Recenzując tę książkę, czuję się intruzem. Komentarz do tekstu Aleksijewicz jest i zawsze będzie namiastką, nieporadną próbą uchwycenia istotności tekstu. Każdy czytelnik osobiście powinien spotkać się z materią tekstu białoruskiej dziennikarki. Nie sposób bowiem w kilku zdaniach oddać jego siły, wielkości i wymowy. Zresztą sama autorka daleka jest od prób komentarza wydarzeń po 26 kwietnia 1986 roku. W typowy dla siebie sposób oddaje głos świadkom i uczestnikom tamtych wydarzeń, tworząc tzw. „opowieści głosów”. „Czarnobylska modlitwa” to zatem zbiór relacji-monologów osób, które dotknięte zostały tragedią. Sama dziennikarka jest tylko cieniem. Skrybą, który przez dwadzieścia lat z uporem i konsekwencją spisywał wszystko to, co wiązało się z czarnobylską tragedią. Jak sama pisze:
Nie jest to ksiązka o Czarnobylu, ale o świecie Czarnobyla. (…) Piszę i kolekcjonuję codzienność – uczuć, myśli, słow. Staram się wychwytywać życie codzienne duszy. (…) Noc 26 Kwietnia 1986 roku…W ciągu jednej nocy przenieśliśmy się w inne miejsce w historii. Wykonaliśmy skok w nową rzeczywistość, której nie była w stanie garnąć nie tylko nasza wiedza, ale także nasza wyobraźnia.
Preludium do wstrząsających relacji są rzeczowe informacje umieszczone na łamach rosyjskich, białoruskich i ukraińskich gazet dotyczące wybuchu reaktora. Ilość ofiar, skutki tragedii, ogólnoświatowe echa katastrofy. Liczby i fakty. Zaraz potem, jakoby na drugim biegunie odwzorowania rzeczywistości, przejmujący monolog żony strażaka, który gasił pożar w elektrowni zaraz po wybuchu. Monolog wstrząsający, gdzie miłość dwojga młodych ludzi dosłownie rozpada się na kawałki. Promieniowanie, któremu poddany został mężczyzna spowodowało, że umierał na rękach swojej żony w straszliwych męczarniach. Lecz to nie koniec dramatu. To jedna z wielu podobnych i niewyobrażalnych opowieści, które zawiera reportaż Aleksijewicz. Kilkanaście historii – mieszkańców regionu, likwidatorów, odpowiedzialnych i współodpowiedzialnych za wybuch, rodzin zmarłych żołnierzy i strażaków, naukowców i fotoreporterów. Całe spectrum społeczeństwa. Aleksijewicz zauważa:
Los to życie pojedynczego człowieka, historia to życie nas wszystkich. Chcę opowiedzieć historię w taki sposób, żeby nie stracić z oczu losu pojedynczego człowieka. Los bowiem sięga dalej niż jakakolwiek idea.
Reportaż zakończony zostaje innym monologiem – żony likwidatora, której mąż także umiera na skutek promieniowania. Wyznanie kobiety, która wręcz namacalnie odczuwa nieobecność zmarłego męża. Przerażająca pustka i równie przerażająca bezsilność. Czarnobyl to była i nadal jest wojna – autorka wielokrotnie to podkreśla na kartach wydawnictwa, wojna totalna, która do dnia dzisiejszego zbiera swoje żniwo. Samotność wdów. Bezsilność mężczyzn. Przerażanie dzieci. Jest i epilog, w którym mowa o czarnobylskiej turystyce. Po-apokaliptyczne wakacje w cieniu reaktora.
Jestem świadkiem Czarnobyla…Najważniejszego wydarzenia XX wieku, mimo, że upamiętnił się on także strasznymi wojnami i rewolucją. Minęło już dwadzieścia lat od katastrofy, a ja dotąd nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czego daje świadectwo: przeszłości czy przyszłości? Tak łatwo ześlizgnąć się w banał…W banał horroru…
Książkę Aleksijewicz nie sposób wymazać z pamięci. To mocna i wstrząsająca lektura. Mistrzyni reporterskiego fachu po doskonałej i wielokrotnie nagradzanej pozycji „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” oddaje w ręce polskiego czytelnika tekst, który przekracza ramy ludzkiego oglądu. Autorka pisząc o czarnobylskiej tragedii, stwarza nową kategorię człowieka – „człowieka Czarnobyla”. Napiętnowanego tragedią, odrzuconego przez resztę społeczeństwa, którego bagaż doświadczeń wykracza poza ramy logicznego rozumowania. Lecz złe wspomnienia to tylko część konsekwencji – istnieją także choroby popromienne. Ból psychiczny przenika ból fizyczny. Czarnobyl nie oszczędził żadnej ludzkiej cząstki. Nie oszczędził także przyrody. Zakpił z ludzkiego rozumu. Powtórnie wyznaczył człowiekowi miejsce w szeregu bytów. Człowiekowi, który zbyt ufnie i dumnie podchodził do osiągnięć nauki. Bolesne utarcie nosa.
„Czarnobylska modlitwa” to zdecydowanie książka memento. Mówiąc o przeszłości, dotyka niepokojów przyszłości. Jest świadectwem pamięci i jest także próbą przywrócenia jednostce sensu istnienia w kraju, gdzie życie ludzkie nie miało (i nie ma!) większej wartości. Apokaliptyczna wizja bólu i cierpienia. Zdecydowanie – lektura obowiązkowa!
Cytaty za: Swietłana Aleksijewicz „Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
***
Recenzja opublikowana pierwotnie na portalu „Lubimy Czytać”
Dobra recenzja. Trudno pisać i mówić o tej książce, to prawda. Ale chyba warto. Bo trzeba ją przeczytać, koniecznie.
Pozdrawiam!^^
Owarinaiyume –
bardzo dziękuję za dobre słowo.
Ja także uważam, ze to lektura obowiązkowa. Chyba jedna z lepszych rzeczy jakie przeczytałam w tym roku. Z niecierpliwością czekam na inne tłumaczenia książek Aleksijewicz.
moc serdeczności 🙂
to prawda, temat Czarnobyla jest trudnym tematem i prawdę, trzeba trochę wysiłku, żeby go zgłębić
Moniczko ja właśnie czytam… jestem pod ogromnym wrażeniem i zaznaczam (Twoim sposobem) karteczkami słowa, których nie chce zapomnieć.
To będzie chyba książka 2012 roku dla mnie – nie wydaje mi się żeby coś było ponad w najbliższym czasie.
Ściskam Was mocno!
Kochana Iwonko dla mnie również to zdecydowanie najlepsza książka (obok "Gron gniewu" S.) tego roku. Wstrząsająca i obowiązkowa lektura.
A ja oczywiście mam w swoim egzemplarzu pozginane rogi i pokreślone ołówkiem 😉
Bardzo dziękujemy za piękny hafcik 🙂 Cudeńko! 🙂
Moc pozdrowień 🙂
Oglądałam kilka filmów dokumentalnych o Czarnobylu, pamiętam jakie wrażenie one na mnie robiły, jak wstrząsały mną zdjęcia ludzi, którzy umierali w ogromnych męczarniach po tym, jak byli bezpośrednio wystawieni na walkę o to by reaktor ocalić i zabezpieczyć… Szkoda, że nie pamiętam tytułu tego jednego filmu, który wprost powalił mnie na kolana. Myślę, że ta książka robi z człowiekiem dokładnie to samo, i choć z jednej strony jestem jej bardzo ciekawa po Twojej recenzji, to z drugiej nie wiem czy chcę o tych dramatach słuchać/czytać jeszcze raz.
Paulo – bardzo, ale bardzo jestem ciekawa tego filmu. Książka jest naprawdę wstrząsająca i jedna z tych pozycji o których się nie zapomina. Nigdy. Z twojego opisu wydaje się, że mówimy o tych samych emocjach. Ale książkę polecam – zdecydowanie. Bardzo dobry reportaż.
moc serdeczności 🙂
Przypomniałam sobie, że to był film ten film: http://www.sadistic.pl/bitwa-o-czarnobyl-lektor-pl-film-dokumentalny-vt109978.htm
Na tej stronie jest cały, za darmo:) Uważam, że świetny i poruszający wiele aspektów tej katastrofy.
Paulo –
wielkie dzięki za link. Bardzo jestem ciekawa tego filmu.
pozdrawiam serdecznie 🙂
…oby w przyszłości nic podobnego sie nie powtórzyło…
Bibliotekarz zagina rogi? Zgroza! 😀
Miałam ją w ręku, zaczęłam podczytywać pierwszy rozdział i było to trudne do zniesienia… Myślę, że to lektura obowiązkowa przede wszystkim dla tych arogantów, którzy twierdzą, że katastrofa czarnobylska to tak naprawdę niskie koszty – tylko około stu ofiar śmiertelnych (nie pamiętam ile, strzeliłam tę liczbę), teren już się nadaje na nowo do zamieszkania itd.
Eireann –
biję się w pierś za tę rogi 😉 Ale można też to nazwać – oswajaniem książek 🙂
Zgadzam się z tobą pełni. Bez dwóch zdań lektura obowiązkowa! Przerażająca jest niewiedza i ignorancja niektórych.
***
pozdrawiam serdecznie 🙂
Ja również recenzowałam tę książkę, ale na razie czekam jeszcze na odpowiedź w sprawie publikacji, więc na blogu jej nie ma. Ale fakt- to książka memento. Aleksijewicz zaczęła bardzo mocnym monologiem, zastanawiałam się, czy emocjonalnie dam radę, ale warto było podjąć ryzyko. To jedna z tych książek, których nie zapomnę. Tak jak reportaży Tochmana. BTW: podobne cytaty wypisałyśmy w recenzjach 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Mag –
ja również jestem pod sporym wrażeniem tej książki. Bardzo dobra i mocna rzecz. Jak na razie dla mnie osobiście to najlepsza książka tego roku. Zdecydowanie. A swoją drogą do tej pory nie mogę uwierzyć, że można w tak brutalny i świadomy sposób narażać życie ludzki.
Z niecierpliwością czekam na twoją recenzję 🙂
moc serdeczności 🙂
Widzę, że to książka, którą koniecznie muszę kupić mężowi. Potem oczywiście przeczytać. Słowo Czarnobyl do dziś budzi we mnie lęk. Pamiętam, jakie gorące były dni, gdy nastąpiła katastrofa, całe dnie spędzałam na zewnątrz. O katastrofie początkowo nikt nie mówił w mediach. Dopiero po kilku dniach.
Grendella –
koniecznie!;)
Szczególnie, że pamiętasz tamten okres. Bardzo ważna i potrzebna książka.
moc serdeczności 🙂
Podpisuję się też pod tą recenzją. Aleksijewicz jest rewelacyjna. A i temat nam bliski – też pamiętam tamte ciepłe dni z dzieciństwa…
Muchas gracias. ?Como puedo iniciar sesion?