Literatura faktu jest moją literaturą. Literatura jaką prezentuje Jacek Hugo-Bader również „należy” do mnie. Książkę „W rajskiej dolinie wśród zielska” przeczytałam jednym (brawurowym, duńskim) tchem. Książka polskiego reportera towarzyszyła mi podczas duńskiego, bibliotekarskiego „business trip” i stanowiła wyrazisty kontrast pomiędzy krajem H.Ch. Andersena a krajem F. Dostojewskiego. Kontrast tym wyrazistszy im bardziej zagłębiałam się w tekst Badera i w smak Carlsberga.
Rosja jest krajem, który chyba tylko w sobie zrozumiały, szalony niemalże sposób Bader pokochał. Pokochał na tyle, że nie bał się docierać do miejsc, które dla innych osób byłby nie do zbadania. Reporter, bowiem w swoich eksploatacjach pisarskich jest nie tylko odważny, stanowczy, bezkompromisowy, ale również bezczelny. Bader to człowiek, który nie boi się rozmawiać z merem miasta, dworcowym włóczęgom, bossem rosyjskiej mafii. Chłonie Rosję „całym sobą” oddając znakomitą cześć „rajskiej doliny” czytelnikowi. W tekstach Badera „czuję” się Rosję, zaczyna być się jej częścią. Nie muszę chyba dodawać, że reporter mógł osiągnąć ten stan tylko i wyłącznie z doskonałą umiejętnością posługiwania się językiem rosyjskim. Cudo!
„W rajskiej dolinie wśród zielska” to zbiór kilku reportaży (niestety nie mogę podać dokładnej liczby, gdyż książka został porwana z rąk mych przez towarzyszkę duńskich wojaży!) mówiących najogólniej o tęsknocie za porządkiem i rzeczywistością Związku Radzieckiego. To obrazy, zbliżenia ludzi, którzy nie potrafią poradzić sobie z nową, zastaną rzeczywistością. To portrety ludzi, którzy zawierzyli i zostali oszukani. Mamy tu więc, Kałasznikowa egzystującego na lichej emeryturze, naukowca, który balsamował ciało Lenina i Stalina, żydowskich twórców broni atomowej, także obraz narodzin rosyjskiej mafii – nowego porządku oraz tytułową rajską dolinę, gdzie nagie dziewczęta tańcząc nago wśród roślin haszyszu. Rosja niepoznana, tajemnicza, okrutna – jednym słowem piękna. To właśnie Rosja Badera.
Pokochałam tę książkę. Pokochałam Rosję.
Moja ocena: 6/6.
Z Danii:
Mogłabym napisać o wspaniałym budynku biblioteki, o kanapach i przytulnych miejscach do czytania, o milionie stanowisk komputerowych, o bogatej filmotece i płytotece, o festiwalu Harrego Pottera, gdzie gościem jest Rowling i gdzie miejscowy ratusz został przerobiony na Hogwart, o wypożyczaniu czytników ebooków i…., ale po co! Liczby mówią same za siebie: 187 tys. mieszkańców, budżet biblioteki wynosi 11135000 euro! Milczę i ”kulkuję” się w sobie.
Chciałam jeszcze zauważyć, iż hasło biblioteki w Odense (bo to o niej mowa) brzmi: „People in progress…”. Boję się zapytać jakie hasło przyświeca naszemu rządowi. Brrr…
No i jest w rodzinie „Kota”. Imania, mimo wielu propozycji nadal brak J. Oto i ona:
Ja mieszkam obecnie w Danii w Roskilde i podobną bibliotekę mam na swoim Uniwersytecie:) Obłęd!!! Lepiej nie myśleć kiedy i czy w Polsce będą takie standardy… Do książki z chęcią zajrzę:)
Paulo – słowo zazdrość, to za mało! 😀 😀 😀 pozdrawiam serdecznie
Kota jest piękna:)
Podróż do Danii była pouczająca, ale też wzbudziła pewnie żal, że u nas jeszcze tak nie ma. Może jeszcze jakieś fotki…
Nutto – dziękuję w imieniu Koty. Zdjęć obiecuję więcej przy następnym wpisie 😀
Więc co stoi na przeszkodzie aby zajrzeć na naszą stronę??
http://russian-fascination.blogspot.com/
Polecam 🙂
Kota śliczna! Jak cała czarna to super, mój też należy niby do tych "pechowych" a na szczęście pech zbytnio nie prześladuje:)))
O zazdrości pisałam wcześniej więc nie będę się powtarzać…
Pozdrawiam
Barbaro Silver – dziękuję za wskazówkę z której chętnie skorzystałam i będę korzystać, gdyż umieściłam ten link w ulubionych blogach. Dziękuję i pozdrawiam 😀
Mrsantares – Moja Kota śliczna i pocieszna 🙂 Pozdrów ode mnie Twoją "Szczęśliwą Czarnulką". Dziękuję i pozdrawiam 😀
Kota jest słodka xD'
Zainteresowałaś mnie tą książką – Rosja jest jednym z tych rejonów świata, który mnie fascynuje.
Pozdrawiam serdecznie!^^
Owarinaiyume – dziękuję za Kote :)nadrobiłam zaległości i cosik napisałam (rosyjsko-tureckiego) pod "twoim" Pamukiem. Pozdrawiam 🙂 Monika
Kota wygląda trochę kocurkowato na tym zdjęciu 😉 Na wszelki wypadek doradzam wybór imienia, które brzmi zarówno dobrze w formie żeńskiej jak i męskiej – sytuacja "zmiany" jest dość częsta w przypadku kociaków, a mi znana z autopsji 😀
Pozdrawiam
Maiooffka -oOo…nie wiedziałam, że takie rzeczy dzieją się z kotami 😀 faktycznie muszę się nad imieniem poważnie zastanowić. A na razie pozdrawiam wraz z Kotą 🙂