Marek Krajewski „Liczby Charona”
Maj to apogeum wiosny. To również miesiąc, w którym rok rocznie swoją premierę ma kolejny kryminał Marka Krajewskiego. Anno Domini 2011 wita zatem drugi tom przygód Edwarda Popielskiego.
Lwów, wiosna 1929 roku. Edward Popielski wyrzucony z pracy w policji próbuje okiełznać własne pokiereszowane życie. Dorabia „korkami”, ucząc niemrawych gimnazjalistów i gimnazjalistki reguł gramatyki łaciny i greki. A że nauczycielstwo nigdy nie było zawodem prawdziwego zarobku, lecz pasji lub konieczności Popielski klepie przysłowiową biedę. Buty mu się rozłażą, płaszcz prosi się o pocerowanie, najtańsza wódka nijak nie smakuje. I gdy już się wydawało, że komisarz nigdy ponownie nie uraczy się złoty, pysznym koniakiem na jego drodze staje dawna uczennica, śliczna i zmysłowa Renata. Prosi go o pomoc. Przełom tak długo wyczekiwany. Wypadki nabierają tempa. Lwów jest świadkiem okrutnych morderstw. A to wszystko wina….MATEMATYKI. Drżyjcie humaniści!
„Liczby Charona” to dobry kryminał. Po kiepskich „Eryniach” Krajewski nadrabia zaległości i ponownie pokazuję klasę. Intrygujący, moralnie dwuznaczny bohater, wartka akcja, niebagatelna zagadka, klimat przedwojennego Lwowa – miłośnik gatunku nie można żądać więcej. Jedynym minusem wydaje się być wątek samego morderstwa, który wydaje się marginalizowany w stosunku do kreacji Popielskiego. Lecz może w „Liczbach Charona” właśnie o to chodzi. Jednakże co najważniejsze – Krajewski ponownie (mnie) uwodzi.
W oczekiwaniu na maj 2012….[1]
[1] Pewność, że kolejna cześć przygód Popielskiego ukaże się w przyszłym roku bierze się stąd, że będąc na spotkaniu z Markiem Krajewskim, autor zdradził się jak wygląda jego cykl pracy. Niestety potwierdził również plotkę krążącą, gdzieś w sieciowej galaktyce, że ekranizacji serii Breslau nie będzie. A szkoda.
Nic nie czytałam tego pana, a słyszę ciągle że to mega pisarza. muszę to zmienić koniecznie!
miałam nadzieję na ekranizację… szkoda
Czytałam niedawno i to było pierwsze moje spotkanie z Krajewskim. A najbardziej podobał mi się właśnie klimat przedwojennego Lwowa
Ala –
ja jestem miłośniczką kryminałów, lecz tylko gatunkowo wybranych 🙂 tj. bardzo lubię kryminały retro oraz klasykę Chandlera, Stout, Christie. Za to nie znoszę kryminałów skandynawskich. A Krajewskiego warto – dla Lwowa warto 🙂
..dr Kohoutek –
do Christie dorzucam jeszcze Chendlera. Uwielbiam Philipa Marlowe. Tak twardy, dobry glina jak właśnie Popielski. Klimat mrocznego miasta. Świetna rzecz. Do Krajewskiego zachęcam, całkiem zacna rzecz 🙂
MONIKA SJOHOLM –
Zachęcam. Gwarantuję dobrą zabawę i nockę z głowy 🙂
Bluedress –
ja też. To było moje pierwsze pytanie skierowane do Krajewskiego. I podobnie jak ja widział w roli Mocka – Gajosa. Szkoda 🙁 Na szczęście mamy obietnice kolejnych książek 🙂
Bibliofilka –
Krajewski ma "zmysł miasta". Najpierw Wrocław, teraz Lwów. Rewelacyjna sprawa 🙂
Bardzo Krajewskiego polubiłem – od 'Śmierci w Breslau' jestem wiernym czytelnikiem. I na kolejny tom się już cieszę – 'Wody Styksu', o ile pamięć mnie nie myli (Autor zdradził na autorskim spotkaniu).
Desperate Househusband –
moim ulubionym tomem jest "Festung Breslau" 🙂
Faktycznie taki tytuł padł podczas spotkania. Byle do maja :)Pozdrawiam o świcie 🙂
Ja zacząłem czytanie 🙂
Pisanyinaczej –
będzie się działo…:) Pozdrawiam
Wreszcie mogę czytać recenzje "Liczb Charona" bez rozgoryczenia – czekają już na mnie na półce 🙂 "Erynie" faktycznie były trochę słabsze, ale cieszę się, że pisarz znów w formie 🙂
Niedopisanie –
zazdroszczę ci faktu, że jesteś jeszcze przed lekturą Ktajewskiego 🙂 Z całą pewnością "Liczby Charona" to dobry kryminał a jesli chodzi o pisarstwo Krajewskiego to będzie jeszcze lepiej i lepiej… 🙂 Pozdrawiam.