Proza jak bakława

Shafak to pisarka na której książki czekam zawsze z wielką niecierpliwością. Uwielbiam jej teksty przesiąknięte nutą orientalnych przypraw i kobiecej atmosfery. Niespieszne i refleksyjne, gdzie fabularny świat wprowadza czytelnika w rzeczywistość totalnie odmienną niż ta, która jest dostępna za drzwiami mieszkania wielkopłytowego blokowiska. „Czterdzieści zasad miłości” to nowy, wyjątkowy tekst, który spełnia prawie wszystkie oczekiwania entuzjastów tureckiej pisarki. Piękna i wartościowa proza, która zachwyca i oczarowuje.

„Czterdzieści zasad miłości” to powieść szkatułkowa. Pierwsza i nadrzędna fabuła dotyczy życia Elli Rubenstein – kobiety w średnim wieku, która w zaciszu swego pięknego amerykańskiego domu wiedzie niespełnione i pełne rozczarowania życie gospodyni domowej. Wiedziona pokusą zmiany porządku dnia codziennego podejmuje prace jako recenzentka w wydawnictwie. Pierwszym tekstem, który zostaje jej zlecony opowiada historię życia trzynastowiecznego mistyka i poety Rumiego oraz tajemniczego derwisza Szamsa z Tebrizu. Ten pierwszy tekst zatytułowany „Słodkie bluźnierstwa” autorstwa Aziza Zahary okaże się kamieniem milowym nie tylko w jej karierze, ale także w życiu osobistym. Tekst, którego treść poznajemy jednocześnie z Ellą, otworzy furtkę do drugiej opowieści, nie mniej fascynującej od głównego wątku fabularnego. Dwie czasoprzestrzenie – XIII wiecznej Konyi i współczesnego Bostonu. Dwie różne a jednak dopełniające się próby zdefiniowania pojęcia miłości, dalej życia.

Proza Shafak jest jak kojący balsam. W osobie Szamsa i głoszonych przez niego „zasadach miłości” można odnaleźć kanon podstawowych wartości o które tak trudno we współczesnej, skomercjalizowanej rzeczywistości. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę główna bohaterka Ella, która pod wpływem tekstu Zahary rewolucjonizuje całe swoje życie. Trudno o bardziej wymowny wpływ literatury na egzystencje człowieka – czytelnika. Piękna i przejmująca historia.

Najnowsza publikacja tureckiej pisarki, mimo fascynującej warstwy fabularnej, nie należy jednak do najlepszych w jej dorobku. Bardzo dobre „współczesne” fragmenty silnie kontrastują z gorszymi, nieco naiwnymi fragmentami „trzynastowiecznymi”, które miejscami ocierają się wręcz o banał. Nie zachwyca również zakończenie. Nieprzekonujące i naiwne. Niepotrzebna rozrzutność słów.

„Czterdzieści zasad miłości” to proza jak bakława. Mocno osadzona w kulturze tureckiej, „słodka” i uzależniająca zarazem. Proza, po którą, mimo kilku słabszych momentów sięga się z nieukrywaną przyjemnością. Shafak to współczesna Szeherezada, na której kolejne opowieści czeka się  z kalendarzem w ręku. Dlatego, mimo wszystko, warto.

***

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

17 komentarzy

    1. Kinga –
      a ja taka ciepa i nie zauważyłam totalnie tej zmiany nazwiska. Być może podyktowane to zostało ekspansją na rynek europejski – amerykański?! Muszę poszukać informacji.

      a czytałam "Bękarta…" – świetna rzecz 🙂

      Serdeczności wiele 🙂

  1. Zgadzam się z Tobą, Shafak to wyjątkowa pisarka. Mam za sobą "Czarne mleko", po którym zostałam całkowicie zalana wielkim uczuciem do niej, które trwa i nieustannie rośnie. Tę najnowszą powieść też mam zamiar nabyć 🙂 Pozdrawiam serdecznie!

  2. Domi – przepraszam, przez przypadek usunęłam twój komentarz, ale na szczęście został mi jeszcze na mailu 🙂

    Domi – Dawno nie pamiętam, żeby jakakolwiek książka wzbudzała we mnie takie emocje jak ta właśnie. Obiecałam sobie,że po zaliczonej sesji kupię ją jako nagrodę, ale sesję mam w plecy, więc już zapisałam się na tę książkę do biblioteki, mam nadzieję, że panie nie zapomną o swoim wiernym czytelniku i odłożą ją dla mnie jak wróci 😀

    Domi – a nagroda pocieszenia też się należy 🙂 Koniecznie! A nawet bardziej, a nawet bardziej 🙂 Wiele serdeczności i trzymam kciuki 🙂

  3. hmmm…właśnie się zastanawiam, czy zacząć przygodę z tą autorką od tej książki, skoro piszesz,że w jej dorobku są lepsze…od czego najlepiej zacząć? bo mi się wydaje, że to baardzo moje klimaty 🙂

  4. Mam jedną jej książkę na półce, drugą w polskiej bibliotece i tak sobie myślałam – kiedy sięgnąć? Probwałam wyczuć moment, bo ostatnio były takie głosy, że jednak nie jest tak dobra, jak wszyscy myślą. Nie chciałam zaczynać przygody z jej powieściami z takim nastawieniem.
    Lubię bakławę, z taką myślą po nią sięgnę.

    1. Kasia –
      nie jest to wybitna pisarka – to trzeba bez wątpienia powiedzieć sobie szczerze. Ale jest bardzo dobra i sensualna – jak ładnie ktoś zauważył. Bardzo kobieca, lecz nie pejoratywnie – kobieca i wyjątkowa. Polecam na początek "Bękarta ze Stambułu".

      Serdeczności 🙂

    2. Kasia –
      na pewno się spodoba. Na 100% 🙂
      Ja rozumiem wybitne pisarstwo przez coś ponadczasowego i niebanalnego – niestety autorce zdarzają się czasami wpadki. Lecz i tak czekam na jej kolejną książkę 🙂

      Serdeczności 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *