Styczniowy remanent

Zaczyna się niepozornie. Najpierw nie kończysz książki, którą wszyscy chwalą. Nie zachwycasz się nowymi numerami głośnych periodyków, choć robi to cały Facebook. Ba! Nawet nie doczytujesz artykułów do połowy. Też nie piszesz, bo nie masz siły. I gówno prawda, że najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Prawdziwy skurwiel to styczeń (zdaje się, że już rok rocznie tak zostanie). Bo wtedy właśnie dopada cię totalne zmęczenie. Ale takie, że placem lewej stopy nie masz siły ruszyć, a największym wyzwaniem intelektualnym jest kolejny poziom Candy Crusha. Ojczyzna też nie pomaga (tak, mam na myśli rządy PiS). Polska tonie najpierw w ciemnościach, potem w szarościach, smogu i ledwo łapiesz oddech. Więc, żeby jakoś przetrwać, jak mantrę, powtarzasz, ni to do siebie, ni to w kosmos: dziecko zdrowe, mąż wspiera, masz dach nad głową i jakieś zaskórniaki, wojna (na wielkie szczęście) też omija ten padół Jezusa ze Świebodzina, kot i pies też hulają. Na pociechę ducha próbujesz poćwiczyć ciało, ale i to odmawia współpracy po trzydziestym roku życia i trzydziestu latach egzystencji z książkami. Za to w inicjacji diet masz czarny pas, a w ich zakończeniach ewentualnie półpaśca. Z tego wszystkiego idziesz do ortodonty, ale jak się okazuje, nie leczy on spadków nastrojów i styczniowej beznadziei. Ponownie próbujesz czytać mądre książki, ale te mądre okazują się jednak niemądre. Próbujesz wszystkiego, ale wszystko zawodzi. W sumie dobrze, że już luty. Prawda?!

Puentując. Lista książek, o których chciałam napisać w styczniu, ale sił nie starczyło. Rekomendacja krótka, więc niesprawiedliwa i pozbawiona merytorycznych argumentów:

1. „Beduinki na Instagramie. moje życie w Emiratach” Aleksandra Chrobak

Co mnie podkusiło, żeby to przeczytać! Omijajcie szerokim łukiem! Tendencyjna do bólu trzewi.

2. „Na wschód od zachodu” Wojciech Jagielski

1/3 tej książki stworzyła żona Jagielskiego. Ponoć on sam napisał to ze skrawków, notatek do innych książek. Nieważne. Czyta się wyśmienicie. Jak zawsze w przypadku Jagielskiego.

3. „Emigranci” Vilhelm Moberg

Jeśli poszukujecie nudnej klasyki, którą należy mieć na półce i adorować nieustannie, to polecam.

4. „Zaginione Miasto Boga Małp” Douglas Preston

Egzaltowany amerykański populizm z zaginioną cywilizacją w tle. W zastępstwie rekomenduję lekturę „Zaginionego miasta Z” Granna.

 

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *