Obersturmbannfuerera Adolfa Eichmanna, a które próbował powstrzymać potomek znakomitej europejskiej rodziny Wallenberg.
Wallenberg od roku 1944 pełnił w Budapeszcie rolę szwedzkiego ambasadora. Jego zadanie polegało początkowo na pomocy tylko prominentnym Żydom. Jednakże zderzenie z brutalna rzeczywistością zaowocowało podjęciem decyzji o ratowaniu, w miarę możliwości, każdego komu groziła śmierć. Jego działalność popierana przez rząd Szwecji, ale również przez U.S.A. polegała na wydawaniu paszportów osobom, które mogły w jakimikolwiek (często fikcyjne dokumenty, mgliste koneksje rodzinne) udowodnić związek z krajem dyplomaty. Wallenberg drukował i podpisywał więc każdego dnia pobytu w Budapeszcie tysiące dokumentów, doskonale zdając sobie sprawę, że w ten sposób może uratować setki, tysiące ludzkich istnień. Szwed jednakże nie działał tylko zza biurka. Nie bał się bezpośredniej interwencji i konfrontacji z nazistami – czy to z transportu do obozu, z przed plutonu egzekucyjnego, nazistowskich więzień, z rwącego nurtu Dunaju – niemal w ostatniej chwili wydzierał z rąk oprawców Żydów, którzy dawno już stracili nadzieję na ratunek. Wallenberg, aby uskutecznić działanie często „współpracował” z Eichmannem, rządem Horthyego, czy z Strzałokrzyżowcami (ci ostatni zresztą wykazali się nieprawdopodobnym okrucieństwem względem współobywateli Żydów). Rzekoma agentura na rzez Niemiec i U.S.A. stała się później pretekstem osadzenia dyplomaty przez ludzi Stalina. Jednak główną przyczyną aresztowania Wallenberga była prawdopodobnie jego wiedza na temat zbrodni w Katyniu. Los bohatera, który uratował podczas wojny najwięcej istnień ludzkich do dziś pozostaje nieznany.
Książka Alexa Kershawy to pozycja, która przypomniana nazwisko jednej z najważniejszych postaci II Wojny Światowej. Nie jest to na pewno wydawnictwo sensu stricto naukowe. To raczej nie pozbawiona emocji opowieść o człowieku, który odważył się pomagać innym będąc bohaterem w czasach niebohaterskim. Niestety autor w tekście stosuje pewne uproszczenia, które negatywnie wpływają na odbiór tekstu. Momentami można odnieść wrażenie, że Kershaw nie odrobił lekcji z teoretyków Holocaustu (Bauman, Grynberg, Arendt, Jaspers etc.). I mimo, że tekst w swojej formie przypomina bardziej powieść, pewna znajomość teorii Zagłady jest niezbędna.
„Misja Wallenberga” to jednak istotna publikacja. Książka – pamięć. Ponieważ nazwisko szwedzkiego dyplomaty jest niestety mniej znane niż na przykład oprawcy Eichmanna, należy więc je wspominać – ciągle i ciągle, aż do utraty tchu. Tekst Kershawy to świetne preludium do zapoznania się z niezwykła postacią Raoula Wallenberga.
*Zob. Z. Bauman, Nowoczesność i Zagłada, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009
***
Recenzja opublikowana na portalu „Lubimy Czytać”
Przeczytam na pewno! Lubię wiedzieć, że ludzie jednak najczęściej pozostawali ludźmi w tamtych czasach i pomimo wszystko nie stawali się potworami…
popieram – niezła lektura… a kto chce też się z tym zapoznać u mnie na blogu szansa na zdobycie tego tytułu 🙂
http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2011/09/konkurs-misja-wallenberga-alex-kershaw.html
Paula –
ja też cieszę się, gdy dostrzegam i czytam o takich pozytywnych postawach. To jednak przynosi nadzieję. Sam tekst – gorąco polecam :)pozdrawiam
Przynadziei
niezła jednak z tym małym "ale" o którym wspomniałam w recenzji.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
A jakieś hipotezy na temat losów Wallenberga? Czy w dalszym ciągu poszukuje się jego szczątek? A Wallenberga należy dużo, dużo wyżej postawić niż domniemanego bohatera Schindlera – polecam wpis na blogu Wizja lokalna.
Słusznie zwróciłaś uwagę, że nie jest to książka naukowa. Autor często używał słów – "prawdopodobnie", "chyba" lub "podobno", ale raczej chęć zapisania tego nazwiska w pamięci ludzi. Bardzo mnie wzruszyła.:)
Nutta –
jedną z głównych i najbardziej prawdopodobnych hipotez jest ta, która mówi o wywiezieniu go do Moskwy i śmierć z rąk NKWD. Historia poszukiwań Wallenberga przez jego rodzinę jest tragiczna. Rodzice nigdy nie zaprzestali poszukiwań w końcu popełnili samobójstwo. Ale sprawa nie została jeszcze wyjaśniona. Rosjanie jeszcze nie odtajnili odpowiednich akt, więc pozostało jeszcze wiele znaków zapytania. Szukałam artykułu o Schindlerze, lecz nie mogłam znaleźć. Muszę się sprawię przyjrzeć. A dlaczego „domniemanego”. Wiem tylko, że początkowo ratował Żydów po to, aby pracowali u niego w fabryce…
Pozdrawiam serdecznie
Clevera –
Zgadzam się. Widzę tę książkę jako właśnie taki tekst o pamięci. Bardzo ważne są takie publikacje i mam nadzieje, że powstanie ich więcej o tym niezwykłym człowieku.
Pozdrawiam serdecznie