Witaj Bombaju! Wykrzycz swoje życie!


„Maximum City Bombaj” Suketu Mehta
„W nagiej dziewczynie jest osiem milionów opowieści”[1] pisze Suketu Mehta określając kobiety mieszkające w bombajskich dzielnicach czerwonych latarń. Współuczestniczki święta industrializmu. Najbardziej oddane słuchaczki głosu (wielogłosu) miasta. Jednakże nie tylko one noszą w sobie historie, fakty, marzenia. Bombaj lub trafniej Mumbaj[2], gdzie liczba obywateli obecnie sięga około 17 mln, cały stworzony jest z opowieści. I tylko odważny i szalony człowiek (czytelnik) zdecyduje się na dokładne określenie ich ilości. Tekst Suketu Mehta jest kolejną, być może milionową historią tego miejsca, lecz historią nad wyraz ważną i interesującą. Subiektywną do granic możliwości wizją. Wizją w której nienawiść i miłość, złość i poświęcenie przenikają się i koegzystują.
Suketu Mehta wychował się w Bombaju. Dorastał w mieście, które na całe życie zdeterminowało jego myślenie o sobie i własnej przynależności. Okres kilku lat, które spędził pomiędzy narodzinami w Kalkucie a przeprowadzką do Stanów Zjednoczonych jasno określi jego tożsamość. Powrót po dwudziestu latach do arkadii dzieciństwa wymusił rewizje poglądów. Współczesny Bombaj to miasto pełne gniewu i trudu. Miasto ograniczonej przestrzeni i ściśle obowiązujących, nieprzekraczalnych zasad. Bez znajomości reguł rządzących tym gigantycznym monstrum nie sposób funkcjonować. Z drugiej strony Mumbaj to metropolia, gdzie pojęcia współodpowiedzialności i więzi rodzinnych nadal pozostają aktualne . Miejsce, które reporter określa słowem „ekstremalny”: (…) ekstremum przemocy; (…) ekstremum widowiska; (…) ekstremum płci;(…) ekstremum rezygnacji. Żadne odczucia pośrednie nie wchodzą w grę.
Witaj Bombaju!
Bombaj jest miastem wymagającym. Miastem, który odrzuca nowoprzybyłych, szczególnie tych nie oswojonych z kulturą indyjską. Dlatego, aby chociaż w minimalnym stopniu zaaklimatyzować się w Bombaju należy odrzucić wszystkie przyzwyczajenia i wygody. Można zapomnieć o prywatności (Mumbaj to jedno z najbardziej zaludnionych miejsc na ziemi), można zapomnieć o bieżącej wodzie, o czystym powietrzu, o załatwieniu czegoś od ręki. Doświadczenie niemocy daje o sobie znać już w pierwszych dniach pobytu autora w Indiach. Określa zatem swoje rodzinie miasto mianem „Miasta – NIE”. Należy przebić się przez mur niechęci, zależności i powiązań. Najprostsza droga wiedzie przez okraszenie wszystkiego odpowiednią ilością gotówki. Wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odpowiedź hydraulika, mechanika, urzędnika… będzie brzmiała „TAK”. Ulice miasta naznaczone są korupcją i terrorem. Nieustanne i bezwzględne wojny pomiędzy policją i gangsterami. Wszędobylska przemoc. Każdy zakamarek, każdy skrawek chodnika naznaczony czyimś bólem, cierpieniem i głodem. Jeśli chce się przetrwać należy posiadać ekstremalną wytrwałoś(!), ekstremalne pieniądze(!) oraz ekstremalne przekonanie(!), że to miejsce należy do mnie lub trafniej – ja należę do niego.  Autor we wstępnie do książki pisze: „Bombaj jest największym miastem na planecie mieszczuchów. Bombaj to przyszłość cywilizacji miejskiej na Ziemi. Niech Bóg ma nas w swojej opiece”.
Miasto, które wydaje się być urzeczywistnieniem sennego koszmaru. To obraz Mehta. Pozbawiony egzaltacji. Trzeźwe spojrzenie, które w pierwszych dniach pobytu każe reporterowi nazywać Bombaj „popierdolonym miastem”. Miejsce dla wybranych.
 Z drugiej strony, obok przemocy istnieje przyjemność, równie ekstremalna i destrukcyjna jak bombajski terror. Tancerki erotyczne, doskonale funkcjonujący porno-biznes oraz kino – Bollywood, które w Indiach traktuje się śmiertelnie poważnie. To wszystko składa się na obraz współczesnego Bombaju. Miasta sprzeczności. Hermetycznego i otwartego zarazem. Silnie osadzonego w kulturze, gdzie obok starych ruder na głównych ulicach miasta, buduje się super nowoczesne budynki. Gdzie wielu goni za karierą i zarobkiem, gdzie wielu odrzuca materialne dobra i cywilizacje by stać się konserwatywnymi dźinistami. Z całą pewnością – Bombaj to niezwykle miasto.
                             
Wykrzycz swoje życie!
Bombaj oczami Suketu Mehta jest obrazem pełnym zapachu, dźwięku, koloru. To wizja na wskroś subiektywna, stanowiąca zapis własnego zmagania się, walki z miastem. Jest również próbą zrozumienia tej wielomilionowej cywilizacyjnej hybrydy. Tekst „Maximum City Bombaj” to bardzo osobista, bardzo dobra książka.
Jeśli ktoś wybiera się zatem do Indii, Bombaju proponuję zapoznać się właśnie z tą książką. Tak na dobry, pozbawiony złudzeń, początek.
[1] Wszystkie cytaty jak i fraza w tytule recenzji „Wykrzycz swoje życie” z: S. Mehta, Maximum City Bombaj, Wydawnictwo NAMAS, Poznań 2011.
[2] Nazwa Mumbaj jest nazwą indyjską. Bombaj jest nazwą nieaktualną, funkcjonującą w polskim nazewnictwie. W niniejszej recenzji będę stosować te nazwy wymiennie.

16 komentarzy

  1. Kass –
    Bardzo dziękuję za dobre słowo :)Książka faktycznie daje pełen obraz społeczeństwa bombajskiego. Świetny, poznawczy tekst o tej barwnej i bogatej kulturze. Wydawnictwo gorąco polecam, gdyż jest to naprawdę bardzo dobra literatura, reportaż. Serdeczności 🙂

    Pisanyinaczej – a szkoda 🙂 Bo to ważny i dobry tekst, który można czytać nie tylko w kontekście samych Indii, ale szeroko pojętych zagrożeń urbanizacji. Pozdrawiam 🙂

    .. dr Kohoutek – faktycznie, jeśli chodzi o poziom rozwoju Indii, w tym przypadku Bombaju, sytuacja nie przedstawia się zbyt dobrze. Począwszy od dróg a skończywszy na opiece socjalnej.Bombaj musi na pewno przeprowadzić wiele radykalnych reform. Piszę o tym także Mehta w swojej książce.
    Książkę oczywiście polecam 🙂
    Dziękuję za dobre słowo. Jest mi szalenie miło 🙂
    Serdeczności 🙂

  2. Marzy mi się zwiedzenie wielu interesujących miejsc na Ziemi, wśród nich właśnie Bombaju 😉 Jednakże zanim to nastąpi upłynie jeszcze sporo czasu, tak więc lekturę tej książki odłożę na później. Naprawdę ciekawa recenzja 🙂
    Pozdrawiam!

  3. UpiornyGroszek –
    ja również z wielką chęcią wybrałabym się do Bombaju. Na własnej skórze poczuć klimat tego niezwykłego miejsca. Także mam w zanadrzu jeszcze kilka miejsc, które koniecznie chciałabym odwiedzić np. Moskwę, Transylwanię…wiele ich 🙂 Ale to potem…:) A lekturę tekstu oczywiście polecam :)Dziękuję 😀
    Serdeczności 🙂

  4. Lilithin –
    faktycznie jest duże, co tam ogromne 🙂 przebrnięcie przez 600 stron zajęło mi troszkę czasu:)Tym bardziej, że każda karta zapisana była gęsto do granic możliwości 🙂 Ale było warto. Do Indii?! Ale zazdroszczę 😀 Rewelacja 🙂 Serdeczności.

  5. Jak się pisze ciekawe recenzje, nic dziwnego, że rośnie fala odwiedzających, o której wspominałaś. 🙂
    Uwielbiam książki o Indiach. Ta wydaje mi się inna niż te, które czytałam – jest chyba bardziej drapieżna. Będę wyglądać na bibliotecznej półce z nowościami.

  6. Book-erka –
    udało mi się ją otrzymać jako nagrodę za recenzję w "Lekturach reportera" – jestem zatem podwójną szczęściarą 🙂 Serdeczności

    Anonimowy –
    Bardzo dziękuję 🙂

    Lirael –
    bardzo dziękuję za dobre słowo. To dla mnie wiele znaczy 🙂
    Faktyczne tak książka jest wyjątkowa – napisana z wielką znajomością problematyki, reportaż osobisty, który porywa od pierwszych stron.
    Co ciekawe słuchałam dzisiaj audycji w radiowej Trójce na temat właśnie tego tekstu i autor jest bardzo popularnym pisarzem i publicystą w Stanach. Zresztą inna ważna rzecz jeśli chodzi właśnie o tę książkę – autor miał szansę dotrzeć do takich ludzi i miejsc, które są szczelnie ukryte przed pisarzem z innego kręgu kulturowego. Polecam 🙂
    Serdeczności

  7. Uwielbiam tego typu książki, a moja wiedza o ndiach ogranicza się do filmu Slumdog i książki "Zycie Pi". Co do wielkości Bombaju, już Warszawa wydaje mi się miastem dużym, a przecież Bombaj to 17 milionów osób. Nie wyobrażam sobie tegoXD Ehh, może kiedyś tam pojadę i przekonam się na własne oczy jak to wygląda:)

  8. Radosiewka –
    muszę się przyznać, że oprócz oskarowego filmu wspomnianego przez Ciebie to było moje pierwsze, głębsze spotkanie z Indiami. Pierwsze i takie udane, wartościowe. Faktycznie Warszawa prezenuje sie dość marnie 🙂 Ja też marze o podróży do Indii. Trzymam kciuki za nasze wspólne pragnienie 🙂 Pozdrawiam 🙂

  9. Mumbai to moje najulubieńsze miasto indyjskie, byłam w nim dwa razy i mam nadzieję jeszcze tam zawitać. Książkę Mehty połknęłam dosłownie, miałam nawet w zeszłym tygodniu iść na spotkanie z autorem, ale zostało odwołane 🙁 Historia Mumbai jest przebogata i kryje w sobie wiele zakamarków… Zaledwie cząstkę widziałam, dzięki książce zrozumiałam więcej, ale łakomię się na jeszcze i jeszcze. I gdybym miała zamieszkać gdzieś w Indiach to chciałabym właśnie w Mumbai.

  10. Chihiro –
    niestety nie byłam w Bombaju. Moja wiedza jest więc czysto teoretyczna, lecz nawet po tych kilkuset stronach można się zachwycić. We wtorek wybieram się na spotkanie z tłumaczką książki, któremu będzie towarzyszył pokaz zdjęć „Mumbai. Pieces of a city in motion”. Już nie mogę się doczekać…Faktycznie Bombaj zachwyca/przeraża swoim wymiarem, ale przede wszystkim fascynuję. Zazdroszczę wypraw 🙂

Skomentuj http://pisanyinaczej.blogspot.com/ Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *