„Syn” Jo Nesbo. Bezwzględnie dobra powieść

Nie lubię zdań kategorycznych. Zawsze staram się w moją wypowiedź wpleść słowo „może” lub jego pochodne. Nie szafuję ostatecznością (zresztą z wiekiem, wbrew oczekiwaniom, pojawia się więcej znaków zapytania niż tzw. pewników, wszystko staje się zależne). A jednak do dyspozycji pozostaje garstka opinii, która wyznacza kurs naszemu chybotliwemu jestestwu. Do takich zdań należy sformułowanie: „Książki Jo Nesbo są genialne! A literatura w jego wykonaniu, to nie żadne popularne, pisarskie ecie-pecie, ale literatura najwyższych lotów. Nesbo zasadniczo powinien przybić sobie piątkę z Knausgårdem„Policja” była genialna i „Syn” jest mistrzowski. Bo żeby napisać dwie znakomite powieści pod rząd, to albo trzeba mieć konszachty z siłami pozaziemskimi albo nazywać się Nesbo. Jo Nesbo.

W książce nie występuje dobrze nam znany z poprzednich części Harry Hole. Jest za to młoda pani detektyw Kari Adel i bliski emerytury policjant Simon Kefas, którzy wspólnie prowadzą śledztwo. Ale to nie do nich należy pierwszoplanowa rola. Wszystkie zdarzenia oscylują wokół postaci Sonny’ego Lofthus. Ten trzydziestokilkuletni mężczyzna odsiadujący wyrok w więzieniu o zaostrzonym rygorze, na którego życiu cieniem położyła się samobójcza śmierć ojca policjanta, postanawia wyjaśnić prawdziwą przyczynę śmierci Lofthusa seniora. Lecz to nie prawda jest najważniejsza, lecz zemsta na tych, którzy stali się przyczyną rodzinnej tragedii. Sunny, samotny mściciel wyrusza w miasto, po to, żeby sprawiedliwości stało się za dość. I jak to u Nesbo bywa, to co wydawało się oczywistością, prostym równaniem okazuje się dwuznaczną grą, z której nikt nie wychodzi czysty.

Dużymi atutami powieści Norwega jest kreacja postaci i kontekst społeczny powieści. Bohaterowie Nesbo są wielobarwni, utkani z kośćca i krwi, zakleszczeni w słabościach, targani namiętnościami, do bólu ludzcy. Osadzeni w brutalnej i brudnej rzeczywistości, która zmusza do podejmowania nie zawsze trafnych decyzji. Bo jak przekonuje proza Nesbo, nikt nie jest bez winy, nikt nie jest czysty. W tle wielkich i mocnych słów ważne są pojedyncze zdarzenia, dłuższe i krótsze namiętności, z pozoru nieistotne epizody. I jak już Nesbo zdążył nas przyzwyczaić –  zakończenie jest dość przewrotne i zaskakujące.

Bardzo lubię, gdy pisarz szanuje czytelnika. Gdy uważa, że odbiorca literatury to inteligentne stworzenie. I dlatego Nesbo ma moją przychylność, wierność i oddanie. Bo „Syn” to dowód na to, że literatura kryminalna to literatura wysokich lotów.

13 komentarzy

  1. Sam dopiero zaczynam zapoznawać się z Nesbo. Być może ryzykownie, bo od pierwszej powieści z Harrym Hole, a ta jest oceniana przeciętnie 😉 Jakby jednak nie było, zawczasu kupiłem już trzy kolejne książki z serii. A skoro kupiłem, przeczytam nawet w przypadku zawodu 😉

  2. Dla mnie od wielu lat punktem odniesienia jest James Ellroy, i prawdę mówiąc nie znalazłem pisarza, który mógłby się z nim równać. Dennis Lehane jest chyba najbliżej, chociaż sam Ellroy wskazuje właśnie na Nesbo jako jedynego, który może z nim konkurować (a trzeba wiedzieć, że Ellroy ma kolosalne mniemanie o sobie – co byłoby odstręczające, gdyby nie miało silnych podstaw).

    1. Od razu uprzedzę, że Ellroy dzieli się na "sprzed Czarnej Dahlii" i po niej (to tak jak "porządny" Nesbo podobno zaczyna się od "Czerwonego gardła"). Słowem, to co u Ellroya najlepsze to policyjne arcydzieło "L. A. Quartet" ("Dahlia", "Wielkie nic", "Tajemnice Los Angeles" i "Biała gorączka") oraz arcydzieło sensacyjno-polityczne "USA Underworld Trilogy" (Amerykański spisek, Sześć tysięcy gotówką i Krew to włóczęga). Starsze jego powieści też są mocne (zwłaszcza trylogia o Lloydzie Hopkinsie – taka przykrywka do Kwartetu), ale to nie ten wirtuozerski poziom co później.

      "Tajemnice Los Angeles" zaliczam do najlepszych przeczytanych w życiu książek.

  3. Ja właśnie jestem w połowie "Człowieka nietoperza" i na razie, mimo że nie ma wielkiego "łał", jestem pozytywnie nastawione do następnych tomów. Zobaczymy czy zakończenie mnie nie rozczaruje (tak czy siak, już czekam w bibliotecznej kolejce na "Karaluchy") 😉

Skomentuj the_book Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *