Kto nie zna lub kto nigdy nie słyszał o książce „Oskar i pani Róża” Schmitta niech dziarsko podniesie rękę do góry. Niewiele jest takich osób, prawda?! Powieść (ja jednak użyłabym słowa opowiadanie – książeczka ta bowiem niewielka – raptem 70 stron) francuskiego autora to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i najczęściej wydawanych tytułów na kontynencie europejskim. Tekst przeniesiony na deski teatru, zekranizowany, z roku na rok cieszy się niesłabnąca popularnością nawet wśród odbiorców tzw. „nie-czytających”, których trudno skłonić do systematycznej lektury. W czym zatem tkwi fenomen Schmitta? W prostocie przekazu i języka? W tematyce opowieści? Może jedno i drugie? Jedno jest pewne – autor „Małych zbrodni małżeńskich” spędza sen z powiek niejednemu literackiemu twórcy, który podczas bezsennych nocy nerwowo przewraca się z boku na bok próbując wykombinować, jak osiągnąć taką sprzedaż jak francuski autor!
Oswajanie śmierci. Eric-Emmanuel Schmitt „Oskar i pani Róża”
„Oskar i pani Róża” to opowieść o śmierci. Tej najtrudniejszej, niewytłumaczalnej, czyli dotyczącej dziecka. Główny bohater opowieści – 10 letni Oskar umiera na białaczkę. Wszelkie próby uratowania dziecka nie powiodły się. Lekarz bezradnie rozkłada ręce. Rodzice chłopca nie potrafią nawiązać z Oskarem kontaktu, oswoić się z nieuniknionym. Wtedy na drodze dziecka staje tajemnicza ciocia Róża. Była zapaśniczka, która przekonuje chłopca, że być może warto nawiązać korespondencyjny kontakt z Bogiem. Opisywać w liście każdy dzień, a każdy dzień w oskarowym kalendarzu ma szczególną wartość, bowiem zawiera w sobie metaforyczne 10 lat z życia chłopca. Niezwykły pomysł niezastąpionej cioci Róży umożliwi dziecku, ale także jego rodzicom pogodzenie się z nieuniknionym i w konsekwencji oswojenie śmierci.
Opowieść Schmitta to przykład dobrej i nietuzinkowej prozy. Narracji leciutko trącającej „zdrowym” sentymentalizmem stanowiącej świadectwo tekstu niebanalnego, który zmusza potencjalnego czytelnika do chwili każdemu tak potrzebnej refleksji. Autor, który w tym wyjątkowym wydawnictwie jest u szczytu swoich literackich możliwości (zresztą w przedmowie do polskiej publikacji podkreśla wagę i znaczenie tego tekstu dla swojej literackiej kariery) w tym krótkiej, aczkolwiek szalenie istotnej książeczce stawia na wartości podstawowe. Odwołanie się do nich w momencie ostatecznym stanowi, według pisarza, jedyne możliwe rozwiązanie.
„Oskar i pani Róża” to literatura z gatunku „pocieszającej”, niosąca nadzieje i wiarę. Gdzie pojęcia takie jak bliskość, miłość, radość jeszcze się nie zdewaluowały. Takich opowieści w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez wizje Houellebecq’a, już się nie spotyka. To stanowi przyczynę sukcesu autora. I jak się okazuje (na szczęście!) – taka proza nadal się świetnie sprzedaje.
***
Recenzja opublikowana na portalu „Lubimy Czytać”
Piękna opowieść, która chwyta za serce. Kocham takie książki.
Tak, czytałam i bardzo mi się podobała. Bałam się czegoś na wzór "Małego księcia", którego nie cierpię, ale Schmitt pozytywnie mnie rozczarował. Teraz mam na swojej półce jego "Kiki…", tylko jak zwykle czasu nie mam :/ Pozdrawiam!
Słyszałam wiele o książce, ale nie miałam okazji przeczytać. Zastanawiałam się kilkukrotnie, czy by jej nie zakupić, ale książki Schmitta mają złą "relację ceny do objętości". Kupując książkę chciałabym sobie zapewnić rozrywkę choćby na parę godzin a te mają raptem kilkadziesiąt stron… Tak więc w tym przypadku tego autora poluję na książki w bibliotece 😉 Ale tej niestety jeszcze nie udało mi się upolować…
Pisanyinaczej –
bez dwóch zdań. Bardzo dobry i myślę, potrzebny tekst. Pozdrawiam
Ines –
chciałam "spróbować" Schmitta ponieważ wiele akurat o tej książce słyszałam. Spodziewałam bardziej czegoś w stylu Cohelo a tu takie miłe rozczarowanie. Chętnie sięgnę po następna jego powieść 🙂 Serdeczności
Karolina –
faktycznie ceny książek są powalające. Rok temu płaciło się za książkę średnio 30 złotych – dziś 40. Dlatego zawsze staram się dobrze przemyśleć ewentualne zakupy. A co do Schmitta to chyba w bibliotece nie będzie problemu bo autor popularny 🙂
Serdeczności wielkie 🙂
I jeszcze komentarz od Tetiisheri, który nieumyślnie skasowałam podczas moderacji.
"Niedawno czytałam tą książkę. Jestem nią oczarowana."
Bez dwóch zdań. Piękna proza 🙂
Serdeczności 🙂
Książkę przeczytam w następnym roku, bo jest moja lekturą ;p
Przeczytałam dosłownie przed chwilą i Schmitt jak zwykle robi wrażenie. "Oskar…" moim zdaniem znacznie przewyższa "Małego Księcia"- mniej tu tej charakterystycznej 'słodkiej tkliwości'. Takie dojrzałe spojrzenie na świat u pięcioletniego dziecka… Dobra książka :).
Cudowna książka, niosąca ogromny ładunek emocji, wzruszeń i refleksji. Krótka historia Oskara pokazuje, że najważniejsze są wartości. We współczesnym świecie materializmu i egotyzmu ta nowela to wołanie o ratunek dla człowieka.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Cassiel –
bardzo się cieszę. Myślę, że lektura tej książki będzie owocnym wykorzystaniem czasu :)Jednym słowem wart, warto 🙂
Serdeczności 🙂
Luna –
zgadzam się bardzo, bardzo dobry tekst 🙂
liryczny, głęboki i niebanalny. Tyle ładunku emocjonalnego w tak cieniutkiej książeczce – zadziwiające 🙂
Serdeczności wielkie 🙂
Pieguska –
w pełni się z tobą zgadzam. Dziś brakuje odwołania do wartości podstawowych, też wyraźnej granicy pomiędzy dobrem a złem. Wszechobecny relatywizm nas emocjonalnie niszczy. Świetnie, że są właśnie takie książki jak ta Schmitta 🙂
Serdeczności 🙂
Agnes –
dziękuję 🙂
Faktycznie ten tekst ma w sobie coś wyjątkowego, dwojakiego – z jednej strony wspomniany sentymentalizm, z drugiej taką trafność przekazu, że aż zadziwiające 🙂
Serdeczności 🙂