[źródło] |
Joanna Siedlecka „Jaśnie Panicz. O Witoldzie Gombrowiczu”
„(…) urodzony w wieku XX, ukończył prawo na uniw. Warszawskim, po czym poświęcił się literaturze.
(…) Wojna zastała go w Argentynie. Po wojnie do Polski nie wrócił, ponieważ jest antykomunistą. Pisuje w prasie na emigracji.
Do niedawna wszystkie jego utwory były w Polsce zabronione, prasie nie wolno go było wspominać. Po objęciu władzy przez Gomułkę, gdy zapanowała względna wolność słowa, przystąpiono do wydawania wszystkich jego utworów (z wyjątkiem Dziennika). Ferdydurke już się ukazała w Polsce i nakład 10 000 egz. Został wyczerpany w ciągu 10 dni. Ta książka uchodzi w Polsce za jedną z najzjadliwszych krytyk nie tyle samego komunizmu ile postawy duchowe, która za nim się kryje – stąd jej wielki sukces. Prasa polska pisze o nim obecnie jak o jednym z największych pisarzy europejskich. Radio warszawskie nazwało go „dumą narodu” (te superlatywy pochodzą naturalnie z kół inteligencji liberalnej).
W prasie francuskiej także pisano o Ferd, choć znana jest niewielu pisarzom z tłomaczenia hiszpańskiego. Znany tygodnik literacki „Preuves” zamieścił obszerne fragmenty z Ferd. i Trans-Atl. Artykuł o Ferdydurke wybitnego pisarza Francois Bondy zaczyna się: „Ta książka jest ni mniej ni więcej tylko arcydziełem”
Uff! Może trochę zbyt optymistycznie zabrałem się do tego życiorysu…”
Powyższy rys autobiograficzny Gombrowicza zamieszczony w liście do Olgi Scherer, przygotowany z myślą o rynku amerykańskim nie dziwi chyba nikogo, kto chociaż w minimalnym stopniu zapoznał się z życiem, czy twórczością autora Kosmosu. Czy to kolejna maska lub może precyzyjniej gęba, którą stwarza z pełna świadomością demiurga Mistrz – Gombrowicz? Czy może jednak to właśnie ta prawdziwa twarz genialnego twórcy, który doskonale zdawał sobie sprawę z własnej wyjątkowości? Joanna Siedlecka w swojej precyzyjnej, wielowątkowej biografii stara się udzielić odpowiedzi na to trudne i co ważne szalenie ciekawe pytanie. Poszukuje, wyszukuje, przepytuje być choć trochę zbliżyć się do prawdy o kryptonimie „Gombrowicz”. A prawda wydaje się być nieuchwytna – jak sam autor. Na „upupienie”, na jednoznaczność nie ma szans. Mistrz gry był i jest tylko jeden.
„Jaśnie Panicz” to książka z okresu przed „Domosławskim”. Stara szkoła biografistyki, która jednakże znacząco odbiega od pomnikowego obrazowania postaci. Solidna praca, która stara się przedstawić Gombrowicza z krwi i kości. Dobry, zły bohater. Gombrowicz egocentryk, skrajny indywidualista, rzeczowy, bezpośredni, nihilistyczny do bólu. Z drugiej strony Gombrowicz genialny, ponadczasowy, opiekuńczy, świadomy. Siedlecka, można odnieść wrażenie, nie boi się poruszać tematów trudnych w biografii, tzw. punktów zapalnych – homoseksualizm autora Ślub, „wielkopańskość”, wyjazd z Polski w przededniu wojny. Autorka odszukuje ostatnich żyjących krewnych, znajomych pisarza wśród których znajdują się osoby mu przychylne, lecz również takie, których talent Gombrowicz uważają za jedną, wielką mistyfikacje. Wielką zasługą Siedleckiej jest wskrzeszenie świata szlacheckiego, przedwojennego, który był niewątpliwie najważniejszą częścią tożsamości twórcy Ferdydurke. „Jaśnie Panicz” to rzetelna, pełna pasji, ale też taktu biografia człowieka, który łatwym obiektem w opisie nie jest.
Obiektywizm, ale również majstersztyk i precyzja literacka biografki zachęca to lektury wznowionej właśnie książki „Jaśnie Panicz”. Nie dziwi zatem fakt, że Wydawnictwo MG zdecydowała się ponownie wprowadzić na rynek ten znakomity tytuł. To kawał dobrej literatury, który zachwyci nawet „faktolubnego” sceptyka i przekona go do literatury pięknej. Ta książka po prostu ma klasę. Warto!
***
Za książkę dziękuję portalowi „Lektury reportera”
Fajna, zachęcająca recenzja! Mam starsze wydanie tej książki, jej kolejka do czytania się zbliża.
Polecam Muzeum Gombrowicza we Wsoli. Cacko.
Jestem przekonana, że to książka, którą warto przeczytać. Gombrowicz to prawdziwa osobowość, jakich u nas było mało, należy Go znać, choć, nie wszyscy Go umieją doceniać… Ja z własnego poletka mogę napisać, że jest to autor, do którego jeszcze muszę się przekonać ;))
Nie lubię biografii,tak więc się nie zainteresuje.
Czytałam "Jasniepanicza" w liceum i się zachwyciłam talentem reporterskim Pani Siedleckiej. Pamiętam,że potrafiła znaleźć interesujące ciekawostki i dotarła do różnych ludzi, którzy znali Gombrowicza. A jeszcze w starym wydaniu były rewelacyjne zdjęcia. Po "Jaśniepaniczu" sięgnęłam po "Czarnego Ptasiora"- biografię Kosińskiego i po "Mahatmę Witkac". Uważam,że Siedlecka jest świetną biografistyką,a ale jej późniejsze książki już do mnie nie przemawiają.
Ksiązkę czytam, ale peny będą kiedy zakończę lekturę. Ogólnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony 🙂
M –
dzięki za dobre słowo 🙂 To też jest moja druga lektura tej książki – mój pierwszy raz był w liceum. Bardzo dobra rzecz, więc warta powtórki 🙂
Dzięki za namiar na muzeum 🙂 Muszę się wybrać. Serdeczności 🙂
Domi –
Polecam serdecznie biografię. Myślę, że dostarczy tobie samych jak najlepszych, pozytywnych wrażeń 🙂
Ja bardzo cenię i lubię Gombrowicza. Tym bardziej się cieszę na nowe wydanie jego „Dzienników” pierwszy raz w jednym tomie w W. Literackim. Serdeczności
Miravelle –
A szkoda, szkoda bo to naprawdę bardzo dobra rzecz 🙂
Serdeczności 🙂
Mag –
To moje drugie i tak samo udane spotkanie akurat z „Jaśnie Paniczem”. Czytałam także "Mahatmę Witkac" i biografię Herberta, chociaż poziomu tego ostatniego nie mogę sobie przypomnieć. Gdzieś zaginał w morkach pamięci. Widocznie nie zachwycił 😉 Ciekawa jestem właśnie „Czarnego Ptasiora”. Koniecznie do listy lektur.
Serdeczności 🙂
Piter Murphy –
Zatem powodzenia! Bardzo dobra rzecz. Bardzo.
Serdeczności 🙂
Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Nie znam dobrze twórczości Gombrowicza, ale "Ferdydure" jest jedną z niewielu książek, które czytałam dwa razy – z reguły nie lubię wracać do już przeczytanych rzeczy, ale tu po prostu musiałam, bo było w niej tyle fragmentów, które koniecznie chciałam sobie odświeżyć 🙂
Karolina –
Samą biografię serdecznie polecam. Bardzo dobra rzecz :)Ja tak samo mam z "Dziennikami" – już nie mogę doczekać się wznowienia Wydawnictwa literackiego 🙂
Serdeczności 🙂
Nie mam zaufania do książek autorstwa Siedleckiej. Mają niewiele wspólnego z prawdziwą biografistyką i zwykle nie są przesadnie rzetelne. Nie znam tej, którą tu recenzujesz, ale mam w pamięci książkę o Herbercie… w życiu nie czytałam nic gorszego. Owszem, była to fajna pozycja ukazująca realia Lwowa i przedwojennego środowiska poety, ale z biografią, do miana której pretendowała, miała niewiele wspólnego.