Biografia człowieka wielowątkowego. „Cyrankiewicz. Wieczny premier” Piotr Lipiński

W ostatnich słowach prologu książki Lipiński konkluduje: W historii nie wszystko dzieje się tak, jakby wyglądało na pierwszy rzut oka. Nawet jeśli przeczytamy o tym w książkach. I bez wątpienia należy te słowa potraktować jako motto publikacji i klucz do biografii postaci bezmiar wieloznacznej i na swój sposób nieuchwytnej, wręcz dramatycznej. Cyrankiewicz, to postać z życiorysem tak wielowątkowym, że trudno uchwycić clou, rdzeń charaktery „wiecznego premiera” (choć wiele sądów i ocen jednak się powtarza). Lipiński wyszedł z założenia, moim zdaniem słusznego, że najlepiej stanie się jeśli własny osąd i własne interpretacje schowa głęboko do szuflady, a skupi się przede wszystkim na relacji świadków i przedstawieniu archiwaliów. Tak też się stało i dobrze się stało. „Cyrankiewicz” to bowiem arcyciekawa biografia, która pokazuje konflikt człowieka uwikłanego. Człowieka, którego konformizm i serwilizm były tematów licznych żartów. W końcu człowieka, który dostał się w tryby oszalałej historii. Wszystkie te zależności i złożoności, całkiem udanie, Piotr Lipiński zaprezentował.

Podobno Cyrankiewicz uwielbiał dowcipy. Szczególnie te o sobie samym (Cyrankiewicz dostał order Gwiazdy Betlejemskiej. Za uporczywe trzymanie się żłobu). Przed wojną występował otwarcie przeciwko bojówkom endeckim. Członek PPS-u. Podobno też podczas wojny odbił z rąk nazistów Jana Karskiego. Gdy trafił do Oświęcimia jako numer 62933, zachowywał się ponoć wyjątkowo okrutnie względem współwięźniów. Miał pełnić rolę Zastępcy Delegata Rządu na Kraj. Brał udział w marszu śmierci. Przeżył, bo podobno posiadał niezwykły dar przystosowania się, który także po wojnie bardzo mu pomógł. Po ’45. wielu jego znajomych i kolegów, którzy wyemigrowali na Zachód sądziło, że w Polsce Ludowej Cyrankiewicz pełni rolę Wallenroda. Miał też przyłożyć rękę do wyroku skazującego rotmistrza Pileckiego. Potrafił rozmawiać i układać się z każdym. Bawidamek i bumelant. Z przywilejów komunistycznej władzy korzystał pełnymi garściami. Jego małżeństwo z Niną Andrycz było częstym tematem plotek i rozpalało wyobraźnie wielu. Był autorem słów, które wypominać miano mu już zawsze: Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie. Podobno też cechował się przedwojenną elegancją, dobrymi manierami, doskonałą pamięcią i elokwencją. Przy Gomułce sprawiał człowieka wybitnego. Reasumując: podczas lektury książki uderza ogrom spekulacji i niedomówień, luk w życiorysie „wiecznego premiera”. Istny karnawał faktów i miszmasz domysłów, które umiejętnie Lipiński zebrał i sklasyfikował. Nie dziwi zatem wspomniane wcześniej motto towarzyszące książce.

Że „Cyrankiewicz” to ważna i potrzebna książka nie trzeba nikogo przekonywać. Autor prezentuje postać premiera, czy też kontekst historyczny w sposób wyważony, krytyczny (co dziś dość jednak rzadkie), ale przede wszystkim ciekawy – tym samym zaskarbia sobie przychylność czytelników. Unikając ocen i ocierając się o plotki, rysuje postać intrygującą – bez względu na ocenę moralną Cyrankiewicza – i to jest wielki walor tej książki. Bez wątpienia to dobrze skrojony reportaż.

***

Recenzja opublikowana pierwotnie na portalu „Lubimy Czytać”

5 komentarzy

  1. Z tego co piszesz, wynika, że "ponoć" i "podobno" to dwa najczęściej występujące w biografii Cyrankiewicza słowa, a chciałoby się mieć w biografii do czynienia z faktami a nie przypuszczeniami. Także i to, że Lipiński "ociera się o plotki" niespecjalnie służy rzetelności ale dobrze, że ktoś w ogóle podjął się opisu Cyrankiewicza.

    1. Myślę jednak, że dobrze się stało że autor spekulacji nie bierze za pewnik i się do tego przyznaje. To duży plus. Z Cyrankiewiczem generalnie jest sprawa skomplikowana i jak rozmawiałam z "moimi chłopakami" z redakcji historycznej, to generalnie tak Lipińskiemu należy się punkt za odwagę, że tematu się podjął, bo biografia ta ma wiele meandrów i pułapek. Nie mniej traktowałabym tę książkę bardziej popularnie niż jako rzecz naukową.

Skomentuj Amatorka Cooltury Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *