Stasiukowy pożegnanie. Nieuchronna świadomość dokonanych rzeczy

„Grochów” to książka przynależna jesieni. Listopadowi zaś w szczególności, który po brzegi wypełniony jest wspomnieniami i uwierającym poczuciem braku. Nie sposób uwolnić się od melancholii, którą potęguje deszczowa i wietrzna pogoda. Życie ustępuje miejsca śmierci. Naturalna kolej rzeczy. Wie o tym Stasiuk, który „Grochowem” żegna się z bliskimi. Bo „Grochów” to epitafium ku czci tych co odeszli, o osobach bliskich pisarzowi, których śmierć, co oczywiste, przynosi smutek i tęsknotę, ale też świadomość dokonanych rzeczy, zamkniętego rozdziału, niemożliwości naprawienia błędów. A pisarz tęskni w czwórnasób. Za babką, która wierzyła w duchy i która żegnana we własnym domu przez krewnych i sąsiadów miała śmierć niemal utopijną. Za Augustynem – pisarzem z Izdebek niedaleko Brzozowa, spotkanym może raptem kilkakrotnie. Za starą suką, która odeszła w cierpieniu. W końcu za przyjacielem poznanym w młodości. A każda z tych śmierci jest wyjątkowa. Każda niesie za sobą niepowetowane straty. Każda jest inna.

Lecz najbliżej mi do tej śmierci babcinej. Bo to prawie moja/nie moja babcia.

„No więc babka wierzyła w duchy. (…) Zasiadała w kacie, na łóżku zasłanym wełnianą kapą, za plecami mając błękitno-zielony pejzaż z dwoma jeleniami u wodopoju, z którego żółte i subtelne światło lampy wyłuskiwało jedynie srebrzystą biel wody, i opowiadała. To były długie historie (…)Spokojna narracja wypełniona faktami, nazwami rzeczy i imionami ludzi. (…) W tej szarej materii pojawiały się od czasu do czasu pęknięcia, nitki wątku i osnowy rozstępowały się  i przezierały przez nie zaświaty, nadprzyrodzone, w każdym razie Inne”.

Trudno nie zauważyć i jednocześnie nie przyznać racji Stasiukowi:

„Niebawem umrą ostatnie babki, które na własne oczy oglądały świat duchów. (…) Gładka wypolerowana powierzchnia codzienności usłużnie podsunie nam nasze płaskie odbicie jako głębie.” 

I dalej:

„Dziwna jest ta nasza cywilizacja. Ratuje, chroni, przedłuża nam życie. A jednocześnie czyni nas bezbronnymi wobec śmierci.”

Chciałam, aby w tym tekście było więcej Stasiuka niż mnie. Jego słowa są bowiem nieporównywalnie doskonalsze. Praktycznie mogłabym całą tę recenzję utkać ze stasiukowych zdań. Jego wybitnie poetyckie a zarazem bardzo „szorstkie” frazy to mistrzostwo pióra i myśli. Kłaniam się Mistrzowi w pas. Zawsze – jak Tuwim Staffowi.

I na zakończenie kilka słów o wydaniu. Wydawnictwo jak zwykle Czarne. Ilustracje, jak często u autora „Dukli”, Kamil Targosz. Przepiękne minimalistyczne, czarno-białe wydanie. Jak książeczka do nabożeństwa. Stasiukowy „Wieczny odpoczynek” za bliskich.

8 komentarzy

  1. Myślę, że jakakolwiek książka Stasiuka jest- jak to trafnie określiłaś- "przynależna jesieni". Czytam teraz Białego kruka i co chwila uciekam myślami do własnej przeszłości, do krainy dzieciństwa, młodości. Stasiuk ma niesamowity dar! Własnie wczoraj zastanawiałem się, jak mógłbym w jednym zdaniu opisać jego pisanie. Nic mądrego nie wymyśliłem, więc położyłem się z tym spać. Wstałem i nadal nie wiedziałem. Teraz, po przeczytaniu Twej recenzji już wiem:) Tak, to jest to! "wybitnie poetyckie a zarazem bardzo „szorstkie” frazy to mistrzostwo pióra i myśli". Nic dodać, nic ująć! A "Grochów" będzie kolejną, choć " Nie ma ekspresów przy żółtych drogach" też kuszą…:)

  2. czytając Stasiuka, wsiąkam w jego świat. i nie jest to świat wykreowany lecz wydobyty z mroków zapomnienia. tak, zgadzam się, fantastyczna "diagnoza" Stasiukowego pióra – poetyckie a zarazem szorstkie! każde z jego pożegnań było poruszające, choć mnie najdłużej w pamięci pozostała śmierć starej psiny.

    1. Stasiuk jest dla mnie literackim fenomenem. Co tam! Geniuszem! Najlepszy Polski pisarz. Bez dwóch zdań.

      Tekst o babci, jak już wspomniałam w recenzji, był bardzo "mój". Chyba jednak odbieramy prozę przez własne doświadczenia.

      Pozdrawiam 🙂

  3. Stasiuka też lubię i też uważam, że cytatami możnaby napisać recenzję paru jego ksiązek. Bardzo lubię jego spostrzeżenia, niezwykle celne, jak np. w "Dojczland", gdzie nasze stosunki z Niemcami są trafnie opisane. Poza tym pozdrawiam Cię gorąco – urodziłam małego Jasia 4 miesiące temu i rzadko tu zaglądałam, ale gratuluję sukcesów 🙂 i czekam na następne recenzje.
    banita

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *