Przeczytawszy książkę z zachwytem. Bez kieliszka wódki! Nauki i festiwal.

Borys Akunin (właśc. Grigorij Czchartiszwili) „Azazel”
Monika – przeczytawszy książkę, nic nie wiedziawszy o niej uprzednio, następnie odłożywszy ją na półkę, nie mogąc otrząsnąć się z wielkiego wrażenia jakie owa księga na niej zrobiła, zdecydowawszy napisać się arcypozytywną recenzję owego nietuzinkowego dzieła, które choć w jej rękach dziewicze było, to bardzo jej czas umiliło.
*** 
Nigdy nie słyszałam o książkach Akunina. Nigdy. Zdecydowałam się jednakże na przeczytanie „ Azazel”, gdyż partner mój (zwany w niektórych kręgach kulturowych – jako mąż) wypożyczył rzeczoną pozycję w bibliotece, a że termin oddania je w prawowite ręce dawno upłyną (bez mała dwa miesiące) zdecydowałam przeczytać rzeczoną. Kolejnym czynnikiem motywującym był fakt, że pomyślałam chytrze i przebiegle (jak tylko bibliotekarz potrafi!): „książeczka nieduża, rosyjski autor – będzie jak znalazł do wyzwania Rosja w literaturze”. A tu taka cholera niespodzianka, bo rzecz Akunina to tekst świetny, i choć szczerze przyznać należy – popkulturowy to bez wątpienia konstrukcyjny majstersztyk literatury kryminalnej.
Po powyższych dwóch akapitach tłumaczenia „dlaczego właśnie Akunin”, może warto nadmienić słów kilka o samej treści. Bowiem treść ta nietuzinkowa, mówiąca o losach nie walecznego bohatera, prawdziwego mężczyzny w sile wieku, lecz opowiadający  losy sieroty Erasta Pietrowicza Fandorina, raptem dwudziestoletniego młodzieńca, który to lichota chłopak, nie raz strachem sparaliżowany jest podczas śledztwa i który to mimo wielu przywar, posiada również morze zalet. Języki zna, zachować się w towarzystwie potrafi, umysł tęgi w dedukcji biegły. Chłopak zuch, który zagadkę przestępczej, międzynarodowej szajki o nietuzinkowej nazwie „Azazel” rozwiąże dzielnie w pojedynkę (mimo kilku chwilek przestrachu).
„Azazel” to pierwszy tom przygód Fandorina. Dzieki Bogu, 1 z (aż) 14. Rosyjskiemu pisarzowi, bowiem udało się stworzyć naprawdę dobry kryminał, którego akcja osadzona w carskiej Rosji, czyni go w moich oczach jeszcze bardziej atrakcyjnym. Poza szatą historyczną, wspaniale odmalowanym Sankt Petersburgiem oraz Moskwą końca XIX wieku, książki Akunina to również wspaniałe świadectwo „szaleńczego wieku pary”, gdzie m.in. wynalazek telegramu, potem telefonu Bella towarzyszą i znacząco ułatwiają śledztwo naszemu młodzieńcowi. Bez wątpienia to również bardzo dobrze, zgodnie z prawami gatunku skonstruowany tekst. Humor, humor prześwietny! I chociaż przyznać należy, że na tle literackich pobratymców (m. in. Holmesa, Poirot, czy naszego Mocka) Fandorin wypada dość blado (brak mu jeszcze doświadczenia, umiejętności picia dużej ilości alkoholu etc.), to i tak z niecierpliwością naturszczyka sięgnę po kolejne tomu, tego nietuzinkowego kryminału retro, który uwodzi i zniewala literacką precyzją.
Moja ocena: 5/6.
***
Otrzymałam od Wydawnictwa Naukowego PWN dwie książki: „I była dzielnica żydowska w Warszawie” Bartoszewskiego i Edelmana oraz  „Obrazy z życia na Wschodzie 1879-1893”  A. Neumanowej oraz od Wydawnictwa Universitas: „W biegu… książka podróżna. Rozmowy z pisarzami (i nie tylko)” Marcina Wilka oraz „Topografia żydowskiej pamięci. Obraz krakowskiego Kazimierza we współczesnej literaturze polskiej i polsko-żydowskiej” Izabeli Suchojad.
Ksiązki otrzymana połączyły mi się szczęśliwie w dwie serie tematyczne: podróże i Żydzi w Polsce. Dwie tematy, które niewątpliwie przodują w moich poszukiwaniach literackich. Na pierwszy ogień zatem podróże!
A z ważniejszych, życiowych wyborów: podjęłam decyzję o dalszym kształceniu. Oczywiście w kierunku literackim J
W tym roku na Opener przybędzie COLDPLAY! Przybędę również i ja. A to na dobry początek i w hołdzie ostatnim wydarzeniom pracowniczym:

Zatem w podróż…

34 komentarze

  1. O, kolejna zwolenniczka tegoż cyklu się ujawnia:) Ja sobie drugi tom daruję, bo widziałam dobrą ekranizację i będę czyhać na dalsze.
    Z przygód detektywistycznych potomka Fandorina znam tylko dostępnego aktualnie "F.M." – też polecam.

  2. Nutto – taki ze mnie ignorant, że nawet nie miałam pojęcia, że powieść Akunina była ekranizowana. Ja jednak postaram przeczytać najpierw wszystko a potem zobaczyć. Teraz właśnie poluję na drugi tom.
    Masz racje, co do kolejnej zwolenniczki cyklu 🙂 I to jakiej, że ohohohoh 🙂
    Pozdrawiam śniegowo-zimowo 🙂

    Corruptedh – do zobaczenia zatem pod sceną 🙂 Pozdrawiam również śniegowo-zimowo 🙂

  3. Oj Fandorin jeszcze zdąży dorosnąć i się opierzyć. 😉 Będzie z niego detektyw jak się patrzy!
    Nutto, tylko uważaj, bo w ekranizacji Gambitu Tureckiego całkowicie zmieniono zakończenie – tzn. w książce Anwarem był kto inny. 😀 A swoją drogą ekranizacja warta polecenia. 🙂

  4. "Owa księga", a nie "ów księga". Przepraszam, ale strasznie denerwuje mnie nieznajomość poprawnej polszczyzny u kogoś, kto książki czyta, pisze blog o nich i ma – zdaje się – niejakie aspiracje intelektualne. Swoją drogą: dużo błędów językowych i ortograficznych spotyka się u blogowych recenzentów książek. Naprawdę mnie to dziwi. Nie piszę złośliwie.

    Czy pierwszym "Fandorinem" nie jest czasem "Nefrytowy różaniec"?

  5. Jabłuszko – bardzo dziękuję za jakże słuszną uwagę. Jednakże to nie znajomość zasad ortografii, lecz moje przeoczenie było przyczyną gwałtu na polszczyźnie. Na blogach spotyka się dużo błędów językowych etc.,gdyż specyficzna forma publikacji jaką jest publikacja elektroniczna sprzyja takowym. I wybacz, ale w Twoim komentarzu można dopatrzeć się złośliwości. Bez dwóch zdań.
    "Nefrytowy różaniec"jest 12 księgą z serii, co łatwo sprawdzić w sieci.
    Czekam z nieukrywanym zainteresowaniem na adres Twojego bloga.
    Z poważaniem, Monika o jakże wybujałym ego i jakże rozbudzonych (być może nieuzasadnionych) aspiracjach intelektualnych!
    I pozdrawiam serdecznie w ten zimowy, aczkolwiek piękny poranek!

  6. The Book: może i sieć sytuuje "Nefrytowy różaniec" jako dwunastą część – z racji czasu powstania; biorąc jednak pod uwagę chronologię akcji, niewątpliwie czytałabym ją jako pierwszą z cyklu.

    Naprawdę nie pisałam złośliwie. Dobitnie – tak, ponieważ szczerze mnie irytują błędy na blogach o książkach. "Specyficzna forma" ich publikacji – wybacz – nie ma tu nic do rzeczy. Kto cokolwiek pisze i nie ukrywa swoich intelektualnych aspiracji (a czytający książki i piszący o nich takie aspiracje mają i wykazują), powinien dbać o językową poprawność swoich tekstów, już to tak właśnie je tworząc, już to je dokładnie sprawdzając po napisaniu.

    Chętnie podzieliłabym się z Tobą adresem swojego bloga, gdybym tylko go pisała. Tymczasem, wędruję po Waszych.

    Wybacz, ale ten akapit, którego "ów księga" był częścią, zawiera nadal pewne błędy. Nie podaję szczegółów, bo znów Ci podpadnę, a wrogów mam już aż nadto 😉

    Również Cię pozdrawiam w ten zimowy, mroźny wprawdzie okrutnie, ale jakże piękny wieczór 🙂

  7. Pozwólcie że dorzucę swoje trzy grosze do chronologicznej dyskusji. 😉 Przeczytałam wszystkie Akuniny, a Nefrytowy różaniec nawet zrecenzowałam (http://pamietnikiliterackie.blogspot.com/2010/01/nefrytowy-rozaniec-borys-akunin.html). Jest to zbiór opowiadań, które obejmują okres całego niemal życia Fandorina. Zdecydowanie nie należy zaczynać od tej książki, bo można zepsuć sobie przyjemność czytania dalszych części. Tyle ode mnie. 🙂

  8. Lubię Akunina, chociaż przeczytałam tylko 2 jego książki.Nie chcę już kupować, bo bym musiała na bank napaść,a w bibliotece różnie bywa. Ale jestem czujna:)
    Gratuluję książek z wydawnictw. I masz swoją "I była dzielnica żydowska w Warszawie":) Będe czekała na recenzję. Pozdrawiam ciepło.

  9. Trafiłam tu przypadkiem i już mi się podoba, gdy przeczytałam o kolejnej fance Akunina. Ja słyszałam o nim już dawno, ale jakoś tak nie mogłam się przemóc. A teraz… UWIELBIAM. Swoją przygodę zaczęłam od "Nefrytowego różańca". I muszę przyznać, że to dzięki niemu zapałałam taką ogromną miłością do Fandorina. Pojawiło się wtedy kilka pytań-zagadek, które teraz rozwiązuję, czytając poszczególne tomy (teraz siódmy). Bardzo dobra literatura!!!
    Pozdrawiam przedświątecznie!

  10. Szamanko – z pieniędzmi na książki u mnie krucho, oj krucho, po ostatnim wypadzie do księgarni prawię się popłakałam bo musiałam z "kupki" którą sobie wybrałam odłożyć 3/4, bo inaczej do końca miesiąca nie miałabym co jeść. Cieszę się na lekturę "I była dzielnica…", szczególnie po Twojej recenzji 🙂 Pozdrawiam.

    B. – Akunin RULES 🙂 Pozdrawiam 🙂

  11. Pingback: chatbot

  12. Pingback: see this here

  13. Pingback: cabo san lucas villa rentals

  14. Pingback: concrete construction

  15. Pingback: project management

  16. Pingback: industrial construction

  17. Pingback: concrete construction

  18. Pingback: Enviromental construction

  19. Pingback: TI construction

  20. Pingback: construction videos

  21. Pingback: general contractors

  22. Pingback: tenant improvement contractor

  23. Pingback: knee pain doctor

  24. Pingback: clock repair videos

  25. Pingback: phoenix seo expert

Skomentuj corruptedh Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *