Wzrok, audiobooki oraz zapowiedź urodzin i konkursu

Długo mnie nie było. Oj, długo. Ale mam dobre wytłumaczenie. Ponad tydzień temu miałam operację korekcji wzroku. I radość moja wielka, bo z totalnego krótkowidztwa -8,5, nagle przejrzałam na oczy i moja wada została zupełnie wyeliminowana. Odzyskać ostrość widzenia po 18 latach to niebywałe i fenomenalne uczucie. Proszę mi wierzyć!

Krótko po operacji nie mogłam czytać, nie mogłam pisać, a musiałam wypoczywać. Koszmar dla książkocholiczki, która przez lata wyrobiła sobie nawyk: chwila wolnego czasu równa się chwili poświęconej lekturze lub pisaniu recenzji. Wzrok, jakoby z przyzwyczajenia, wędrował ku literom, ku słowom, ku etykiecie na musztardzie, ku gazetowym nagłówkom. A przecież było to raptem kilka dni. Częściową literacką rekompensatą okazały się audiobooki. Ale tylko częściową, bowiem zasadniczo wolę widzieć niż słyszeć literaturę.

Wysłuchałam więc „Uwikłanie” Zygmunta Miłoszewskiego oraz „Pierwszy śnieg” Jo Nesbo. I w tak bliskim sąsiedztwie z przykrością muszę stwierdzić, jak wiele jeszcze brakuje polskiemu „kryminaliście” do poziomu norweskiego mistrza (chociaż u Miłoszewskiego w kolejnych książkach widać progres). Budowanie napięcia, pojedyncze sceny, które wyrażają niemal wszystko, które choć obrazują jeden gest, to opowiadają o całym spektrum emocji. Fenomenalny jest Nesbo z tym swoim komisarzem Harrym Hole. Mroczna i gęsta treść „Pierwszego śniegu”, nieprzewidywalne rozwiązanie sprawy, ciągłe mylenie tropów, ufność w inteligencje czytelnika – za to kocham Nesbo całym swym czytelniczym sercem. Przy nim polski pisarz wydaje się być tylko cieniem, nieudolną próbą naśladownictwa. Polska ziemio wydaj na świat talent bliski Nesbo! Reasumując: całkiem niezłe te audiobooki.

Teraz już swobodnie czytam i piszę (trzy recenzje już poszły w świat i pewnie niedługo je opublikuję). I cieszę się czasem wolnym, którego nie miałam od bardzo, bardzo dawna. Prezenty świąteczne zakupione (oczywiście, że książki!), mąż nadal mi się podoba (mimo korekcji wzroku) i jest taki przystojny jak myślałam, sąsiadów zaczynam poznawać jakoby na nowo i na ulicy, a co najważniejsze – mogę czytać, czytać, aż zabraknie mi tchu.

Do napisania! 🙂

PS 30 grudnia 2014 minie pięć lat odkąd prowadzę bloga. Z okazji tej niebywałej rocznicy już teraz zapowiadam moc atrakcji. Obiecuję, będzie się działo!

16 komentarzy

  1. Audiobooków jeszcze nie próbowałam. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić obcowania z tak niefizyczną formą książki – nawet czytane w dużych ilościach ebooki trochę działają mi na nerwy, bo nie są książkami, które mogę dotknąć :).
    P.S. Zazdroszczę Dylana – wzdycham do Serii Amerykańskiej wyd. Czarnego, na razie mam dwa tomy.

    1. Ja mam podobnie. Muszę dotykać i widzieć literaturę. Bez wątpienia jestem fetyszystką. Ale od czasu do czasu i audiobooki się przydają 😉
      Też uwielbiam serię Amerykańską! Brakuję mi bodajże jednego tomu. Patti Smith jest świetna, no i "Nowy Jork" wymiata 😀

    1. Bardzo dziękuję 🙂 Mnie tak bardzo wkurzał dyskomfort życia, że postanowiłam zaryzykować. A do samego zabiegu gorąco namawiam – powikłań jest naprawdę niewiele (ta klinika naprawdę powinna mi płacić za reklamę 😉 ) a radość wielka 🙂

  2. Kochana moja, jak się cieszę, że korekta wzroku się udała. Szczęściara z Ciebie, ja niestety się nie kwalifikuję do laseru, ale nie jest źle, okulistyka szybko idzie do przodu, więc pewnie coś wymyślą na tę moją wadę 🙂 A tymczasem wszystkiego dobrego na nowej drodze życia! 🙂 Heheheh, jak to brzmi, jak życzenia ślubne 🙂

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *