Recenzja przekorna. Bój się Boga (Bogów) dziewczyno, bo oto ziścił się twój sen o dobrej powieści!

„Podmorska wyspa” Isabel Allende
Wiele farby drukarskiej i jeszcze więcej miejsca na serwerach pochłonęły zachwyty nad najnowszą książką Isabel Allende „Podmorska wyspa”. „Olśniewająca”, „poruszająca”, „niezwykła” to tylko niektóre z nich. I słusznie – bo to dobra powieść. Podkreślam –  dobra.
Po pierwszym, dziewiczym spotkaniu z prozą chilijskiej pisarki powiedziałam sobie nigdy więcej. Lecz zachęcona pozytywnymi recenzjami ponownie postanowiłam spróbować. Druga szansa nie została zmarnowana a mojej czytelniczej wyobraźni ukazał się barwny, ale też okrutny świat kolonii francuskiej – Saint-Domingue końca XVIII wieku.
Książka Allende opowiada losy niewolnicy Zarite, która jako kilkunastoletnia dziewczynka zostaje sprzedana Toulouse`owi Valmorainowi, białemu właścicielowi plantacji. Historia głównej bohaterki, zresztą niezwykle dynamiczna i bogata w wydarzenia, stanowi przyczynek do ukazania problematyki kolonializmu, niewolnictwa i walki o wolność. Zarite to postać barwna i niezwykła, cechująca się dużym determinizmem w osiągnięciu wymarzonego celu – glejtu potwierdzającego wyzwolenie. Jednak zanim spełnią się pragnienia niewolnicy będzie musiała okupić je licznymi upokorzeniami ze strony białych właścicieli. Mimo niezwykłe ciężkiego balastu doświadczeń, licznych przeciwności, Zarite nigdy nie zrezygnuje z jasno wytyczonej drogi do wolności.
Losy Zarite zostały ukazane w kontekście sugestywnie nakreślonego tła historycznego. Autorka podjęła próbę przedstawienia zatrważającej sytuacji niewolników, pierwszych prób powstania spod jarzma białych plantatorów, w końcu krwawej rewolucji. W tekście na uwagę zasługuje również bardzo ciekawy wątek wierzeń i religii vodou – jako kulturowego łącznika z afrykańskimi przodkami. Bogowie stanowią nieodłączny element życia Zariete tak samo zresztą jak erotyka, namiętność, cielesność tak charakterystyczna dla prozy iberoamerykańskiej.
„Podmorska wyspa” to książka, którą czyta się bardzo szybko. Ciekawa fabuła, niebagatelni bohaterowi – czytelnik w najnowszej powieści Allende odnajdzie czystą rozkosz obcowanie z dobrą, pełnym pasji prozą. Zachęcam.

15 komentarzy

  1. Przeczytałam prawie wszystko Allende ale ostatnio się rozłożyłam na jej nowszej książce "Suma naszych dni" No nie było chemii. Sama byłam zaskoczona, że jakże to tak. Miło mi słyszeć, że jej najnowsza pozycja jest dobra i ciekawa fabularnie:) Pozdrawiam ciepło:)

  2. Pisanyinaczej –
    myślę, że warto zakupić, bo to kawał dobrej powieści 🙂

    Papryczka –
    ja czytałam Allende jeszcze "Córkę fortuny". Niestety totalnie mi się nie spodobała. Tym razem było inaczej. Może moje podejście się zmieniło? Trudna sprawa 🙂 Ale "Podmorską wyspę" warto, warto 🙂 Serdeczności 🙂

    Marta –
    zachęcam i polecam. Ciekawe, czytelnicze doświadczenie :)Pozdrawiam.

    ..dr Kohoutek –
    właśnie "Podmorska wyspa" to kolejna próba wygrzebania się spod stosu książek 🙂 Małymi kroczkami, być może się uda 🙂 Pozdrawiam 🙂

  3. Mam tę książkę na półce 🙂
    Ciągle czytam coś innego, a jakimś dziwnym trafem omijam "Podmorską wyspę", nie wiem na co czekam, pewnie na natchnienie 😉
    Ale ja już tak mam, że im więcej pozytywnych recenzji i zachwytów nad książką, tym ja bardziej boję się rozczarowania i odkładam to moje czytanie na później 🙂

  4. Ala –
    z mojego doświadczenie (chociaż niewielkiego!) wynika, że z Allende trzeba postępować ostrożnie 🙂 totalnie nie podobała mi się jej książka "Córka fortuny". Ale myślę, że samemu należy się przekonać 😀 Samą "Podmorską wyspę" jak najbardziej polecam 🙂 Serdeczności.

    Evita –
    Zachęcam gorąco, szczególnie w okresie letnim. Bardzo dobra książka na czas wakacyjnej beztroski, więc warto ją przełożyć na sam wierzch stosika książkowego 🙂 Serdeczności

  5. Monia, dobrze, że Allende jest w formie! Miałam kiedyś swoją czytelniczą fazę na I.A. Ale że tytułów dużo, to i powędrowałam w inną stronę, gdy posmakowałam wystarczająco. Najlepiej pamiętam "Dom dusz", znam i wersję filmową (też dobrą, bo grają: Jeremy Irons, Glenn Close, Meryl Streep,także Winona Ryder i Banderas). Tu: mimo wszystko bliżej mi do książki.
    I choć piszę o innym tytule, to jest to ukłon w stronę realizmu magicznego pierwszej klasy. Szkoła Marqueza!
    Czy i tu również zdarzają się codzienne czary mary? Sądząc po wątku voodoo – jest to możliwe.

    Pozdrawiam!

  6. Ren – Tamaryszku – niestety nigdy nie dane było zachwycić się Allende. Niestety, gdyż zniechęcona pierwszą przeczytaną "Córką fortuny" umieściłam chilijską pisarkę na półce: "Średniej klasy czytadło!" A tu tak miła niespodzianka. Zatem nigdy nie należy mówić nigdy . A jak wiadomo – szufladkowanie to ślepa uliczka 🙂 Dziękuję za polecanie filmu – chyba go kiedyś fragmentami widziałam, gdyż pamiętam scenę w której głowa rodziny uderza żonę a ta do końca życia się do niego nie odzywa (mam nadzieję,że nie pomyliłam filmów). Jak najbardziej Marquez – Allende zresztą świetnie literacko połączyła mi się z przeczytaną właśnie "Rosario Tijares" – tam dopiero gorąca, namiętna i magiczna proza iberoamerykańska dało o sobie znać.Serdeczności na wypoczynek 🙂

  7. Witaj Moniko!

    Właśnie wpadłam, by napisać coś świeżego od siebie, chociaż to nie będzie takie proste.
    "Podmorska wyspa" bardzo mi się podobała, nie przypuszczałam, że aż w taki sposób zaczaruje mnie wprowadzając w tamten świat, okrutny świat.
    Dlatego również się cieszę, że Tobie przypadła do gustu, szczególnie po tym pierwszym – niemiłym spotkaniu. Ja będę dalej szukać siebie w powieściach Allende. Następny : "Dom duchów".

    Pozdrawiam serdecznie!

  8. Elina-
    dziękuję za odwiedziony :)Jak na razie porzucam Allende na rzecz mojego wielgaśnego, wypożyczonego stosika, gdzie króluję przede wszystkim reportaż 🙂 Czekam na twoją recenzję "Domu …" być może i ja się skuszę 🙂 Serdeczności 😀

Skomentuj the_book Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *