Polska (nie)przeciętna

Mariusz Szczygieł „„Niedziela, która zdarzyła się w środę”
W 1997 roku Mariusz Szczygieł zadebiutował zbiorem reportaży „Niedziela, która zdarzyła się w środę”. W roku 2011 Wydawnictwo Czarne zdecydowało wznowić pierwszą, ważną publikacje polskiego reportera. I dobrze. Bowiem teksty, które składają się na książkę to niebanalne spojrzenie na „nową”, demokratyczną Polskę. Spojrzenie o tyle istotne, że ukazujące niezwykły klimat pierwszych lat transformacji, gdzie rozczarowanie i nadzieje jeszcze nigdy nie funkcjonowały na takim poziomie zażyłości.
Wznowienie literackiego debiutu zawsze niesie za sobą pewne ryzyko. Wymaga od autora niezachwianej wiary we własne umiejętności. Świetnie się stało, że Szczygieł owej ufności nie stracił. Świetnie dla czytelnika.
„Niedziela, która zdarzyła się w środę” to zbiór 16 reportaży z lat 90. ubiegłego wieku. Każdy z nich stanowi swoistą cegiełkę, ważny element w odkrywaniu i zrozumieniu specyfiki Polski okresu przełomu. Młode, kapitalistyczne społeczeństwo oszołomione nagłą możliwością wyboru próbuje odnaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. Wiele nowych perspektyw („Zabierz nas do diamentu”- szansa oszałamiającej „kariery” w Amwayu), ale też wiele tragedii („Niedziela, która zdarzyła się w środę” masowe zwolnienia z niedochodowego zakładu sprzętu komputerowego Elwaro”). Nagle świat oferuje wiele potencjalności. Nagle świat nie jest bezpieczny i przewidywalny. Demokracja (także komunizm!) coś daje, ale też coś odbiera. Tworzą się lub trafniej – mają szansę zaistnieć nowe wartości, nowa jakość – disco polo („Usta są zawsze gorące” – „My po prostu jesteśmy społeczeństwo, które nazywa się disco polo[1]), czy też olbrzymie architektoniczne wyzwanie – Sanktuarium Maryjne w Licheniu („Niech będzie wola ludu” – „Polski gust to dużo pawia i dekor”).  Czas przełomu, to również czas w którym otwarcie zaczyna mówić się o szeroko rozumianej seksualności („Onanizm polski”). To także okres w którym język polski nic sobie nie robi ze swej uświęconej tradycji i chyłkiem umyka wszelkim logicznym klasyfikacją („Pokaż język”)… Jaki jest więc pełen obraz III Rzeczypospolitej według Szczygła?! Jest w nim wszystko. Czasu bowiem jest niewiele, aby nadrobić stracone lata. Działania muszą więc przybrać formę mocno skondensowaną.
Zbiór reportaży Mariusza Szczygła to szesnaście mikroświatów, które stanowią próbę reprezentatywną nowej Polski. Reporter – obiektywny świadek transformacji, doskonale uchwycił nastroje młodego, demokratycznego społeczeństwa. Autor w specyficzny dla siebie sposób opierając się z pozoru na nieistotnych szczegółach przedstawił Polskę w świetle dnia codziennego (krytycznego, bezwzględnego w ocenie), odsłaniając tym samym wszelkie niedoskonałości III Rzeczypospolitej, pozostawiając jednak ostateczną ocenę czytelnikowi. To siła tekstu reportera, która obok poczucia humoru i sprawności pióra stanowi największy atut autora „Gottlandu”. Książka „Niedziela, która zdarzyła się w środę” – zachwyca[2] i porusza. Książkę Szczygła należy znać.
[1] Wszystkie cytaty z: M. Szczygieł, Niedziela, która zdarzyła się w środę, Wołowiec 2011.
[2] Zachwyt budzi również samo wydanie (kredowy papier, niestandardowy format) opatrzone niezwykłymi fotografiami Witolda Krassowskiego.

12 komentarzy

  1. Z życia książek –
    zgadzam się. W reportażu mam kim się chwalić! Tak samo jak w poezji. Chyba trochę kiepsko z prozą…Uwielbiam Szczygła – to jego trochę abstrakcyjne (?!) spojrzenie na rzeczywistość. Moje ulubione teksty ze zbioru to ten o onanizmie i o języku polskim 🙂

    Przynadziei –
    Ja też bardzo cenię sobie jego książki o Czechach.Świetne pióro! Dziękuję za link do recenzji 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *