(Prawie) recenzja i garść przemyśleń

[źródło]

„Po Syberii” Colin Thubron
Jestem szczęściarą. Być na spotkaniu autorskim z Colinem Thubronem to prawdziwa gratka. Być i zdobyć autograf to prawie jak wygrana w totolotka. A co tam! To jest wygrana w totolotka. Przeczytać jego książkę to niebagatelna czytelnicza uczta. Uczta która zachwyci nawet największego sceptyka skazującego z góry na przegraną układ „rasowy Anglik-rosyjska dusza”. „Po Syberii” to kawał dobrej reporterskiej roboty. A więc po kożuchy do szaf, bo czas wybrać się na wschód. Ten Wschód!
Na początek wielki plus dla autora za odwagę. Za odwagę picia wódki, spirytusy, wszelkich pseudoalkoholowych mieszanek. Za odwagę podjęcia wyprawy niezwykle wymagającej i trudnej zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Za odwagę bycia w miejscach nieturystycznych. Za to, że jako jeden z niewielu podróżników z poza regionu zdecydował się przyjrzeć bliżej Syberii a co ważne jej mieszkańcom. „Po Syberii” to niezwykła, pełna refleksji książka o krainie, która ponownie odradza się (zatraca) pod chorągwią nowego systemu. Systemu, który miał przynieść wyzwolenie a po raz kolejny okazał się mrzonką.
Po pierwszych stronach książki i doświadczeniu z książką Hugo-Badera maniera Thurbona -szczegółowego opisu przemyśleń, zdarzeń, spotkań – trochę mnie denerwowała. Lecz brnąc przez kolejne karty odkryłam, że w ten sposób tworzenia reportażu też ma swój urok. Podyktowany i zdominowany zapewne przez wiek (w żaden sposób nie rozumiany pejoratywnie!) i doświadczenie. „Po Syberii’ to wydawnictwo, które „pożera” się w jeden dzień/noc.
A sama podróż Thubrona. Zaczyna się w Jekaterynburgu a kończy Kołymą. Cała Syberia. Historia carskiej rodziny, łagry, mamuty, starowiercy, Bajkał. Olbrzymi, wyjątkowa kraina, gdzie bije serce Rosji, ośrodek prawdziwej wschodniej duszy. Syberia oczami reportera przeraża ogromem zniszczeń, biedy, ale także fascynuje dziewiczością, wielkością. Niezwykła miejsce opisane w niezwykły sposób. Cudowna rzecz! Cudowna!
Ale jasne, że warto!
Przemyślenie nr 1
Podczas tej lektury (dobitnie!) naszła mnie pewna refleksja. Ile faktycznie autor, podróżnik przefiltrowuje ze swoich doświadczeń i ile z tych rzeczy znajduje się później w druku?! I w jakiej formie?! Każdy bowiem autor dokonuje selekcji, chociażby Kapuściński, Tochman itd. Ciekaw rzecz poznać warsztat rasowego reportera.
Przemyślenie nr 2
Jak ja żałuję, że nie mogłam być na Targach w Krakowie. Przeglądam relacje na fb i blogach – łezka się w oku kręci.
Przemyślenie nr 3
A dlaczego nigdy nie zostanę „rasowym” recenzentem? Ponieważ zbyt emocjonalnie podchodzę do literatury. (Chyba już o tym, gdzieś pisałam)
Przemyślenie nr 4
Czas oprócz nowości poczytać trochę klasyki.
Przemyślenie nr 5
Na dobry sen:

19 komentarzy

  1. Uwielbiam dobre reportaże. W sumie to teraz nie wiem czy sięgać po to, a raczej czy dopisaćdo swej długiej listy, bo jak przyrównałaś go do Badera..Mi Bader jako reporter nie bardzo podchodzi,ale jako opoowiadacz na spotkaniach autorskich jest rewelacyjny!

    Zazdroszczę autografu. Sama jestem łowczynią dedykacji. Najbardziej cenny (do tego stopnia,że już nie pożyczam nikomu tej książki) jast dla mnie wpis Mario Vargasa Llosy w "Szelmostwach…", a najbardziej oryginalna, jak do tej pory, zostaje dedykacją Janusza Rudnickiego w "Śmiwrci czeskiego psa" : "Uroczej Magdalenie kawał niezłego skurwysyna". Nic dodać nic ująć- cały Rudnicki 🙂

    Co do profesjonalnych recenzji- takie na emocjach pisane są jak najlepsze jeśłi chodzi o zachęcanie lub zniechęcanie. Są najszczersze i chyba najbardziej wartościowe. Komu się chce teraz czytać "prwdziwe" polonistyczne omówienia???

  2. Wahałam się, czy sięgać po tę książkę. Właśnie ze względu na to, że autor jest Anglikiem. Ale Twoja rekomendacja przeważyła i na pewno przeczytam.
    A co do przemyślenia nr 3 – ja osobiście wolę szczere i emocjonalne opinie niż fachowe recenzje zawodowych krytyków.

  3. Ujęła mnie również ta książka, podobnie jak reportaże Hugo-Badera. A przecież każdy z nich ma swój styl. Piszesz o selekcji materiału, no bo musi być, trzeba wpisać go w szkielet książki. Dawniej reporter pisał "z głowy", swoich notatek, teraz dochodzą zapisy na dyktafonie, co jest dużym ułatwieniem. Najważniejszy jest jednak subiektywny obraz, bo reporterzy zdają sobie sprawę z tego, że nie ogarną wszystkiego i czytelnik również powinien być tego świadomy (pewnie zauważyłaś, jakie gromy sypią się na Badera, że nie ukazał obiektywnego i folderowego obrazu Rosji).
    Na spotkaniu z wymienionym polskim reporterem padło pytanie, czy nie boi się, że wpadnie w alkoholizm. Powiedział, że trzeba znać swoje możliwości i wiedzieć, kiedy powiedzieć stop. Ludzie częstujący to rozumieją.

  4. Mag –
    Myślę, że styl Thubrona ma to do siebie, że zachwyci nawet największego sceptyka. To się naprawdę bardzo dobre czyta. Obiecuję 🙂 Chciałabym się kiedyś wybrać na spotkanie Hugo-Baderem. Wiele słyszałam o jego spotkaniach z czytelnikami! Koniecznie – może podczas promocji nowej książki „Dzienniki kołymskie”:)

    Ja również łowię autografy i czcze jak relikwie. Mam Dehnela, Thubrona właśnie, Nowaka, Krajewskiego, tłumaczki „Bombaju” – wielka Frajda. Ale Rudnickiego przebija zdecydowanie wszystko 🙂

    Dziękuję za te dobre, krzepiące słowa. Niech żyją emocje 🙂 Zatem już bez kompleksów 🙂
    Serdeczności 🙂

    Ewa –
    Ja również myślałam, że skoro Anglik to pewnie w książce będzie mnóstwo kolonialnych naleciałości. A tu miła niespodzianka. Sam tekst polecam. Bardzo dobra rzecz 🙂

    Dziękuję również za dobre i ważne słowa. Ponownie – niech żyją emocję 😀 Serdeczności wielkie 🙂

    Malineczka74 –
    Podpisuję się pod każdym twoim słowem 🙂 Świetny tekst. Serdeczności 🙂

    Stayrude –
    Aż zazdroszczę 🙂 Tyle wspaniałych tekstów przed tobą 🙂 A Thubrona bardzo mocno polecam, świetna rzecz. Co tam fenomenalna! 🙂
    Serdeczności 🙂

  5. Nutta –
    Zarówno pan Thubron jak i Bader to bardzo dobre dziennikarstwo. Inne założenia i odniesienia, ale jakość tak samo dobra tj. powalająca. Mnie bardziej ciekawi właśnie ta subiektywna selekcja. Jak reporter dokonuje wyboru, co jest istotne a co odrzucone? Co ma wpływ na treść i odbiór tekstu a co jest nieważne. Narzędzia faktycznie się zmieniają – Terzani pisał natychmiast na laptopie, Tochman prowadził tradycyjne zapiski. Techniki są rzeczywiście bardzo odmienne. Każdy ma swój unikatowy styl. Dokładnie –najważniejsza jest subiektywna świadomość (tego chyba jednak zabrakło w którymś momencie Kapuścińskiemu). A Hugo-Badera cenię właśnie za głęboką, niezmierzoną i niezachwianą wiarę w ludzką dobroć 🙂
    Serdeczności 🙂

  6. I znowu mi smutno, że nie mogłam kupić tej książki:( Należy tylko wierzyć, że kiedyś trafi na półki biblioteczne i ja ją natychmiast przechwycę!:) Ciągnie mnie do reportażu, a tematyka rosyjska, syberyjska też mi bliska jest bardzo, więc może jednak uciułam grosiki i kupię?

    A co do emocjonalnych recenzji, to takie właśnie są najlepsze, najprawdziwsze. Umiesz pisać o książkach i to ważne, a że są emocję, to oczywiste, gdyby nie było emocji, to po co czytać, po co o książkach pisać, po co do nich zachęcać? Pisz, pisz spełniaj się!:)
    Pozdrawiam:)

  7. Papryczka –
    polecam, polecam z całego serca i ręczę głową za jakość i całą masę doznań artystycznych i intelektualnych 🙂

    Jak ja dziękuję za te dobre słowa. To dla mnie szalenie ważne. Czasami mam wrażenie, że to wszystko nie ma sensu…A tu takie rewelacyjne komentarze. Dziękuję 🙂

    Serdeczności na końcówkę weekendu 🙂

  8. Mnie trochę Thubron rozczarował. Stał się tropicielem mitów. No ale jego prawo ; )

    Też się zawsze zastanawiam, ile z doświadczeń podróżnika znajduje się później w książce. Chyba nigdy się nie dowiemy, póki same nie zaczniemy pisać xD

    "Rasowy" recenzent to na pewno nie taki, który podchodzi do literatury bez emocji. Wszak każdy z nas jest przede wszystkim czytelnikiem. "Rasowy" recenzent też jest przede wszystkim czytelnikiem xD

    Pozdrawiam serdecznie!^^

  9. Owarinaiyume –
    po pierwsze bardzo dziękuję za wizytę.
    Po drugie rzecz jasna przeczytałam twoją recenzję w "artPapierze" :)I nasz odbiór "Po Syberii" – faktycznie różny – koniecznie należałoby omówić przy kieliszku czegoś mocniejszego 😀
    Tak w skrócie: Tropicielem mitów, ale w dość nietuzinkowy, wcale nie kolonialny sposób (czego siła rzeczy należało się spodziewać)? Czyż to nie nowatorskie? 😉

    Czas zatem sięgnąć po pióro 🙂

    Zatem ja "rasowy" recenzent bardzo dziękuję za dobre i pokrzepiające słowo 🙂
    Serdeczności wielkie 🙂

  10. @The Book:
    Cała przyjemność po mojej stronie (zaglądam do Ciebie często, ale nie komentuję^^').
    Hehe, przy kieliszku czegoś mocniejszego? No widzisz, a targi książki były – jedna okazja już minęła (^_-)
    Czy nie w sposób (post)kolonialny? Hm, nie byłabym taka pewna…

    @Agnes,
    jeśli pozwolisz – śmiertelnie nudne? tzn.?

  11. Owarinaiyume –
    ja jednak będę obstawał, że nie. Jak dla mnie wizja Thubrona jest mało schematyczny, nie kieruje się stereotypami… :)Mam nadzieję, że nie jestem osamotniona w takim postrzeganiu jego prozy.
    Serdeczności 🙂

    Agnes –
    🙂 🙂 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

  12. Też byłam na spotkaniu (warszawskim) i autograf w książce mam 🙂 "Po Syberii" jeszcze nie czytalam, na razie stoi na półce i cieszy oczy, ale myślę, że już niedługo… Same wypowiedzi Thubrona już mnie przekonały, że się dogadamy i że mi się spodoba, widać w nim skromność i poszukiwanie różnych aspektów człowieczeństwa, a przy tym jakąś taką serdeczność, kiedy nawet krytykuje ludzi, ktorych opisywał. Taką wyrozumiałość, sama nie wiem jeszcze, jak to określić.
    I też zdecydowanie bardziej wolę recenzje pełne emocji i zaangażowania 🙂
    Pozdrawiam ciepło w ten naprawdę już lisopadpwy (zimny!!!) dzień!

  13. Mandzuria –
    ja również odebrałam Thubrona jako niezwykle empatycznego człowieka. Co ważne wzbudził moje wielkie zaufanie to swojego pisarstwa. To co umieścił w książce, to co przeżył to rewelacyjne świadectwo rzetelnej pracy dziennikarskiej. Wyrozumiałość w 100%!
    Bardzo dziękuję za słowa otuchy 🙂

    Serdeczności wielkie 🙂

  14. Zastanowiło mnie tak naprawdę po lekturze Twojego tekstu i komentarzy jedno: skąd te uprzedzenia z powodu brytyjskiej narodowości Thubrona? Czemu spodziewałaś się kolonialnego podejścia? Z lektury różnych pisarzy podróżniczych widzę, że często z kolonialnym podejściem spotykam się, wcale tego nie oczekując, od pisarzy z krajów, które żadnych kolonii nie miały, np. od Budrewicza, podczas gdy Francuzi i Anglicy kompletnie nie myślą w sposób pełen wyższości (i mam tu na myśli także książki pisane kilkadziesiąt lat temu). A może to po prostu klasa pisarza mówi sama za siebie?

  15. Chichiro –
    faktycznie masz racje. Dałam się uwieść stereotypowi literackiemu niekoniecznie autorstwa Anglików i Francuzów. Może nie wyraziłam się jasno (szczególnie jeśli chodzi o komentarz), ale bardziej chodzi mi o podejście "bogatego zachodu" do" biednego wschodu", nie kolonialnego, czy postkolonlnego, ale raczej opozycji już teraz bardziej aktualnej wschód-zachód, szerzej Europa, Stany – reszta świata.Bogactwo – ubóstwo. A samego autora będę bronić (i broniłam) jak niepodległości. Byle więcej właśnie "takich" podejść.

    Serdeczności wielkie 🙂

  16. Hmm, rozumiem, ale takie nastawienie też widzę częściej u "nieco zamożniejszego wschodu" do "nieco uboższego wschodu", np. u Polaków pocieszających się, że inni mają gorzej/brudniej/biedniej – ale przyznaję, że mniej w literaturze, a bardziej na blogach czy w opowieściach. To nastawienie kojarzy mi się z jakimiś niewyartykułowanymi kompleksami, których nigdy nie widziałam ani u pisarzy brytyjskich ani nie słyszałam z opowieści brytyjskich podróżujących. Aczkolwiek od Amerykanów też zdarzyło mi się takiego podejścia doświadczyć…

    A ja się muszę zabrać kiedyś za Hugo-Badera, bo słyszę niemal same słowa zachwytu, a sama przekonać się jeszcze nie miałam okazji 🙂

    Pozdrowienia serdeczne!

  17. Chichiro –
    wydaje mi się jednakże, że to nie wynik kompleksu, nie literackiego. Zgadzam się współczesny polski reportaż daleki jest od takich podejść.To bardzo dobra szkoła – jak chociażby wspomniany Hugo-Bader. Uczymy się, przynajmniej się staramy. Problem tkwi w podejściu "turystycznym", czy też potocznym. Jak zresztą sama słusznie zauważyłaś. Aczkolwiek nie można uogólniać. To zawsze ślepa uliczka.
    Myślę, że jednak szeroko pojęty zachód, bliższy wschód nadal ma olbrzymi problem z biedą nie-europejską. I pewnie cześć Anglików również.

    A ja właśnie kończę "Dzienniki kołymskie" i to dopiero rasowa praca reporterska bez zadęcia 🙂

    Serdeczności raz jeszcze!

Skomentuj Mag Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *