„Lata nie są przypadłością, starość jest siłą” przekonuje Paul Thoroux w książce „Safari mrocznej gwiazdy” w przededniu swoich 60 urodzin, które to – wbrew negatywnej opinii bliskich i znajomych, postanawia spędzić w Afryce. Pisarz-podróżnik, który po prawie czterech dekadach powraca na kontynent, prezentuje czytelnikowi refleksyjny i bardzo szczery, by nie powiedzieć brutalny obraz Afryki. Obraz, który kreśli ze znawstwem i pasją opartą na wieloletniej praktyce godnej doświadczonego kochanka. Bo Theroux mimo dość pesymistycznej i trzeźwej oceny rzeczywistości Afryki współczesnej, wielbi ją i adoruje jak mało który podróżnik-literat. Jeśli zatem czytelnik zdecyduje się na podróż bezdrożami Egiptu, Etiopii czy RPA, to będzie to podróż fascynująca i bez wątpienia w doborowym towarzystwie.
Początkiem podróży jest Kair, celem Kapsztad, środkiem transportu w przeważającej części wędrówki – jak autor ma w zwyczaju, kolej.
„Dotarłszy do Dolnego Egiptu, ruszyłem na południe w typowym dla siebie nastroju podróżniczym – miałem nadzieję na malownicze krajobrazy, spodziewałem się udręki, szykowałem się na okropności. Szczęście nie wchodziło w rachubę, bo chociaż szczęście jest pożądane, stanowi banalny temat wędrówki. Z tego względu Afryka wydawała się idealna na długą podróż”.
Wyprawa długa, niebezpieczna i wymagająca sporego wysiłku. Theroux jak zwykle błyskotliwy, elokwentny, ironiczny („Jeśli ludzie mówią to, ni stąd, ni z owąd – W dniu, kiedy stara kobieta znika, hiena sra siwą sierścią – wiedz, że jesteś w Malawi”! ), znający lokalne obyczaje i język. Gdy w latach sześćdziesiątych po raz pierwszy przyjechał do Malawi z Korpusem Pokoju, jako młody i niedoświadczony chłopak, Afryka właśnie łapała oddech po kolonialnej supremacji. Przyszłość obiecywała wiele i jawiła się tylko i wyłącznie w jasnych barwach. Na kontynencie był to okres wielkich nadziei, które po prawie czterdziestu latach, gdy Theroux powraca do Afryki, pozostały tylko mrzonką. Konfrontacja z przeszłością głęboko rozczarowuje podróżnika. Wszędobylskie organizacje charytatywne doprowadzają go do białej gorączki, których działania uważa za wyjątkowo szkodliwe – hamują rozwój, utrzymują status quo, nie pozwalając gospodarce krajów ruszyć na przód, nie uczą Afrykanów samopomocy. Od to, zachcianka „cywilizowanego” świata.
„Jeżeli twoje dokonania sprowadzają się do rozdawania pieniędzy, bez inspirowania kogokolwiek, to najbardziej surową lekcję jaką możesz dać, jeśli odwrócisz się na pięcie i wrócisz do domu”.
Podróż Therouxa w głąb Afryki nosi znamiona eskapizmu. Autor traktuje podróż bezdrożami Afryki jako rodzaj terapii, ucieczki od codzienności i rutyny, ale też jako próbę odnalezienia spokoju i pierwotności – którą precyzyjnie określa mianem „anty-Zachodu”. Mroczna gwiazda, inna planeta, inna rzeczywistość jest jego celem. Ta sama „dzikość” była także celem Rimbauda, którego ślady autor odnajduje w etiopskim Harerze (zresztą bardzo ciekawy wątek w którym rachityczny poeta wyklęty, ewoluuje i przeobraża się w przedsiębiorczego i zaradnego biznesmena). „Anty-Europa” to wizja Afryki, która nie stanowi jakiegoś kuriozum i ciekawostki. To nie Afryka polowań Hemingwaya, czy baśniowa kraina Karen Blixen, to raczej przestrzeń wielkiej wolność, wielu oczekiwań i niebezpieczeństw, ale przede wszystkim przestrzeń człowieka. Bo jeśli zawierzać intencji Theroux, to właśnie człowiek jest głównym punktem jego podróży – tej literackiej i pozaliterackiej.
Według wschodnioafrykańskiej kultury pośpiech podobno przynosi pecha. Dlatego podróż pisarza to niespieszna i refleksyjna wędrówka po szalenie zróżnicowanym kontynencie. Safari Theroux (które to: w języku suahili oznacza podróż, nie ma nic wspólnego ze zwierzętami; człowiek „na safari” po prostu wyjechał, jest nieosiągalny”) jest dwojakie – w głąb siebie i w głąb Afryki. Publikacja szalenie interesująca, krytyczna, okraszona niebagatelnym humorem i godnym podziwu dystansem do siebie i otaczającej rzeczywistości. Bez wątpienia, siłą tej książki jest doświadczenie (wiek) autora.
Majstersztyk literatury podróżniczej. Najlepsza książka Paula Theroux.
„Nigdy nie chciałem być turystą. Chciałem się znaleźć jak najdalej, wśród ludzi, z którymi mogłem rozmawiać (…). W Afryce kochałem to, że zdawała się nieukończona, ciągle trochę nieznana i niezbadana, niema, ale imponująca, jak olbrzymi obelisk w kamieniołomach Asuanu. Piękna rzeźba ze skazą leżała uwięziona w skale, ale gdyby ją podniesiono, miałaby pięćdziesiąt metrów wysokości. Tamten obelisk stał się dla mnie czystym symbolem Afryki, jaką znałem”.
Wszystkie cytaty za: „Safari mrocznej gwiazdy”, Paul Theroux, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013.
Po pierwsze rewelacyjna recenzja, moja droga! Aż miło czytać…
Po drugie, myślałam, że w lit. podróżniczej nic mnie już nie zaskoczy a jednak. Kurcze 60latek w drodze od Kairu do Cape Town. I jeszcze się nad sobą nie użala. Książka zdecydowanie do przeczytania.
Blannche –
dzięki wielkie 🙂
Theroux jest po prostu nie możliwy i fascynujący. Bardzo szczery i bezpośredni – po prostu – "nie ściemnia" i chyba to mu przysparza tak dużo fanów. A poza tym ma naprawdę świetne pióro. Sama książka – cudeńko, rzecz jasna 😉
moc pozdrowień 🙂
Moniko, boska recenzja, Ty ZAWSZE umiesz nas rozpiescic! Jestem juz w drodze do Empiku (tak, jestem juz w Polsce!!!), aby kupic "Milosc z kamienia" i "„Safari mrocznej gwiazdy”…
Aniu – bardzo dziękuję za dobre słowo. Jest mi szalenie miło 🙂
Ręczę głową za udane zakupy 🙂
moc serdeczności 🙂
Powieść interesująca i momentami rzeczywiście krytyczna – między innymi w stosunku do organizacji humanitarnych działających w Afryce. Prawdziwa cegiełka, ale lektura mija szybciej niż można się spodziewać :)) Niestety nie mogę stwierdzić, czy zgadzam się z tym, że to najlepsza książka autora, bo jest ona moim pierwszym spotkaniem z jego twórczością, ale z pewnością warto poświęcić jej swój czas.
Moniko –
polecam zatem wcześniejsze książki autora. Każdą z nich czyta się jednym tchem. Ale ta ostatnia właśnie, być może ze względu na wiek/doświadczenie pisarza jest wyjątkowa, by nie powiedzieć wybitna.
moc serdeczności 🙂
Zazwyczaj nie sięgam po tego typu książki, bo się w nich zwyczajnie nie odnajduję. Ale Twoja recenzja jest tak zachęcająca, że nie pozostaje mi nic innego, jak spróbować swoich sił 🙂
Serdecznie pozdrawiam
Antyśka –
gorąco polecam, naprawdę bardzo dobry reportaż, który przekona nawet nie przekonanych 🙂
moc serdeczności 🙂
Juz drugi raz czytam ta recenzje. Pierwszy raz czytalem jeszcze przed moim wyjazdem do Polski (mieszkam w Anglii) i takiego smaczka mi zrobilas , ze wrocilem z ta "cegla". A dzis czytam znowu i- uwierz mi- gdybym mial te ksiazke w tej chwili przy sobie, zaczalbym czytac:) Tymczasem czeka grzecznie na polce na swoja kolej z dwoma innymi ksiazkami tego Autora. Tak sobie mysle, ze niedlugo poczeka, bo po lekturze tak cudnej recenzji az serce szybciej bije w oczekiwaniu na przygode!