Matka Boska Nowojorska

[źródło]

Martin Pollack „Cesarz Ameryki. Wielka ucieczka z Galicji”

Na jednym z obrazków widać port w jakimś dużym mieście, dokąd zawijają statki z Europy. W tle rysują się wielkie domy, a na pierwszym planie wyrasta z wody wysoka na kilka pięter, olbrzymia postać kobiety, na głowię ma koronę z promieni, a w wyciągniętej ku niebu ręce – pochodnię. To święta Maria, matka Boża i królowa Polski, opowiadają łatwowiernym chłopom agenci, wita w ten sposób ukochanych Polaków (i oczywiście Rusinów), z otwartymi ramionami i zapraszającym uśmiechem.”

***
Stany Zjednoczone i Kanada – ziemia obiecana emigrantów z Europy Wschodniej. Niezależnie czy mówimy o XIX, XX, czy nawet o obecnym stuleciu. Kraina mlekiem i miodem płynąca, gdzie dolary i złoto leżą na ulicy. Wystarczy tylko wyciągnąć rękę…. Baśnie i legendy przekazywane z ust do ust. Niemożliwe do weryfikacji podczas pierwszego wielkiego exodusu, który miał miejsce pod koniec dziewiętnastego wieku, ciągle żywe dziś – nieoceniona w tym rola przemysłu filmowego, gdzie spełnia się wielki amerykański sen „od pucybuta do milionera”. Martin Pollack w swojej najnowszej książce „Cesarz Ameryki” skupia się przede wszystkim na wielkiej emigracji ludności z terenów Galicji pod koniec XIX wieku. Zjawisko – niespotykane nigdy na tak dużą skalę, którego przyczyn możemy doszukiwać się przede wszystkim w prześladowaniach i biedzie mieszkańców tamtejszych terenów. Dla wielu pokoleń Polaków, Rusinów, Żydów, Słowaków którzy zdecydowali się na podróż do Ameryki ponosząc przy tym olbrzymi koszt – zarówno materialny jak i zdrowotny – marzenie o krainie szczęśliwej zakończyło się gorzkim rozczarowanie. Tylko nieliczni wygrali tę nierówną batalię. Mimo to mit o wspaniałym, zamorskim państwie poruszał wyobraźnie tysięcy, którzy z uporem walczyli o miejsce na statku, który popłynie wprost do ziem zarządzanych przez Cesarza Ameryki.
Galicja – jeden z najbiedniejszych i najbardziej zacofanych regionów XIX wiecznej Europy. Przerażające ubóstwo, małorolni chłopi, wielodzietne głodujące rodziny, brak jakichkolwiek środków do życia, brak higieny, choroby i wysoka śmiertelność, uzależnienie od zamożnych panów, prześladowania żydów (pogromy). Decyzja o wyjeździe wydaje się koniecznością, a dla wielu zadłużonych chłopów ostatnią deską ratunku. Po wyprzedaniu co cenniejszych rzeczy, często ostatniej morgi ziemi – najpierw wyjeżdżają mężczyźni, by potem ściągnąć do siebie żonę i dzieci. Niektórzy ani myślą o stałej emigracji, chcą tylko po prostu zarobić i powrócić z większą ilością gotówki. Europa południowo-wschodnia tamtego okresu to teren olbrzymiej migracji, który również jest miejscem wielu nadużyć. Nieuczciwi naganiacze, którzy oferują lipne bilety na statki, wymuszenia i kradzieże. Niepiśmienni i zastraszeni chłopi są łatwym łupem do wszelkiej maści oszustów. Droga do Eldorado okupiona jest wieloma wyrzeczeniami i cierpieniem. A sama Ameryka przybyłych rozczarowuje, praca w kopalniach nadwyręża zdrowie, często zagraża też życiu, inna kultura onieśmiela. Nieliczni i najsilniejsi wygrywają tą nierówna walkę.

Martin Pollack w „Casarzu Ameryki” stara się posługiwać konkretnymi przykładami. Osobami, które wyjechały i które podjęły wyzwanie. Reportaż niemieckiego dziennikarza miejscami bardziej przypomina powieść przygodową, niż tradycyjną prozę non-fiction. Nie wpływa to jednak negatywnie na odbiór lektury, wręcz przeciwnie. Soczysta i żywa proza pisarza uwodzi, ale też porusza czytelnika. Kolaż historyczno-fabularny nie pozwala oderwać się od kart książki. Praca Pollacka to niezwykły obraz historii południowo-wschodniej części Europy uzupełniony o liczne fotografię, które czynią publikacje tym bardziej interesującą. Obraz o tyle ważny, że dotyczy nieznanej i słabo opisanej części naszej przeszłości*. A tę zawsze warto dobrze poznać.
*W kontekście książki M. Pollacka polecam również „Tworzywo” M. Wańkowicza oraz „Wyspę klucz” M. Szejnert
***
Recenzja opublikowana na portalu „Lubimy Czytać”

10 komentarzy

  1. Nie miałam pojęcia, że "Cesarz Ameryki" dotyka właśnie takich problemów, tych realiów. Niestety mimowolnie ominęłam go podczas buszowania wśród księgarnianych półek i podczas czytania Twojej recenzji wydałam jęk zawodu. Jakże to interesująca lektura, a ja mogłam ją całkowicie zignorować i pominąć.

    Tematyka bardzo mnie ciekawi. Lubię historię, lubię różnorakie zjawiska społeczne powtarzające się na przestrzeni wieków i przede wszystkim lubię moją Galicję. Chociaż niegdyś zacofaną, niedocenianą przez Austrię to jednak jakże piękną. W dodatku ciekawa jestem jak wyglądała faktycznie emigracja w tamtych czasach. Dużo czytałam na temat wyjazdów do Francji, do Wlk. Brytanii, zawsze wydawałoby się przebiegały bez problemów – Mickiewicz czy Chopin znaleźli się po prostu w Paryżu. A co z dalekim i wydawałoby się nieosiągalnym wówczas Nowym Jorkiem?

    Od razu dopisuję na listę. W tej kolejności: Pollack, Wańkowicz, Szejnert.

  2. Claudette –
    Dla mnie równie fascynująca jest emigracja w XIX, początek XX wieku. Jakiego to wymagało poświęcenia, przełamania schematów i ta kilku miesięczna podróż w nieznane! Totalnie inna kultura. Myślę, że będziesz zachwycona Wańkowiczem i Szejnert no i rzecz jasna Pollackiem. Bardzo lubię i cenię sobie reportaże historyczne, dlatego serdecznie polecam „Cesarza…” – myślę, że będziesz usatysfakcjonowana :)Serdeczności 🙂

  3. Bardzo kusząca pozycja książkowa. Lubię spoglądać w twarze uciekinierów-emigrantów, smakując ich historie, wzruszając się, zastanawiając. Trochę im zazdroszczę, czasy w których to się działo, niosły ze sobą o wiele więcej możliwości niż dzisiaj aby zacząć wszystko od nowa. Dzisiaj żyjemy w globalnej wiosce z której bardzo ciężko się wyrwać, praktycznie nie ma już białych plam na mapie świata. Jak znajdę tę książkę w bibliotece, na pewno przeczytam 🙂
    Ps. Dawno tu u ciebie nie byłam, ale zaglądam od czasu do czasu 🙂
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  4. Mnie niestety rozczarowała lektura tej książki. Bardzo lubię Pollacka, ale napisał lepsze książki niż ta. Temat bardzo mnie interesuje, ale zabrakło mi w książce szerszego pokazania ludzi, którzy decydowali się na wyjazd. Autor skupił się głównie na na tych, którzy te wyjazdy "organizowali".

  5. Barbara Silver –
    dziękuję za odwiedziny 🙂
    Faktycznie eksplorując nowych nieznanych regionów to była wielka frajda, ale też niosła za sobą wiele zagrożeń. Dzisiejsza negowana globalizacja daje teoretycznie duże poczucie bezpieczeństwa. A książka świetna, polecam oczywiście. Serdeczności 🙂

    Lapsus –
    dziękuję za informację 🙂 Serdeczności 🙂

    Joanna –
    to moje pierwsze spotkanie z Pollackiem – zresztą bardzo udane :)Być może perspektywa emigrantów to temat na kolejną książkę?! Polecam w tym kontekście właśnie "Tworzywo" Wańkowicza. Świetna rzecz. Czy czytałaś może Pollacka "Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu"? Jestem bardzo ciekawa tej książki. Serdeczności wielkie 🙂

Skomentuj Joanna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *