Krew z krwi. Jacek Dehnel „Saturn”

Jacek Dehnel „Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya”

Czytając prozę Dehnela zawsze zaskakują mnie dwie rzeczy. Po pierwsze jak to możliwe, że soczysta, nadbudowana, barokowa proza autora może mnie zachwycić?! Mnie, wielbiciela dynamicznego i prostego przekazu. Po drugie, proszę, niech ktoś mi wyjaśni, jak to możliwe, że pisarz, mimo tak młodego wieku, potrafi stworzyć tak genialne i dojrzałe teksty?! Kłaniam się w pas!
„Saturn”, najnowsza książka autora „Lali”, to przede wszystkim tekst o toksycznych relacjach pomiędzy ojcem i synem. Francisco Goya i Javier Goya. Ten pierwszy, wybitny malarz u szczytu popularności i sławy. Silny i nieugięty. Pijak i kobieciarz. Ten drugi, zalękniony i milczący. Nałogowy czytelnik, zasługujący zdaniem ojca na miano lenia, nieudacznika i obiboka. Marny, co tam, żaden malarz. Tych dwoje, całkowicie różnych ludzi musi jednak żyć razem po jednym dachem. Nie jest to łatwe. Różnice są zbyt duże, zbyt bolesne. Dochodzi do ciągłych starć w których Javier nie ma szans. Próbuje przetrwać. Sposobem na przeżycie okazuje się bierność. Syn godzi się bez szemrania na zaaranżowane małżeństwo, którego owocem okaże się trzeci Goya – Mariano. Koleje, ważne ogniwo powieści. Javier jednak z własnym potomkiem również nie może dojść do  porozumienia. Mariano bowiem to wierna kopia dziadka. Wyzwolenie ma przynieść zatem śmierć Francisco, lecz to tylko pozory. Żeby ostatecznie oczyścić się z wpływów ojca, Javier zaczyna malować, drugi raz w ciągu swojego życia. Efektem pracy jest seria tzw. Czarnych obrazów. Nie to nie błąd, według autora „Saturna” i najnowszych badań obrazy to nie dzieło Francisco! Ile smutku i zła mieści się na tych płótnach!
Wielogłosowa książka Dehnela utkana została z wypowiedzi Francisco, Javiera i Mariano. Pierwszoosobową narrację przeplata opis wspomnianej wyżej serii Czarnych obrazów.
„Saturn” to swoiste studium międzypokoleniowego niezrozumienia. To publikacja o rozczarowaniach, konflikcie, nienawiści i pasji. Ale też o miłości, jej najgorszej odmianie, która potrafi zniszczy i zabić.
***
W czwartek 12 maja o godzinie 19.00 w Księgarnia Bookarest (Poznań) spotkanie 
z Jackiem Dehnelem.
I ja tam będę 🙂 

23 komentarze

  1. Chodzę wokół tej książki od jakiegoś czasu. Zastanawia to, że jej recenzje są skrajne, choć z przewagą tych pozytywnych. Ale to znak, że tak, czy siak jest to rzecz interesująca. Chyba trzeba będzie sobie w końcu samemu wyrobić zdanie. "Saturn" to chyba coś dla mnie. Zwłaszcza, że dotąd jeszcze nic Dehnela nie czytałem (sic!), a sztuka to moja pasja.

  2. Trochę się boję sięgnąć po tę książkę. Przede wszystkim dlatego, że wydaje się, że Dehnel potraktował postać Goi strasznie stereotypowo. Czy powieść jest bardzo ograniczona do relacji ojciec-syn, czy też mamy porządne tło czasów?

    Co do autorstwa Czarnych Obrazów to spór nadal trwa, o ile wiem.

  3. Snoopy –
    jeśli interesujesz się sztuką/malarstwem to powieść "Saturn" na pewno Cię zainteresuje. Taki awers do życia Francisco. Niezwykła rzecz. Też słyszałam wiele skrajnych opinii, które być może są wynikiem specyficznego stylu autora. Ja bynajmniej polecam gorąco 🙂 Warto może zacząć od "Lali". Serdeczności 🙂

    Domi –
    🙂 polecam serdecznie. Dobrej niedzieli 🙂

    Fabulitas –
    w książce dominują emocje. Postać Goi jest tylko pretekstem do nakreślenia pewnych stosunków pomiędzy ojcem, synem i wnukiem. Myślę, że to miał na myśli autor – nie stereotyp, ale właśnie pretekst. Tylko trzy, wyżej wspomniane osoby są bohaterami pierwszoplanowymi. Postacie kobiece to "uzupełnienie" akcji.

    Co do autorstwa, to z moich informacji wynika, że Prado uznało w 2009 roku, że nie Francisco namalował "Czarne obrazy". Trwa spór czy stworzył je właśnie Javier – syn, czy wnuk Mariano.

    Serdeczności 🙂

  4. Nutta –
    wiem, że spotkanie będzie poświęcone głównie "Saturnowi", co mnie cieszy, gdyż będę z tekstem na bieżąco. Nie wiem czy pełna relacja na blogu będzie, ale postaram się coś niecoś przemycić 🙂

  5. Fabulitas –
    czyli tak jak napisałam 🙂
    A wiadomość o fakcie, że to podobno Javier jest autorem obrazów lub ewentualnie jakiś naśladowca można znaleźć w książce "The Black Paintings of Goya" Juan Jose Junquera. Ta książka rozpętała burze w Prado i ona stanowiła główny powód do zmiany sygnatury.

  6. Ale Prado wycofało się z "poparcia" dla książki Junquery jeszcze w 2003, dlatego pytałam o jakieś poparcie tej daty 2009.

    Wg danych muzeum Goya nadal figuruje jako autor Pinturas negras, w przeciwieństwie do El Coloso, w przypadku którego jako autor to "naśladowca Goi" i znalazłam artykuły z początku tego roku sugerujące, że spór trwa i prędko się nie zakończy… hmm.

  7. Fabulitas –
    faktycznie, artykuł z NYT jest z 2003 (dopiero teraz zwróciłam uwagę) a o dacie 2009 wspomina sam Dehnel powołując się właśnie na w/w książkę. w Internecie pojawiają się różne daty, swoisty bałagan!
    Pozostaję nam:
    a) uwierzyć Dehnelowi na słowo
    b) lub poczekać na rozwiązanie konfliktu

    I tylko nie wiem co lepsze! 🙂

  8. Fabulitas –
    już wiem! Ja wszystko pomieszałam (no trochę na spółę z samym autorem). Dehnel napisał, że w tym fatalnym roku Prado zmieniło tylko sygnaturę El Coloso. To jest rok zmiany nazwy. Reszta "Czarnych obrazów" nadal jest sygnowana nazwiskiem mistrza. A awantura o autorstwo rozpoczęła się od książki Junquera. Masz oczywiście rację. Ale co się naszukałam! Dziękuję za dociekliwość, wyprowadziłaś mnie z błędu 🙂

  9. Mnie również książka bardzo się podobała. Piszę o tym u siebie. Byłam także na spotkaniu autorskim z panem Jackiem w Gdańsku, z którego wyszłam bardzo zadowolona. O tym również piszę u siebie. Ja czytałam pełna obaw; nie moja ulubiona epoka, nie mój ulubiony malarz, nie te klimaty. Tymczasem wciągnęło mnie tak, że pochłonęłam w przeciągu jednego popołudnia, a teraz ustawiła się kolejka chetnych do czytania mojego egzemplarza z dedykacją autora. A pisarz bardzo sympatyczny i bardzo mądry. Zazdroszczę mu tej erudycji w tak młodym wieku. Pozdrawiam

  10. Nie udało mi się jakoś z Dehnelem spotkać. Jakoś się mijamy. Gratuluję zakupu "Układu" Kazana. To kultowa już książka. Ileż to kiedyś emocji budziła. Niewiele już z niej pamiętam,a z filmu tylko Kirka Douglasa.

  11. Ksiazka bardzo dobra, az kipi od emocji! Poza tym autor jakby "namalowal" te ksiazke, a nie napisal:) Swietny jezyk. Czyta sie wysmienicie! Po ksiazke siegnalem, bo wiele dobrego nasluchalem i naczytalem sie o Autorze. Takze sam bohater byl jednym z ulubionych malarzy mego ulubionego artysty Jacka Kaczmarskiego. Polecam wiersz Kaczmarskiego "Sad nad Goya" jako uzupelnienie lektury:)
    I juz na koniec: bardzo mi sie tu podoba! Zostaje:)

Skomentuj guciamal Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *