„Wbrew naturze”, czyli rodzimi autorzy o starości

„Wbrew naturze” pod. red. Beaty Rudzińskiej
Gdzieś w samy środku dusznej i tropikalnej historii Suketu Mehta o Bombaju (może trafniej Mombaju) było mi dane obcować z prozą kiepską i nieudolną. Gorycz jest tym większa, że wydawnictwo o którym mowa jest produkcji polskiej a forma literacka – opowiadanie – należy do moich ulubionych. Serce czytelnicze krwawili…
                                                                                                                         
Książka „Wbrew naturze” to zbiór siedemnastu opowiadań mówiących najogólniej o starości i przemijaniu. Autorzy publikacji to mniej lub bardziej znane nazwiska polskiej literatury. Do plejady wybranych, którzy na przyzwoitym poziomie radzą sobie z trudną tematyką wieku późnego należą: Grażyna Plebanek, Anna Janko, Agnieszka Drotkiewicz, Michał Sufin oraz autor najlepszego tekstu „Na deskach” – Roman Lipczyński, który  na co dzień zajmuje się fotografią. Jemu jednemu udało się doskonale przedstawić jesień życia (być może ze względu na świeżość spojrzenia lub z racji wykonywanego zawodu, doświadczenia w precyzyjnej obserwacji), która według autora daleka jest od słonecznych, kolorowych wizji. Bliżej jej raczej do deszczowych i wietrznych nocy:
„Chuj. Wielki jak szelki. A może ja już mam w sobie tego alzheimera?  Tylko nie wiem? Może być tak, że tego się nie wie tak od środka. Niby myśli się, wszystko jest normalnie, a na zewnątrz już warzywkiem jesteś. Upierdliwym ciężarem. Mamroczącym, budzącym śmiech i politowanie. I myśli, że może eutanazja nie jest taka, kurwa, zła może ma sens. (…) Roześmiani, młodzi. Krzyczą: „Stary, wreszcie się skapowałeś, o co w tym wszystkim chodzi. Kurwa, wreszcie! Przecież nie o to, żeby się tak latami męczyć. Ciułać grosza, chorować, tyrać, giąć kark. Że też tyle wytrzymałeś!”. Kurwa niezły monolog! Chyba dobrze wypadłem. Co nic nie mówi ten reżyser? Zatkało go? Co on robi? Pojebany jakiś.”
 „Na deskach” to opowiadanie, które jest silnym uderzeniem w młodzieńcze poczucie bezpieczeństwa. Mocna, precyzyjna proza. Dla pana Lipczyńskiego wielkie brawa.
Niestety w tomie „Wbrew naturze” zawodzą takie nazwiska jak Iza Sowa, Izabela Szolc czy Marta Mizuro. Być może przyczyną kiepskiej kondycji prozy autorek jest forma – opowiadanie, która jest w swym specyficznym kształcie trudną materią? Być może jest to wina rozległej i trudnej problematyki starości?
W natłoku licznych zarzutów i wielkiej krytyki plusem książki jest niewątpliwy jednogłos „w sprawie” jaką jest starość. Wizja roztoczona przez autorów opowiadań to obraz pełen bólu – fizycznego i psychicznego. Nie ma miejsce na sielankę i radość.
„Wbrew naturze” warto zakupić. Warto dla Romana Lipczyńskiego. Albo po prostu przeczytać opowiadanie „Na deskach” w bibliotece. Przeczytać i zapamiętać. Ku przestrodze.
PS Warto również zwrócić uwagę na fotografie okraszające każde opowiadanie. Autorem zdjęć jest wyróżniny Roman Lipczyński. 

7 komentarzy

  1. Mam ten zbiór na półce i przygotowywałam się raczej na smaczną czytelniczą ucztę, a nie na niestrawność…

    Cóż, chyba sprawdza się moja teoria o korelacji istniejącej między precyzyjnością, dokładnością i nietuzinkowością autora, a genialnością jego opowiadań. Wszak trudniej jest zmieścić się w ramy, nie wychodzić poza pewien margines niż puścić wodze fantazji i pisać o wszystkim (i czasami o niczym).

    Książkę mimo wszystko przeczytam, skoro już do mnie przywędrowała 🙂

    Pozdrawiam 🙂

  2. dr Kohoutek –
    zgadzam się. Niedobrze, gdy uprawia się krytykę i pisarstwo jednocześnie. Niedobrze. Nie tylko traci się wiarygodność, ale również jakoś tak po ludzku nie przystoi, nie przystoi 🙂 Pozdrowienia o poranku z bibliotecznego miejsca pracy 🙂

    Claudette – forma jaką jest opowiadanie to specyficzna materia, która wymaga nie lada talentu. Bez dwóch zdań. Chociaż często właśnie krótkie teksty są preludium, zaprawą przed opus vitae. Może teksty zawarte w "Wbrew naturze"" to właśnie dobry początek dla niektórych autorów, oby…:) Serdeczności w upały

  3. Komentarz Pisanegoinaczej, który na skutek formalnych trudności publikuję pod moim szyldem 🙂

    Pisanyinaczej: Książka jest na mojej liście – w końcu to opowiadania…

    The Book 🙂 – można spróbować, kiedyś….:)

  4. Przeczytałam i oceniłam może trochę mniej ostro, ale w sumie… Odczucia miałam mieszane, choć część opowiadań mi się podobała. Myślę, że po pierwsze, tak jak piszesz – krótka forma opowiadania wymaga maksymalnych umiejętności wyrażania dużej ilości treści w niewielu słowach, bez przegadania – a niestety, mało kto ma takie zdolności. Po drugie – spojrzenie na starość miało być – tak wynikało ze wstępu – nowatorskie, tymczasem okazało się właściwie powtórzeniem pewnych ogranych schematów.

  5. Niedopisanie –
    zgadzam się – najgorsze, że czytając opowiadania "Wbrew naturze" ma się właśnie wrażenie powtarzalności. Niestety ta książka nie pokazuje żadnych nowych, dróg, rozwiązań. Poza, moim zdaniem jednym opowiadanie. A za tą formą literacką również przepadam. Szkoda.
    Pozdrawiam 🙂

  6. Zawsze mi się wydawało, że nie sposób dobrze odzwierciedlić podeszły wiek w literaturze. Wszystkie wizje były albo przereklamowane, albo zbyt sielankowe, by były prawdziwe. A tu proszę… Może przeczytam, ale jeżeli już, tylko wybrane opowiadania- po części dlatego, że ta forma do moich ulubionych nie należy ;).

    Pozdrawiam 😉

  7. Luno –
    niestety zbiór opowiadań "Wbrew naturze" wybitnie nie przypadł mi do gustu. Zgadzam się, że to trudny temat i przy tym jeszcze specyficzna forma jaką jest właśnie opowiadanie. Może to dobry sposób, czytać fragmentarycznie. Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *