Mam dwa ulubione punkty biografii Rutkiewicz. Numer jeden, to ten gdy uciera nosa męskiej drużynie narodowej i jako pierwsza Polka staje na szczycie Mount Everest. I drugi, gdy himalaistka mówi do papieża Jana Pawła II, podczas jego pielgrzymki do Polski w 1979 roku, że: Najwyższych szczytów nie zdobywa się samotnie. I o ile pierwszy przypadek, to jest sprawa czysto szowinistyczna i po prostu cieszę się, że pokazała mężczyznom figę z makiem, którzy, mówiąc eufemistycznie, nie wierzyli w jej sukces. To o tyle, ta druga rzecz, jest już dwuznaczna i tym samym szalenie atrakcyjna dla czytelnika (i zapewne schizofreniczna dla biografa). Wanda bowiem była typem wojownika, który na wysokościach działa w pojedynkę. W górach bezkompromisowa, gotowa ponieść największe ofiary. Także kosztem słabszych. Była też osoba znaną (szczególnie na nizinach) ze swojego uroku osobistego, urody i klasy. Dlatego te słowa są takie symptomatyczne. Bowiem w codziennym życiu potrafiła sobie zjednać prawie każdego. W górach zaś stawiała przede wszystkim na siebie. To heterogeniczność postaci świetnie zaś oddała Anna Kamińska.
Im zanurzałam się głębiej w lekturę, tym większe miałam poczucie nieuchwytności Rutkiewicz. Na początku odniosłam wrażenie, że biografka odprawia nad swoja bohaterką taniec chochoła. Raz złapała kogoś za język, kto przekonywał, że Rutkiewicz była egoistką. Potem pojawiał się głos, że Wanda miała serce na dłoni i chętnie wspierała młodszych wpinaczy. Sprzeczność goniła sprzeczność. Dopiero pod koniec lektury zrozumiałam, że był to świadomy zabieg formalny, który miał uświadomić czytelnikowi złożoność osobowości Rutkiewicz. Jak wsobną była postacią. Jak niepoznanym, nawet przez najbliższych, była człowiekiem. Nie szafowała emocjami i opinią na temat innych. W górach szukała wolności od trosk nizinnych („Akcja likwidacji strach”). Szalenie ambitna i bezkompromisowa. Szczególnie zaś względem siebie. Też autodestrukcja. Również kochliwa i elegancka (nawet w wysokich górach!). Wybitna postać wybitnie niejednorodna.
Anna Kamińska dokonała prawie niemożliwego. Napisała bardzo dobrą, i ostatecznie zborną, biografię postaci wybitnie nieuchwytnej. Z chaosu informacyjnego udało się autorce stworzyć wysoce prawdopodobny portret himalaistki. Rutkiewicz Kamińskiej to postać niepozbawiony wad, trosk, ale też osoba fascynująca o olbrzymiej sile charakteru, która mimo wielu strat (tragiczna śmierć brata i ojca, utrata w górach wielu przyjaciół) potrafiła zawsze przeć na przód. Zawsze niezależna. Nawet w wyborze śmierci.