Proszę Państwa, oto słów kilka o historii szaleństwa….
W roku 1925 angielski pułkownik Percy Fawcett wyrusza na poszukiwanie mitycznego Eldorado – złotej krainy. Udaje się w głąb amazońskiej dżungli wraz synem i jego kolegą, po to by udowodnić niedowiarkom, sceptykom, że mityczne miasto istnieje. Wyprawa podróżnika, to wyprawa w głąb piekieł. Dżungla amazońska (wówczas jak i zresztą teraz) jest jednym z najbardziej niebezpiecznych, niezbadanych i miejsc na ziemi. Nie jest to pierwsza wyprawa podróżnika. Percy nie jest naturszczykiem. Zna czekające go zagrożenie (poprzednie jego wyprawy pochłonęły kilkanaście istnień ludzkich), stara się więc przygotować do wyprawy w jak najlepszy sposób. Lecz dobry sprzęt to nie wszystko. Tereny Amazonii zamieszkują rdzenni mieszkańcy, którzy nie zawsze reagują pozytywnie (subtelnie powiedziane!) na nieznanych przybyszów. Jest jeszcze zagrożenie chorobą psychiczną – obłędem. Mimo świadomości zagrożeń Fawcett wyrusza. Wyrusza i słuch o nim ginę. Nigdy bowiem nie odnaleziono szczątków bohaterów wyprawy.
I właśnie w tym miejscu, ta historia mogłaby się zakończyć, lecz śladami (wówczas bardzo znanego) podróżnika wyruszają kolejne wyprawy ratownicze, które również w dziwny sposób znikają bez śladu…
I tak przez następne 80 lat….Wyprawa, za wyprawą tzw. „świrów od Fawcetta”. Kolejne niepowodzenia, które potęgowały tylko pasję poszukiwania (przeszukiwania dżungli), poszukiwania odpowiedzi na pytanie: „Co się stało z tym cholernym pułkownikiem?!”.
W 2005 Dawid Grann, autor książki , dziennikarz „New Yorkera”, planuje ponownie zanurzyć się w mroki amazońskiej dżungli i podjąć próbę odpowiedzi na pytanie, które nurtuje wszystkich, którzy w jakikolwiek osób spotkali się z nazwiskiem pułkownika. Lecz wyprawę, poprzedza głębokimi studiami na temat życia i losów Fawcetta. Staje się tym samym nie tylko „świrem od Fawcetta”, ale również „specem od Fawcetta”. Wyprawa Granna ma więc wymiar dwupłaszczyznowy. Zarażony „wirusem” podróżnik-reporter stara się wyjaśnić zagadkę. Lecz czy mu się powiedzie? Hmmm…Trudna sprawa!
Książka „Zaginione miasto Z” to książka, gdzie przeplatają się dwa wątki. Opis przygotowań i podróż Granna oraz historia życia i losów samego Fawcetta. Napisana jest w tak brawurowy, rewelacyjny sposób, że tekst się po prostu „połyka” . Publikacja amerykańskiego podróżnika to także świadectwo szaleństwa. Pasji, która prowadzi do śmierci. Pasji, która tak obezwładnia, że racjonalne argumenty (rodzina, niebezpieczeństwo) nie wchodzą w ogóle w grę. Liczy się tylko jedno: odkrycie tajemnicy. Pasji, która również obecna jest w książce. I dlatego moja ocena: 6/6.
Twoja recenzja wprawiła mnie w euforię, bo jestem szczęśliwą posiadaczką „Zaginionego miasta Z”. 🙂
a ja jajjjj za dobra ta Twoja recenzja 😉 narobiłaś mi smaka 🙂
Liral – 🙂 🙂 🙂 Gwarantuję – zabawa będzie przednia!
Tajemnico – bo książka jest naprawdę "pyszna" 🙂
Dlaczego? Dlaczego mi to robisz? Przecież ja miałam nie kupować książek, tak? Jak to tak można człowiekowi. Teraz będę na nią chorować 😉
Lilybeth – przepraszam…:D
No i widzisz, co zrobiłaś? Przez Ciebie poszłam ponadprogramowo do biblioteki!
Fabulitas – cholerka, przepraszam, nie chciałam 🙂 poprawię się 🙂
Już kiedyś miałem ochotę na tę książkę, wyczytałem, że się szykuje ekranizacja, coś tam pisali o treści – zainteresowałem się, ale jakoś rozeszło się… Teraz chyba i ja wybiorę się na poszukiwania zaginionego miasta Z… znaczy "Zaginionego miasta Z".
pozdrawiam
A myślałam, że kolejnych fanów Simpsonów ze świeczką szukać 🙂
A książka trafia na listę "polecone na blogach, koniecznie przeczytać" 🙂
Pozdrawiam i dodaję do linków 🙂
Desperate Househusband – nic nie słyszałam o ekranizacji. Mógłby postać naprawdę dobry film. Mam nadzieję, że plan ten dojdzie do skutku. Polecam książkę 🙂
Luno – fanką Simpsonów jestem wierną i oddaną 🙂 chociaż zauważyłam, że w ostatniej serii niż nie ten sam poziom 🙁 pozdrawiam i książkę oczywiście polecam 🙂
Plan na film jest chyba dość konkretny – premiera w przyszłym roku, Brad Pitt jako Fawcett…
Desperate Househusband – świetna wiadomość! Pierwsza pobiegnę do kina! no i ten Brad Pitt…ufff ;P W sumie to nawet widzę go w roli Fawcetta 🙂