Przypowieść o dojrzewaniu

Niewiele jest książek, które na tak znikomej ilości zadrukowanych stronnic potrafią oddać istotę problemu.

Niewiele jest publikacji, które z taką przenikliwością i sugestywnością opisują czas, miejsce i zdarzenie.

W końcu niewiele jest wydawnictw, które mimo konkretnych ram opowieści – w tym przypadku prowincjonalnego południa Indii, niosą z sobą opowieść uniwersalną.

Książka „Repertuar” Perlumala Murugana, bo o niej mowa, to historia która zdarzyć się mogła wszędzie. W irlandzkiej mieścinie, w afrykańskiej wiosce, gdzieś w Polsce. Wszędzie tam, gdzie dzieciństwo spotyka się z dorosłością. Gdzie boleśnie, wręcz fizycznie odczuwa się przejście z jednego etapu człowieczeństwa do drugiego. Gdzie marzenia, cielesność, seksualność i niepokoje wieku nastoletniego muszą określić i nakreślić przyszłą tożsamość.

Książka „Repertuar”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Namas, to druga pozycja tejże oficyny, po „Maximum City. Bombaj” Suketu Mehty, traktująca o Indiach. Indiach, które w przeciwieństwie do publikacji Mehty, nabierają całkiem nowych, nieostrych barw. Indiach prowincjonalnych, niespiesznych, gdzie dominującym odczuciem jest bezsilność, stagnacja i smutek – emocje krystalizujące się w osobie głównego bohatera Satiego – nastolatka, który zarabia na życie sprzedając w prowincjonalnym kinie wodę sodową. Uzależnionego w równej mierze od despotycznego szefa, co marihuany. Próbującego zmierzyć się z demonami  adolescencji. W tym trudnym momencie życia wspierają go koledzy – tak samo wrażliwi, tak samo rozgoryczeni.

Rutyna codzienności, marzenia o prawdziwej miłości i bogactwie. Kontrast pomiędzy rzeczywistością filmową a prozą dnia codziennego. Porażka i rozgoryczenie, ale też marzenie i nadzieja. A to wszystko skąpane w indyjskim upale – lepkim i wszechobecnym. Cywilizacja podszewkowa.

Opowieść indyjskiego pisarza to historia fragmentaryczna. Proza patchworkowa. Ucięte fragmenty tekstu, rozmów składają się na smutny obraz indyjskiego (a jednocześnie każdego!) dojrzewania. Ten specyficzny sposób prowadzenia narracji nie pozwala uchwycić stałej wartości. Czytelnik, tak samo jak bohater książki, nie znajduje wytchnienia, tak potrzebnej stabilizacji, punktu zaczepienia. Podobnie jak w tamilskim kinie – wszystko jest dynamiczne i nieprzewidywalne. Jutrzejszy dzień jest niewiadomą. Zresztą, jak każdy kolejny.

Książka Murugana to wymagająca pozycja. Potencjalny czytelnik musi zmierzyć się z trudną, bo niestandardową formą prowadzenia narracji, z bolesną tematyką przejścia w wiek dorosły, z niesprawiedliwością i krzywdą społeczną. A jednak mimo tych wszystkich trudnych warstw opowieści,  proza indyjskiego pisarza to swoiste literackie katharsis. Oczyszczająca opowieść z drugiego krańca ziemi, gdzie początek dorosłości boli w równej mierze, co w słonecznej Prowansji, w cieniu szwajcarskich Alp, czy na plażach Zanzibaru. Antropologiczny uniwersalizm, który w równej mierze zachwyca, co przeraża. I który w ujęciu pisarza urzeka – prostotą i trafnością przekazu.

Perlumal Murugan, „Repertuar”, Wydawnictwo Namas, 2012, s. 168, tłumaczenie: Marta Bręgiel-Benedyk

***

Recenzja opublikowana pierwotnie na portalu  Mandragon

4 komentarze

    1. Książkozaur –

      faktycznie narracja dość trudna, ale jak kocha Indie to na pewno jej się spodoba 🙂

      Myślę, że warto. Kawał dobrej prozy. I z tego co doczytałam ze skąpych informacji – bardzo ważne nazwisko literatury indyjskiej.

      Serdeczności wielkie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *